Astronom, ale i ekonomista
- Utworzono: środa, 20, luty 2013 09:10
Wczoraj obchodziliśmy 540. rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika, którego kojarzymy przede wszystkim jako słynnego astronoma, autora dzieła De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich), zawierającego wykład heliocentrycznej teorii budowy wszechświata. Nie zawsze jednak pamiętamy, że ten wybitny uczony zajmował się nie tylko matematyką i badaniem nieba, ale także zagadnieniami prawa i ekonomii.
Otóż Kopernik jest autorem twierdzenia, które poza Polską znane jest przede wszystkim jako prawo Greshama. Innymi słowy, sformułował ów pogląd wcześniej niż angielski kupiec i finansista Thomas Gresham (1519 - 1579). Zasada ta mówi, że pieniądz, który jest postrzegany przez rynek jako "lepszy", co w przypadku pieniądza złotego lub srebrnego oznacza większą zawartość kruszcu, będzie gromadzony przez społeczeństwo, podczas gdy w obiegu funkcjonować będzie raczej pieniądz gorszy, mniej wartościowy, z domieszką metali gorszej jakości.
Swoją ogólną teorię monetarną Kopernik wyłożył w dziele Zasady bicia monety, napisanym w roku 1526 (należy tu uściślić, że Kopernik kilka razy przygotowywał opracowania na ten temat, wygłaszał też swoje poglądy publicznie). W swojej pracy Kopernik omawia zagadnienie fałszowania pieniądza przez panującego. W średniowieczu, gdy władcom nie przyszło jeszcze do głowy drukowanie papierowych pieniędzy o wartości wynikającej jedynie z ryzykownego zaufania do rządu i banku centralnego, inflacja powstawała przede wszystkim poprzez ograniczanie ilości złota i srebra w monetach na rzecz np. miedzi. Tym sposobem władca mógł tanim kosztem spłacić swoje długi, ale oczywiście, jak to bywa z inflacją, społeczeństwo na tym traciło. Przynajmniej niektórzy ówcześni ekonomiści (jak choćby hiszpańscy scholastycy) ostro krytykowali takie postępowanie. Na przykład jezuita Juan de Mariana (1536 - 1624) poświęcił tej tematyce pracę De Monetae Mutatione (O wymianie pieniędzy). Murray Rothbard pisze, że w dziele tym Mariana "zarzucił swemu władcy Filipowi III rabunek względem własnego ludu oraz niszczenie handlu drogą psucia miedzianych monet. Mariana stwierdził także, że psucie monety, poprzez zwiększanie podaży pieniądza, skutkowało chroniczną inflację cenową w Hiszpanii. Filip pozbył się długu publicznego, zmniejszając o 2/3 zawartość kruszcu w miedzianych monetach, czyli zwiększając trzykrotnie podaż takich monet". Nic dziwnego, że sędziwy wówczas zakonnik trafił po wydaniu książki na pewien czas do więzienia...
Kopernik w swoim dziele omawia kwestię deprecjacji monety pruskiej w pierwszej ćwierci XVI wieku. Astronom był zdania, że królowie i książęta fałszujący monetę oszukują swych poddanych, a cały ten proceder prowadzi do lenistwa, zaniku handlu i niedoboru towarów na rynku. W swoim projekcie reformy monetarnej zalecał on wycofanie z obiegu złej monety, uporządkowanie systemu (np. poprzez bicie pieniądza w jednej tylko mennicy) i zaprzestanie dotychczasowych praktyk.
W pierwszych akapitach swego dzieła Kopernik pisze: "Choć nieskończona jest ilość plag, które zazwyczaj powodują upadek królestw, księstw i rzeczypospolitych, to (moim zdaniem) najgorsze są cztery: niezgoda, śmiertelność, jałowość ziemi i podły pieniądz. Trzy pierwsze są tak oczywiste, że wszyscy dobrze wiedzą, iż tak właśnie jest; ale czwartą, która dotyczy pieniądza, uznają tylko nieliczni, i to najmądrzejsi, ponieważ doprowadza do upadku rzeczypospolitych nie od razu i nie za pomocą jednego ciosu, ale stopniowo i jakby skrycie". Kopernik potwierdza intuicję, iż pieniądz jest produktem rynku (za powszechną zgodą złoto i srebro wszędzie jest w cenie).
Wizja spodlenia monety nakreślona przez Kopernika jest tragiczna, ale realistyczna. Jeśli władcy nie zreformują systemu, to "(...) w przyszłości Prusy, nie mające złota ani srebra, będą miały wyłącznie monetę miedzianą. Wskutek tego szybko zniknie handel z obcymi kupcami i wszelkie interesy. Któż bowiem z obcych kupców zechce wymieniać swój towar za monety z miedzi?"
Do dziś spotykamy się z wiarą w zbawienne skutki inflacji ("słodki haszysz inflacji", jak określał to Adam Heydel). Poglądowi temu ulegają nawet niektórzy ekonomiści, czego widomym znakiem są kolejne rundy "luzowania ilościowego" w USA czy "programy skupu aktywów". A oto, co nasz Kopernik pisał o inflacyjnym złudzeniu: "Jeszcze ludzie nie zapomnieli, że zboże i chleb kupowano w Prusach za mniejszą ilość pieniędzy, gdy używano dobrej monety. Teraz natomiast, gdy [moneta] staje się gorsza, doświadczamy tego, że rośnie cena wszelkiej żywności i potrzebnych ludziom rzeczy". Astronom przestrzegał też przed sztucznym, nadmiarowym zwiększaniem ilości pieniądza w obiegu.
Okazuje się więc, że Polacy nie gęsi - i swoich ekonomistów mają, a przynajmniej mieli w złotym wieku Rzeczypospolitej. Widać też, o czym mówiliśmy już w innych tekstach (przy okazji ściślejszego omawiania poglądów hiszpańskich zakonników, jak wspomniany dziś de Mariana), że w dawniejszych epokach zdrowy rozsądek stanowił dobrą podstawę dla rozważań ekonomicznych. I tak chyba powinno być.
Kamil Kiermacz
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5768 gości