Frustracja podatnika i rozważania mnichów
- Utworzono: wtorek, 02, kwiecień 2013 14:33
Alcides Santos, bezrobotny informatyk z Portugalii, postanowił zaprzestać płacenia podatków. Samo w sobie nie jest to szczególnie zaskakujące - i gdybyśmy na tym zakończyli nasz artykuł, wówczas dziwne byłoby jedynie to, że dzielny Portugalczyk ujawnia ów fakt. Nie czyni on tego jednak bez namysłu. Jego ambicją jest bowiem załatwienie sprawy w sposób legalny.
Santos chciałby, ni mniej, ni więcej, by sąd oficjalnie potwierdził jego prawo do odmowy płacenia podatków z powodu ciężkiej sytuacji materialnej. On sam powołuje się na 21. artykuł portugalskiej Konstytucji, który przyznaje każdemu obywatelowi prawo do stawiania oporu, gdy ktoś (w tym również władza) nastaje na jego podstawowe wolności i prawa. Alcides Santos uważa, że priorytetem dla niego jest zapewnienie godnego bytu rodzinie, w szczególności dzieciom - obecnie zaś nie jest w stanie pogodzić tego z opłacaniem wszystkich danin na rzecz państwa.
Zdania prawników portugalskich na ten temat są rozmaite. Na pewno decyzja przyznająca rację Santosowi byłaby otwarciem nie furtki nawet, a raczej bramy, przez którą inni obywatele mogliby wepchnąć wiele podobnych wniosków. Z drugiej strony, przypadek bezrobotnego informatyka otwiera dłuższą dyskusję na temat etycznych aspektów tak opodatkowania (które przecież narusza w pewnym sensie własność), jak i jego unikania (które może być uważane za oszustwo lub uchylanie się od współodpowiedzialności za wspólnotę).
Warto pozostać na Półwyspie Iberyjskim, ale cofnąć się w czasie o kilka stuleci, a zarazem przemieścić do Hiszpanii. Ówcześni myśliciele hiszpańscy ze szkoły neoscholastycznej (najczęściej jezuici i dominikanie) rozważali wiele zagadnień politycznych (m.in. teorię pochodzenia i prawowitości władzy) i ekonomicznych (np. teorię cen, teorię pieniądza). W swoim "repertuarze" mieli także dywagacje na temat z pogranicza etyki i ekonomii - zadawali sobie mianowicie pytanie, kiedy moralne jest nakładanie podatków przez władcę (i jakich) oraz w jakim zakresie poddani zobowiązani są je płacić.
John Laures w wydanej w 1928 roku książce "The Political Economy of Juan de Mariana" teoretycznie omawia poglądy jednego z bardziej radykalnych ówczesnych jezuitów, Juana de Mariany, de facto jednak sięga także po tezy kilku innych autorów (jak choćby Suarez, de Molina, de Lugo). W dalszej części tekstu referować będziemy poglądy ich wszystkich wprost w oparciu o dzieło Lauresa.
Mariana, podobnie jak inni jezuici, zgadzali się zasadniczo co do tego, że płacenie podatków obowiązuje pod rygorem grzechu śmiertelnego. Rzecz brzmi poważnie, należy mieć jednak na uwadze, że chodziło im jedynie o podatki sprawiedliwe ("just tax" - takiego zwrotu używa Laures), te zaś muszą spełniać trzy warunki: być nałożone w celu sfinansowania godziwych przedsięwzięć, być sprawiedliwie nałożone, i wreszcie - wpływy z nich winny być sprawiedliwie rodzielone. Juan de Mariana utrzymuje, że królowi nie wolno nakładać nowych podatków bez zgody poddanych, albowiem król nie ma prawa własności do dóbr prywatnie posiadanych przez obywateli. Z tej samej zresztą przyczyny królowi nie wolno fałszować monety (generować inflacji), to jest bowiem formą okradania poddanych.
Jeśli podatek jest bez wątpienia sprawiedliwy, wtenczas defraudacja (uchylanie się) jest grzechem śmiertelnym i należy dokonać zadośćuczynienia (opłacić należne daniny). Jeśli jednak podatek przekracza choćby jeden z trzech podanych wcześniej warunków, wtenczas jest niesprawiedliwy i nie obowiązuje w sumieniu ("does not bind in conscience"). Niesprawiedliwość musi być oczywista: chodzi np. o podatek nałożony przez szlachcica bez zgody suwerena (króla); o podatek zbędny lub znacznie wyższy niż to konieczne; o podatek, który narusza zasady sprawiedliwego rozdziału.
