Dane o PKB okazały się kiepskie

Dziś o godzinie 10:00 Główny Urząd Statystyczny przedstawił odczyt na temat polskiego PKB w III kwartale bieżącego roku. Po wzroście o 2,3 proc. w poprzednim okresie spodziewano się teraz wyniku na poziomie 1,8 proc., uwzględniającego postępujące spowolnienie gospodarcze. Niestety, faktyczny odczyt okazał się jeszcze gorszy: wynik w relacji rocznej to 1,4 proc., zaś w relacji kwartalnej jedynie 0,4 proc.

Oczywiście PKB jest tylko jednym z wielu mierników rozwoju gospodarczego i zamożności społeczeństwa, ale powszechnie uchodzi za dość istotny. Jest on obliczany jako suma wartości dodanej wytworzonej przez wszystkie gospodarujące podmioty, a więc jako finalna wartość dóbr i usług wytworzonych w kraju w danym okresie. Wskaźnik PKB ma wiele wad (należałoby zresztą poświęcić temu osobny artykuł), ale w przypadku Polski można raczej mówić o nieproporcjonalnym ulepszaniu przezeń obrazu sytuacji gospodarczej. Rzeczywiście bowiem w ostatnich latach i nawet kwartałach dynamika PKB Polski była wysoka na tle innych krajów UE, ale niekoniecznie znajduje to potwierdzenie w innych wskaźnikach. Obecnie mamy do czynienia ze wzrostem bezrobocia, w październiku spadł wskaźnik koniunktury w handlu (z -22,2 pkt do -25,9 pkt), powoli rośnie także poziom bezrobocia.

Opozycyjnie nastawieni ekonomiści wieszczą już załamanie i recesję w roku 2013, aczkolwiek przy ocenie zachodzących zjawisk należy raczej zachować zimną krew i brać pod uwagę raczej fakty niż pewne publicystyczne uproszczenia. Nie oznacza to bynajmniej, że sytuacja gospodarcza Polski jest dobra, ale gdy czyta się o krajach w których bezrobotna jest jedna czwarta potencjalnych pracowników, to mimo wszystko można odnieść wrażenie, że do takich kłopotów jeszcze nam daleko. Co prawda można to skontrować przypomnieniem faktu, że startujemy z niższego poziomu (stąd np. kwoty zasiłków dla owych 25 proc. bezrobotnych w Hiszpanii są wyższe niż pensje wielu pracujących Polaków).