Upadek tysięcy polskich firm?
- Utworzono: piątek, 08, luty 2013 07:40
Polska Izba Pracodawców przedstawiła wczoraj swoje wnioski dotyczące nowej dyrektywy unijnej, nad której projektem pod koniec lutego głosować mają członkowie Komisji ds. Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów (jest to jedna z komisji Parlamentu Europejskiego).
Dyrektywa ma dotyczyć kwestii delegowania pracowników do pracy za granicą, a jej celem jest uniemożliwienie czy też ograniczenie obchodzenia przepisów (albo ich nadużywania). Cel zapewne szczytny, rodzi się jednak pytanie o to, jak naprawdę wpłynie to na sytuację gospodarki (na przykład polskiej)?
Nowa dyrektywa zwana jest potocznie "wdrożeniową", bowiem de facto chodzi w niej o procedury, dzięki którym wyegzekwowane zostaną postanowienia innej dyrektywy, oznaczonej jako 96/71/WE. Na zlecenie Polskiej Izby Pracodawców sprawę przeanalizował Instytut Zatrudnienia Transgranicznego, dokonując badania sytuacji finansowej 585 polskich firm zajmujących się eksportem. Pod uwagę wzięto ich obroty, zyski oraz koszty pozapłacowe, wysłuchano także opinii wyrażonych przez 158 przedsiębiorców (pracodawców), w sumie delegujących za granicę więcej niż 22 tysiące pracowników.
Wnioski IZT w pierwszej chwili brzmią wręcz makabrycznie: otóż Instytut obliczył, że w przypadku wejścia dyrektywy w życie likwidacji ulec może (w ciągu najbliższych dwóch lat) do 15 tysięcy polskich firm, w przeważającej mierze małych i średnich (oraz tzw. mikro). Mało tego - w ciągu pięciu lat po wprowadzeniu nowych przepisów IZT spodziewa się wyjazdu 200 tysięcy pracowników na stałe poza Polskę. Prócz tego wdrożenie dyrektywy miałoby o 1,8 mld zł rocznie zmniejszyć wpływy z podatków do budżetu państwa, zaś o 2 mld zł kwoty wpływające do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i innych tego rodzaju funduszy.
Rzecz rozbija się o to, że dyrektywa ma zdefiniować pojęcie "oddelegowania", przy czym polscy eksperci badający zagadnienie przypuszczają, że w rzeczywistości nowe ujęcie tego terminu ma służyć preferowaniu dużych firm z państw od dawna znajdujących się w Unii, zaś państwa takie jak Polska (i ich, często małe i słabe, przedsiębiorstwa) byłyby dyskryminowane. Kryteriami ma być np. to, czy firma prowadzi w Polsce "znaczną część działalności" i czy tu ma swoją administrację. Pracodawcy obawiają się, że nowe przepisy uderzą zwłaszcza w agencje pracy tymczasowej i agencje zatrudnienia.
Polska Izba Handlu również włączyła się w dyskusję nad nową dyrektywą, zauważając m.in., że na mocy nowego prawa nie będzie już możliwości wyjazdu polskich serwisantów do naprawy sprzętu pracującego w innych krajach UE (będzie to wymagało zatrudnienia takich specjalistów u zagranicznego przedsiębiorcy).
Podawane są także inne argumenty przeciw dyrektywie, za pomocą których dowodzi się np., że wprowadzi ona chaos prawny w kwestiach dotyczących podatków. Projekt dyrektywy zawiera także sformułowania na temat kar, które mają grozić za łamanie przepisów, pojawia się w nim także pojęcie zapobiegania "fikcyjnemu samozatrudnieniu". To wszystko budzi niepokój pracodawców działających na tym rynku, ale oczywiście ewentualne zmiany (jeśli faktycznie będą tak drastyczne, jak się sugeruje) z natury rzeczy wpłyną negatywnie także na pracowników, korzystających na razie z bardziej przyjaznych (lub może po prostu mniej precyzyjnych) ustaleń prawnych.
B. Garga
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5734 gości