Cynowe Oskary za dolara

Największe wydarzenie medialne roku za nami. Po raz 85. w dziejach odbyła się gala oscarowa, na której Akademia Filmowa przyznała popularne statuetki.

Najlepszym filmem okazało się dzieło Bena Afflecka „Operacja Argo”. Zgodnie z przewidywaniami statuetka dla najlepszego aktora pierwszoplanowego powędrowała do Daniela Day-Lewis’a za rolę w filmie „Lincoln”. Najlepszą aktorką pierwszoplanową została Jennifer Lawrence („Poradnik pozytywnego myślenia”). Oscara za najlepszą piosenkę do filmu otrzymała Adele, która zresztą wykonała podczas gali swój utwór „Skyfall” – właśnie ten, za który została nagrodzona. Jeśli chodzi o polski akcent, to nadzieje wiązaliśmy z ewentualną statuetką dla Janusza Kamińskiego, nominowanego w kategorii „najlepsze zdjęcia” za pracę w filmie „Lincoln”. Oscar został przyznany jednak za zdjęcia do filmu„Życie Pi”.

Wręczenie statuetek od samego początku wzbudzało wielkie zainteresowanie mediów na całym świecie. Ceremonię przeciętnie ogląda 40 mln widzów. Nic dziwnego, że osoby odpowiedzialne za to widowisko starają się o to, aby wypadło ono idealnie. Mało kto wie np. że od kilku lat gala transmitowana jest z kilkusekundowym opóźnieniem, co ma umożliwić szybką cenzurę najbardziej kontrowersyjnych wypowiedzi.

Jeśli chodzi o ekonomiczną stronę tego przedsięwzięcia to pieniądze, którymi obraca się wokół gali, są ogromne. Dość powiedzieć, że za 30-sekundową reklamę w czasie transmisji, telewizja ABC pobiera od 1,6 do 1,8 mln dolarów. Amerykańska Akademia Filmowa zarobiła mniej więcej 90 mln dolarów, z czego 75 mln pochodzi właśnie od telewizji ABC. Prowadzący galę Seth MacFarlane otrzymał jednorazowe wynagrodzenie w wysokości 15 tys. dolarów. Powody do zadowolenia ma również miasto Los Angeles. Oscarowa gorączka co roku daje znacznie powyżej 100 mln dolarów wpływów do miejskiej gospodarki.

Ciekawa jest również kwestia samych statuetek. Wbrew pozorom nie są one w całości sporządzone ze złota. Tylko wierzchnia warstwa pokryta jest cienką warstwą tego kruszcu. Reszta wykonana jest z amalgamatu, który w ponad 90 proc. składa się cyny. Kalifornijska gazeta „The Los Angeles Times” wyceniła koszt jednej statuetki na 500 dolarów. Pomimo stosunkowo niewielkiej wartości, 35-centymetrowe Oscary traktowane są z należytą godnością. Każdy laureat nagrody podpisuje umowę, w której zgadza się, że w razie chęci sprzedania statuetki, prawo pierwokupu za symboliczną kwotę jednego dolara należy się Amerykańskiej Akademii Filmowej. 

Wojciech Kiermacz

(na fot. Ceremonia rozdania Oscarów w roku 1959)