Dziś dane o PKB
- Utworzono: wtorek, 29, styczeń 2013 08:09
Dziś o godzinie 10:00 poznamy wstępny szacunek Produktu Krajowego Brutto dla Polski za rok 2012. Przypomnijmy, że w roku 2011 dynamika PKB w naszym kraju wyniosła, według oficjalnych danych, aż 4,3 proc. Te czasy już jednak minęły, czego wymownym znakiem jest fakt, że uśrednione prognozy ekonomistów przewidują, iż dzisiejszy odczyt wyniesie 1,9 proc., a więc znacząco mniej. W gruncie rzeczy nie będzie zaskoczeniem, jeśli okaże się jeszcze słabszy. Ostatnie miesiące przynoszą wiele oznak kryzysu - przykładem może być rosnące bezrobocie czy słabe dane na temat sprzedaży detalicznej.
A co nas czeka w roku, który trwa już od prawie miesiąca? Prognoza angielskiego banku Barclay's na cały rok 2013 zakłada wzrost polskiego PKB jedynie o 1 proc. w stosunku do roku 2012, przy czym w pierwszym kwartale 2013 sugerowany jest wręcz wynik ujemny. Bank JP Morgan spodziewa się natomiast, że w roku 2013 wzrost gospodarczy wyniesie 1,3 proc. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który w październiku prognozował na rok 2013 dynamikę 2,5 proc., teraz mówi już tylko o 1,5 proc.
W grudniu słabo wypadła sprzedaż detaliczna - i to mimo okresu świątecznego. Odnotowano spadek w relacji rocznej o 2,5 proc., choć w listopadzie był to wzrost o 2,4 proc. Co gorsza, jest to pierwszy ujemny odczyt na tej pozycji od kwietnia 2010, a poza tym prognozy analityków przewidywały wzrost o 1,4 proc. Bezrobocie natomiast - zgodnie z przewidywaniami, co jednak jest słabym pocieszeniem - wzrosło do 13,4 proc.
Przyczyn osłabienia gospodarczego jest wiele - najbardziej oczywiście uwidacznia się wpływ kryzysu w krajach Strefy Euro, przy czym okazuje się, że Polska niekoniecznie posiada mechanizmy, które pomagałyby w poprawie sytuacji. Analitycy Barclay's zwrócili m.in. uwagę na fakt, że Polska prowadzi sztywną politykę monetarną i fiskalną. Z kolei autorzy przygotowanego przez NBP raportu dotyczącego sytuacji w Europie Środkowej i Wschodniej stwierdzili, że wśród czynników działających na niekorzyść gospodarek krajów regionu szczególnie wyróżniają się: konsolidacja fiskalna i wynikający z niej spadek popytu krajowego, a co za tym idzie - spadek wydatków konsumpcyjnych.
Politycy - reprezentujący wszak różne ideologie oraz interesy - niekoniecznie dochodzą do porozumienia w kwestii tego, co jest przyczyną kryzysu, a zatem nie mają także jednolitego pomysłu na to, jak go zwalczać. Według niektórych to po prostu echo wydarzeń światowych, a rząd i tak robi, co może. Opozycja oczywiście atakuje obecne władze, a czasem nawet cały system, ale w jej kręgach także panują spore różnice poglądów.
Często okazuje się, że na poziomie ogólnym dyskusja staje się kolejnym wcieleniem klasycznego sporu między rzecznikami polityki wolnorynkowej, a entuzjastami państwa opiekuńczego. Co za tym idzie, politycy lewicy, a także działacze związków zawodowych, domagają się w dobie kryzysu silniejszych osłon socjalnych, ratowania miejsc pracy, prowadzenia luźnej polityki monetarnej, likwidacji tzw. "umow śmieciowych" oraz (choć ten postulat częściej słyszy się na Zachodzie, np. nad Sekwaną czy w USA) wyższego opodatkowania najbogatszych. Druga strona odpowiada natomiast, że to właśnie takie działania doprowadziły do kryzysu, zaś receptą na wyjście z niego jest radykalna obniżka podatków i składek ubezpieczeniowych, uproszczenie urzędowych procedur, uelastycznienie zasad przyjmowania i zwalniania pracowników, likwidacja branżowych przywilejów (deregulacja), słowem: danie przedsiębiorcom wolnej ręki.
Prawda wcale niekoniecznie leży pośrodku (leży po prostu tam, gdzie leży), ale w ramach tak krótkiego artykułu nie będziemy bynajmniej narzucać czytelnikom konkretnej wizji. Z pewnością warto śledzić wypowiedzi różnych stron, o ile tylko są precyzyjnie uargumentowane. Co zaś się tyczy przewidywań, to zawsze warto być gotowym na scenariusz przynajmniej trochę gorszy, niż ten, który wynika z oficjalnych prognoz (przypomnijmy, że aktualny budżet zakłada dynamikę PKB na rok 2013 w wysokości 2,2 proc.), choć najczarniejsze, zgoła apokaliptyczne wzije zazwyczaj też okazują się przesadzone (a w minionym roku z ust niektórych ekonomistów można było takie usłyszeć).
Kamil Kiermacz
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2445 gości