Wojna błyskawiczna?
- Utworzono: wtorek, 02, kwiecień 2013 15:38
Sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest coraz bardziej niepewna i napięta. Chińska Republika Ludowa postawiła właśnie w stan gotowości swoje wojska rezydujące niedaleko granicy Korei Północnej. Na miejsce skierowano także dodatkowe oddziały piechoty oraz lotnictwo. W tym samym czasie na morzu pojawia się coraz więcej amerykańskich okrętów wojennych, a siły zbrojne Korei Południowej (wespół z amerykańskimi sojusznikami) wzmagają czujność i szykują się na wypadek ewentualnej wojny. Ta zaś zdaje się wisieć na włosku, choć sceptycy twierdzą, że radykalny język przywódców komunistycznej Korei to jedynie propagandowe hasła, które mają zastraszyć mieszkańców innych państw.
Racjonalnie rzecz ujmując, wojna nie opłaciłaby się koreańskim przywódcom - najprawdopodobniej przegraliby ją, nawet jeśli faktycznie zdołaliby w międzyczasie uszkodzić cele na terenie Stanów Zjednoczonych. Przegrana oznaczałaby niechybnie likwidację reżimu komunistycznego. Tymczasem nie jest wcale powiedziane, że północnokoreańscy oficjele są tak twardymi i fanatycznymi ideowcami, jak się niekiedy sądzi - albo jak oni sami chcieliby się prezentować. Przecieki z Korei wskazują, że wielu z nich - z najwyższymi przywódcami na czele - preferuje zachodnie wygody i zachodni tryb życia, a do jego zachowania na obszarze Korei jest im niezbędna władza - a nie chaos, wojna i amerykańska okupacja czy zjednoczenie z Południem na jego warunkach.
Władze Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej stwierdziły w ubiegłym tygodniu, że pomiędzy ich krajem a Koreą Południową panuje stan wojny. Na polskiej witrynie internetowej totalitarnego państwa ukazał się obszerny i bardzo agresywny w tonie komunikat, którego autorzy deklarują m.in., że "od tej chwili, relacje między Północą, a Południem zostaną wprowadzone w stan wojenny, a wszystkie problemy między Północą, a Południem będą rozpatrywane zgodnie z wojennymi przepisami. Stan ani pokoju, ani wojny właśnie zakończył się na Półwyspie Koreańskim." Co za tym idzie, . "KRLD natychmiast ukarze każdą, nawet najmniejszą prowokację godzącą w jej godność i suwerenność, poprzez zdecydowane i bezlitosne działania fizyczne, bez żadnego uprzedzenia".
Oświadczenie zawiera też opis ewentualnej wojny, utrzymany w nader buńczucznym tonie: "Ta wojna nie będzie trzydniowa, a błyskawiczna, podczas której KAL zajmie wszystkie obszary Korei Południowej, w tym Wyspę Jeju, za jednym uderzeniem, nie dając USA i marionetkowym południowokoreańskim podżegaczom wojennym czasu do namysłu, a trójwymiarowa wojna będzie toczyć się w powietrzu, na ziemi i morzu, oraz na linii frontu i na tyłach". KRL-D poinformowała też o wznowieniu prac nad programem nuklearnym w mieście Jongbjon. Ośrodek ten ma zacząć działać najszybciej, jak to będzie możliwe. Wyłączony został w czerwcu 2008 w zamian za pomoc gospodarczą z Zachodu.
Tymczasem Chińczycy próbowali mitygować obie strony konfliktu, w tym również Koreę Północną, której sojusznikiem mimo wszystko pozostają - choć coraz bardziej chłodnym. Chiny zobowiązane są, na mocy układu zawartego z KRL-D, do przyjścia temu państwu z pomocą, gdyby zostało zaatakowane. Pytanie tylko - czy będą miały na to ochotę?
B. Garga
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5742 gości