Kupujcie holowizory
- Utworzono: czwartek, 11, kwiecień 2013 06:34
Wiosna jeszcze się opóźnia, ale za to ruszył sezon kontroli abonamentu telewizyjnego, co zapewne tu i ówdzie podgrzeje atmosferę. Za sprawdzanie tej ekstrawaganckiej odmiany podatku wezmą się pracownicy Poczty Polskiej. To właśnie oni wcielą się w nieco niewdzięczną rolę akcyźników, wędrujących od drzwi do drzwi, aby sprawdzić, czy posiadamy jakiś rodzaj odbiornika radiowo-telewizyjnego - i czy w związku z tym opłaciliśmy abonament.
Pocztowcy winni wylegitymować się przed nami specjalnym upoważnieniem, które potwierdza, że mogą dokonywać owych mistycznych czynności kontrolnych. Możemy zażądać od nich pokazania także legitymacji służbowej i dowodu osobistego. My zaś, czy to jako osoby prywatne, czy przedsiębiorcy, powinniśmy okazać wszelkie nasze "Kasprzaki" i "Neptuny", czy co tam kto posiada - albo dowody ich rejestracji.
Teoretycznie nie musimy wpuszczać naszych dzielnych kontrolerów, ale wówczas, uwaga, odnotowują oni przypadek tak rażącego braku wyrozumiałości z naszej strony - i w tajemniczym Centrum Obsługi Finansowej Poczty Polskiej zapadną decyzje co do dalszej naszej przyszłości. Użytkowanie niezarejestrowanego odbiornika RTV ukarane może być koniecznością opłacenia przez nas trzydziestokrotności wartości miesięcznego abonamentu.
Zdawać by się mogło, że za używanie przedmiotów kupionych w prywatnym sklepie i wyprodukowanych przez chińską, japońską czy amerykańską korporację nie powinno płacić się specjalnego podatku, tak samo jak (jeszcze?) nie płacimy go od użytkowania sztućców, butów czy mebli.
Przewrotna logika abonamentu jest taka, że ma on służyć finansowaniu np. zbożnego dzieła publicznej telewizji i radiofonii. Abstrahując od wszystkiego innego, co można o tym powiedzieć (np. tego, że publiczne kanały są tylko jednymi z wielu, wielu setek dostępnych), to nasuwa się także nieco prowokacyjny argument techniczny: otóż ze swej strony obywatel mógłby rzec, iż nie on sprawił, że przez jego mieszkanie przepływają fale elektromagnetyczne, których "przepuszczenie" przez odpowiedni aparat generuje takie a takie efekty audio-wizualne w głośniku i na ekranie. Cóż więc zdrożnego w tym, że nastawił antenę i sprawdza po prostu, cóż taka antena wyłapała. Czy za nasłuchiwanie stacji radiowych z dalekich Węgier lub Albanii powinniśmy wysyłać przelewy do Budapesztu i Tirany? Czy powinniśmy płacić abonament od butów - których posiadanie wymownie świadczy o tym, że prawdopodobnie korzystamy z publicznych dróg i chodników? Pytania mnożą się jak króliki.
A casus pocztowców zajmujących się kontrolą quasi-podatku jako żywo przypomina powieść "451 stopni Fahrenheita" Raya Bradbury'ego, gdzie strażacy zajmowali się nie zwalczaniem ognia, ale paleniem książek... Zaś tytuł niniejszego felietonu przywołuje opowiadanie Jacka Piekary sprzed niemal ćwierćwiecza, w którym z każdej strony straszył obezwładniający slogan: "Kupujcie holowizory!".
Adam Witczak
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2602 gości