Śmieciowe problemy i wątpliwości
- Utworzono: czwartek, 06, czerwiec 2013 10:06
Nowa ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (zwana potocznie "ustawą śmieciową") już w lipcu wejdzie w życie, tymczasem procedury jej wdrażania wciąż nie wszędzie są prawidłowo opracowane. Może to grozić opóźnieniami w wielu gminach i miastach, w tym także - jak się okazuje - w Warszawie.
Już sama ustawa budzi niemałe kontrowersje. Oto bowiem zakłada ona, że wywóz odpadków wejdzie w zakres kompetencji gminy. Ściślej rzecz ujmując, gmina będzie w drodze przetargu wyłaniać firmę - de facto późniejszego monopolistę na danym obszarze - która zajmie się odbieraniem śmieci od mieszkańców. Gmina określi także stawki za wywóz śmieci i to, jak często będą one wywożone. Entuzjaści nowych rozwiązań podkreślają, że dzięki temu wyrównane zostaną stawki płacone przez poszczególnych mieszkańców, a do tego obywatele nie będą musieli kłopotać się samodzielnym organizowaniem sobie wywozu - zrobią to za nich przecież władze samorządowe.
Przeciwnicy uważają rzecz jasna, że nowe zasady ograniczają zdrową konkurencję pomiędzy przedsiębiorstwami, być może doprowadzą do pogorszenia sytuacji części firm wywozowych lub wręcz do ich likwidacji (jeśli nie wygrają wystarczająco dużo przetargów), a do tego rodzą ryzyko korupcji przy dobieraniu spółki przez władze. Klient nie będzie miał możliwości wybrania tańszej oferty spośród wielu dostępnych, a firmy nie będą miały tak dużej motywacji ekonomicznej do tego, by działać w sposób zadowalający klienta. Oponenci nowych przepisów podkreślają także, że wcale nie zapanuje egalitaryzm w kwestii stawek pomiędzy mieszkańcami - np. w Warszawie spore różnice mogą wynikać z tego, czy mieszka się w domku, czy w mieszkaniu. Gminy będą mogły wybierać spośród czterech sposobów naliczania opłat - ryczałtem, od zużytej wody, od powierzchni nieruchomości, od liczby mieszkańców. W niektórych miejscach dojdzie do - czasem znacznych - podwyżek opłat, w mediach podnoszono np. kwestię siedmiokrotnej różnicy pomiędzy opłatami dla mieszkańców Wawra i opłatami mieszkańców Józefowa.
Nowa ustawa ma także - przynajmniej w założeniach - charakter pro-ekologiczny. Mieszkańcy będą oświadczali, czy planują segregować odpady, a jeśli się na to zdecydują, to opłaty powinny być niższe, co ma wspierać recykling - w szczególności recykling papieru, metali, tworzyw sztucznych. Obrońcy ustawy twierdzą, że jest ona wzorowana na najlepszych modelach europejskich - i że ostatecznie wynika ze zobowiązań (poczynionych wobec UE), które dotyczą osiągnięcia odpowiednich poziomów recyklingu i segregacji śmieci. Oponenci odpowiadają, że w Polsce i tak wiele gmin nie jest właściwie przygotowanych do segregowania odpadów. Mało tego, nie bardzo wiadomo, jak ścigać tych, którzy zadeklarują segregowanie śmieci, a ostatecznie nie będą tego robić.
Problemy w przygotowaniach do wprowadzenia ustawy pojawiły się np. w Warszawie. Oto bowiem miasto opracowało niewłaściwe warunki przetargu dla przedsiębiorstw zajmujących się wywozem odpadów. Skonstruowano je w taki sposób, że przewagę ma (jest faworyzowana) MPO, tj. Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, czyli spółka miejska. Krajowa Izba Odwoławcza zdecydowała jednak, że warunki zostały źle ustalone i trzeba opracować nowe. Tymczasem ustawa wejdzie 1 lipca w życie i zapanuje chaos - dalej wywozem będzie zajmować się 81 firm, ale jednocześnie pieniądze dla nich będzie rozdzielać miasto. Nie wiadomo też, jakie stawki będą płacić mieszkańcy, na razie ustalono takie, które uchodzą za jedne z najwyższych w kraju. Co więcej, pojawią się poważne problemy z obiecywaną segregacją śmieci.
Wiceprezydent Jarosław Kochaniak został zdjęty z funkcji, co było karą właśnie za "śmieciową porażkę". Jednocześnie narastają głosy partii opozycyjnych, domagających się odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydent miasta.
B. Garga
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5722 gości