Mały dymek i duży dym
- Utworzono: czwartek, 11, lipiec 2013 07:41
To, że czasy są ciężkie dla palaczy, wiadomo już od wielu lat. Palacz nie ma lekko: ceny papierosów osiągnęły niebotyczne poziomy, które jeszcze przed dekadą mało kto uznałby za realne; a prócz tego miłośnicy "dymka" postrzegani są jak czarne owce, zatruwające innym powietrze i do tego nadmiarowo obciążające nadwyrężony system państwowej opieki zdrowotnej.
Piszę to zresztą jako osoba, która nigdy nie paliła (ani regularnie, ani nawet "na próbę"), a papierosowego dymu w gruncie rzeczy nie lubi. Tym niemniej, czasem ma się ochotę sparafrazować słynne słowa pastora Niemöllera i powiedzieć: "Nie protestowałem, gdy przyszli po palaczy, bo nie byłem palaczem". Zakończenie znamy - na końcu nie było już nikogo, kto ująłby się za narratorem.
Całe zagadnienie utrudnień dla palaczy - takich jak rosnąca akcyza i wymogi zdrowotno-ekologiczne - ma jednak także drugi wymiar, stricte ekonomiczny. W Unii Europejskiej Polska to drugi największy producent wyrobów tytoniowych. Mamy plantacje, fabryki, hurtownie i sklepy detaliczne. Mamy także rozbudowaną szarą strefę, którą zresztą można ocenić dwojako. Z jednej strony to pole do popisu dla rozmaitych podejrzanych typków, z drugiej zaś - forma brutalnej reakcji na sytuację, jaka panuje w legalnym obszarze rynku. W szczególności jest to przejaw reakcji konsumentów, poszukujących niższych cen.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż komisja zdrowia w Parlamencie Europejskim zdecydowała wczoraj (51 głosów "za", 12 "przeciw", 8 wstrzymujących się), że nie powinno być zakazu sprzedaży papierosów mentolowych na terenie UE - niemniej powinno się zakazać tzw. papierosów slim. Dodajmy przy tym, że pierwotnie i tak forsowano koncept zakazania jednych i drugich wynalazków.
Co w nich takiego złego? Podobno na paczkach slimów, tj. cienkich, długich papierosów, nie ma możliwości, by umieścić czytelne, wyraźne ostrzeżenia przeciw paleniu. Ostrzeżenia te zresztą mają docelowo mieć charakter obrazkowy. Zapewne można spodziewać się drastycznych ujęć w rodzaju "płuca palacza", "zęby palacza", a może... "zwłoki palacza"? Co więcej, mentole i slimy są, jak twierdzą unijni urzędnicy, atrakcyjne dla kobiet i ludzi młodych, co poszerza złowrogie kręgi oddziaływania nałogu.
Z punktu widzenia polskiego rolnictwa i przemysłu zakaz sprzedaży slimów to tragedia, nawet jeśli cudem obroniły się mentole. W Polsce tytoń uprawiany jest w około 14,5 tysiącach gospodarstw, a blisko trzy czwarte produkcji przeznacza się na eksport. Sprzedaż mentoli i slimów to ok. 38 proc. obrotu na rynku tytoniowym. Nic dziwnego, że w tej sytuacji jednoczą się nawet posłowie odmiennych partii. Pytanie tylko, czy Polska będzie miała dość siły, by przeforsować swoje stanowisko? Prócz niej jeszcze 9 państw skrytykowało w maju (ustami ministrów rolnictwa) surowy, unijny projekt dyrektywy tytoniowej - jako grożący miejscom pracy w gospodarce.
Papierosy to "mały dymek", duży dym to elektrownie węglowe i cała energetyka na węglu oparta. Temu zaś sektorowi może poważnie zaszkodzić słynny pakiet klimatyczno-energetyczny, o którego przyjęcie oskarżają się wzajemnie dwa czołowe stronnictwa w polskiej polityce: PiS i PO. Według PiS to Donald Tusk jest odpowiedzialny za niekorzystne rozwiązania, według PO - to Lech Kaczyński zgodził się na pakiet już w 2007. Każda ze stron ma swoje racje - bo np. faktem jest, iż Lech Kaczyński się zgodził, ale jednocześnie proponowano wtedy inny rok bazowy, od którego miała być liczona redukcja emisji dwutlenku węgla - mianowicie 1990. Później dopiero, w 2008, zaczęto forsować rok 2005, co diametralnie zmienia sytuację Polski. Co gorsza, nawet jeśli uznać słuszność narracji (częściowo naukowej, a częściowo przecież ideologicznej), stojącej za walką z emisją z CO2, to akurat udział polskich elektrowni w tym procederze "zatruwania atmosfery" jest w skali świata niewielki. Obie strony przerzucają między sobą kukułcze jajo pakietu, ale mleko i tak już się chyba rozlało.
J. Sobal
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5777 gości