Prezydent Komorowski podpisał pakt fiskalny

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał dziś pakt fiskalny, czyli Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej. Dokument ten narzuca przyjmującym go krajom obowiązek zacieśnienia dyscypliny budżetowej (np. konieczność ograniczenia deficytu budżetowego do najwyżej 3 proc. PKB), ceną za to jest jednak rezygnacja państw z części dotychczasowych prerogatyw.

Przeciwnicy paktu uważają, że stanowi on zamach na suwerenność oraz drogę do ingerencji Komisji Europejskiej w wewnętrzne sprawy państw, zwolennicy natomiast bagatelizują te zarzuty i wskazują na wpisane w pakt mechanizmy kontroli, które mają efektywnie stabilizować sposoby zdobywania i wydawania pieniędzy przez rządy.

W Polsce opozycja centroprawicowa podkreśla, że istotne decyzje dotyczące kwestii regulowanych przez tę umowę podejmowane będą podczas Szczytów Euro, gdzie Polska będzie miała jedynie status obserwatora. Entuzjaści paktu uważają jednak, że Polska i tak powinna wstąpić do Strefy Euro, co rozwiązałoby wspomniany problem.

Ustawę zezwalającą na ratyfikację paktu sejm przyjął 20 lutego. Przeciwko umowie głosowały PiS i Solidarna Polska, PiS ma zresztą zamiar zaskarżyć pakt do Trybunału Konstytucyjnego. Opozycja uważała, że głosowanie nad przyjęciem paktu powinno odbyć się na mocy art. 90 konstytucji. Oznaczałoby to, że zgodzić musiałyby się Sejm oraz Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów i senatorów. Ostatecznie jednak głosowano w normalny sposób. 282 posłów głosowało "za", 155 "przeciw".

Pakt fiskalny odrzuciły Czechy i Wielka Brytania. Uznały, że zbyt mocno ingeruje on w suwerenność państwową. Zwolennicy paktu uważają natomiast, że jest on naturalnym krokiem w integracji europejskiej i jednym z narzędzi zwalczania kryzysu finansowego. Możliwość stosowania sankcji przez Komisję Europejską (jeśli dany kraj zacznie łamać postanowienia traktatu) uważają za dobry mechanizm.

B. Garga