Często jednak jest trudno wykazać, że zaszła oczywista niesprawiedliwość. Co wówczas może i co powinien uczynić podatnik? De Lugo rozwiązuje na korzyść podatnika sytuację, w której jest on intuicyjnie przekonany (wierzy - "believes"), że podatek jest niesprawiedliwy, choć nie jest w stanie przedstawić definitywnego, ostatecznego argumentu za tą tezą. Rzecze nam De Lugo: "Gdy niemożnością jest wiedzieć lub choćby osądzić z prawdopodobieństwem sprawiedliwość podatku, wtenczas nie wierzę, iż poddany jest obowiązany płacić. Przyczyna jest taka, że w przypadku wątpliwym ciężar dowodu spoczywa na tym, kto wnosi [o podatek - przyp. ATW]. A ponieważ to suweren lub poborca jest tym, który wnioskuje o podatek, to on musi ponieść ciężar dowodu, iż podatek jest sprawiedliwy".
Gdy wątpliwość jest pozytywna, a więc gdy obywatel ma poważne podstawy, by wierzyć, że podatek jest niesprawiedliwy, de Lugo, Sanchez i Lessius zgadzają się, że obywatel nie musi płacić - zwłaszcza, gdyby wiązało się to dla niego z poważnym uszczerbkiem.
Molina wprowadza dość specyficzny pogląd na stare, przyjęte obyczajem podatki: uważa, że powinny być one opłacane nawet, gdy nie ma pewności co do tego, czy są sprawiedliwe. Co do nowych podatków uznaje on, że gdy nie ma pewności, czy są sprawiedliwe, wówczas nie obowiązują w sumieniu. De Lugo z kolei utrzymuje, że królowi wolno sprawiedliwie nałożyć na obywateli podatek, co do którego jest jedynie prawdopodobne, że jest sprawiedliwy - oni jednak mogą wówczas odmówić płacenia go lub się uchylić.
Ciekawe jest to, że przy opracowywaniu szczegółowych rad dla spowiedników Molina pozwala sobie m.in. na takie mniej więcej rozumowanie: "duża liczba podatków sugeruje, że król nie oczekuje płacenia każdego podatku w pełni przez każdego i stąd obywatel nie jest obowiązany płacić wszystko do ostatniego grosza. To sprawą króla i jego urzędników jest sprawdzenie, czy konkretna płatność została dokonana". Podobnie twierdzi Suarez, twierdząc, że jeśli wszyscy narzekają na dany podatek (jeśli jest to powszechne), wtenczas - nawet jeśli nie jest on ostentacyjnie niesprawiedliwy - można przyjąć, że opłacić należy go dopiero po oficjalnym żądaniu władz ("one need pay only after formal request"). Jeśli zaś podatków jest tak wiele, że powszechnie sądzi się, iż są nadmierne, wówczas może zrodzić się uprawniony zwyczaj płacenia tylko niektórych - na konkretne żądanie, co wynika z faktu, że prawa stanowione przez ludzi powinny być dopasowane do obyczajów tych, dla których są one ustalane.
Myśliciele, o których mowa, wywodzili się przede wszystkim z Hiszpanii, ale niektórzy również z Portugalii. Ich fundamentem była religia, zarazem jednak przeprowadzali możliwie ścisłe rozumowania, uwzględniające zdrowy rozsądek i sprawiedliwości. Można więc powiedzieć, że w dobie kryzysu, 18-procentowego bezrobocia i postępującego zubożenia społeczeństwa (przynajmniej według "zachodnich" kryteriów) Alcides Santos może powoływać się na mocne wzorce z przeszłości. Z drugiej strony jest jednak faktem, że opcja polegająca na tym, że wszyscy odmawiają płacenia wszystkich podatków, nie skończyłaby się niczym dobrym dla państwa.
Co więc powinni uczynić sędziowie? Pytanie, jak daleko sprawiedliwość może wpływać na formalne przepisy. Być może najsprawiedliwsze byłoby odmówienie Portugalczykowi oficjalnego prawa do uchylania się od płacenia podatków - ale jednocześnie nie egzekwowanie odeń tego obowiązku, a przynajmniej nie w przesadnie ostry sposób? Każde wyjście jest do pewnego stopnia arbitralne. Miejmy tylko nadzieję, że Portugalczyk cokolwiek nie zrobi, to uczyni to w zgodzie z własnym sumieniem.
Adam Witczak
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5849 gości