Pierwszy z 63 dramatycznych dni
- Utworzono: czwartek, 01, sierpień 2013 06:45
69 lat temu - 1 sierpnia 1944 roku, o godzinie 17:00 - wybuchło Powstanie Warszawskie. Właściwie każda rocznica tego zrywu rodzi niekończące się dyskusje na temat jego sensowności, w konsekwencji prowadzące do długich debat, których przedmiotem są takie pojęcia jak honor, odwaga, realizm polityczny i romantyzm.
Powstanie trwało 63 dni - walki wygasły 2 października, zaś w nocy strona polska podpisała akt kapitulacji. Większa część ludności cywilnej została wysiedlona z miasta, kilkanaście tysięcy powstańców trafiło do niemieckiej niewoli. Miasto było już w dużej mierze zrujnowane, ale to - jak się okazało - nie wystarczyło hitlerowcom, którzy już po upadku Powstania kontynuowali systematyczną akcję niszczenia lewobrzeżnej Warszawy. Około 30 proc. jej zabudowy zostało całkowicie zniszczone. Procedura dotyczyła to nie tylko zwykłych budynków mieszkalnych, ale także świątyń, pałaców, bibliotek etc., jak również infrastruktury.
Niszczenie miasta trwało aż do stycznia roku 1945, tj. do sowieckiej ofensywy. Pięć miesięcy później było już po wojnie. Gdyby nie straty z czasów Powstania i późniejsze, właśnie te z czasu akcji planowego niszczenia, Warszawa zapewne wyglądałaby dziś zupełnie inaczej, a jej przebudowa i modernizacja miałaby bardziej ewolucyjny charakter.
W walkach powstańczych brały udział stronnictwa reprezentujące różne siły polityczne. Część z nich w pełni akceptowała politykę rządu londyńskiego (Armia Krajowa), część zaś ją kontestowała. To ostatnie dotyczyło w szczególności niescalonych z AK oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych. Organizacja ta krytycznie oceniała decyzję o wybuchu Powstania, ale mimo tego przystąpiła do niego. Co ciekawe, w walkach brało też udział kilkuset partyzantów komunistycznej Armii Ludowej, choć sojusznicze wobec niej wojska sowieckie nie pomogły Polakom.
Przeciwnicy Powstania wytoczą dziś zapewne wszystkie swoje klasyczne argumenty - o narażaniu młodych żołnierzy przez rzekomo odpowiedzialnych dowódców, o krzywdzie dla ludności cywilnej, o spowodowaniu (pośrednio i nieumyślnie) zniszczenia Warszawy, o wszczynaniu walki w beznadziejnej sytuacji i bez dobrego uzbrojenia. Wiadomo też, jak odpowiedzą entuzjaści zrywu. Jedna linia argumentacji opiera się na pochwale samego romantycznego czynu zbrojnego, na podkreślaniu heroizmu i oddania powstańców, druga natomiast dodaje do tego mniej lub bardziej udane próby dowodzenia, że Powstanie miało pewne szanse zwycięstwa.
Te dyskusje będą trwać przynajmniej 63 dni, a tak naprawdę przewijają się wśród historyków, publicystów i polityków przez cały rok. Tymczasem samo Powstanie urosło w ostatnich latach do rangi ogromnego mitu, wpływającego także na młodzież - poprzez coraz liczniejsze filmy fabularne i dokumentalne, teledyski i płyty muzyczne, a nawet koszulki i gadżety. I znów będzie można usłyszeć, mimo wszystko chyba słusznie, że wszystko to powinno być bardziej równoważone świętowaniem także i zwycięstw. Najbliższa duża rocznica zwycięstwa - już 15 sierpnia, gdy wspominać będziemy bitwę warszawską i tzw. cud nad Wisłą. Mało kto wie, że żyje jeszcze ostatni weteran tego wydarzenia - 113-letni kapitan Józef Kowalski z 22. Pułku Ułanów Karpackich.
J. Sobal
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5738 gości