Zagrożenie wciąż czyha
- Utworzono: poniedziałek, 25, luty 2013 15:21
Niektórych z nas w dzieciństwie troskliwe mamy przestrzegały przed złowrogą "salmonellą", kryjącą się w surowych jajkach kurzych. Chodziło de facto o rodzaj bakterii z rodzaju Enterobacteriaceae, mogące wywoływać chorobę zwaną salmonellozą (od nazwiska Daniela Salmona, amerykańskiego uczonego).
Najwyższa Izba Kontroli zbadała w związku z tym, jak Polska radzi sobie ze zwalczaniem salmonelli w stadach kurzych. Okazuje się, że wciąż nie idzie to tak, jak powinno. Innymi słowy, zakażonych kur wciąż jest więcej, niż to dopuszczają przepisy unijne. Limity to 1 proc. dla stad hodowlanych i 2 proc. dla kur niosek. Tymczasem odpowiednie odsetki dla Polski w 2010 roku to 2,6 proc. i 4,5 proc. Wynik za rok 2011 był tylko nieznacznie lepszy.
Jedna trzecia polskiej produkcji mięsa i jaj trafia na eksport, a w ogólności zajmujemy w UE czwarte miejsce pod względem produkcji mięsa drobiowego i szóste, jeśli chodzi o jaja. Tymczasem na przeszkodzie w efektywnym zwalczaniu salmonelli często staje uciążliwa i nieefektywna biurokracja. Krajowe programy zamiast 1 stycznia zaczynają obowiązywać w kwietniu albo w maju", zaś "powodem tych opóźnień są długotrwałe uzgodnienia międzyresortowe". Ma to konkretne konsekwencje: "brak ciągłości obowiązywania Krajowych programów skutkował przerwami w pobieraniu prób w celu wykrycia zakażenia oraz niemożliwością likwidacji stad zakażonych".
Co więcej, na terenie jedenastu skontrolowanych Powiatowych Inspektoratów Weterynaryjnych stada należące do ponad 10 proc. Hodowców, nie były objęte kontrolą weterynaryjną. Czterech z jedenastu powiatowych lekarzy nie poinformowało natomiast swoich kolegów z sąsiednich powiatów o wykryciu zakażeń.
Pomimo tego wszystkiego NIK pozytywnie ocenił działalność zarówno Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jak i organów Inspekcji Weterynaryjnej. Nie zmienia to faktu, że stwierdzono uchybienia, które powinny zostać naprawione. Zauważmy, że w siedmiu powiatach nie prowadzono książki zgłoszeń chorób zakaźnych zwierząt, ewentualnie pomijano w nich zapisy o wystąpieniu salmonelli; w trzech Powiatowych Inspektoratach o stwierdzonych zakażeniach nie powiadomiono zakładów wylęgu drobiu, do których zostały przekazane jaja wylęgowe. Problemem było także szacowanie wartości stad, które miały zostać zniszczone, oceny rzeczoznawców bywały bowiem skrajnie różne (a ma to wielkie znaczenie przy obliczaniu wysokości odszkodowań).
B. Garga
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5739 gości