Eksplozje w Bostonie

W nocy z poniedziałku na wtorek (naszego czasu) w Bostonie odbywał się wielki maraton. Na mecie doszło do dwóch (lub też kilku, według innych informacji) eksplozji, w wyniku których rannych zostały dziesiątki osób - niektóre źródła mówią o 49 lub nawet 130 ludziach poszkodowanych w ten sposób. Co więcej, były ofiary śmiertelne, choć wciąż nie jest jasne, ile. Media amerykańskie mówią zarówno o dwóch zabitych (w tym o ośmioletnim dziecku), jak i o 12 ofiarach (doniesienia New York Post).

Na razie informacje w tej sprawie wciąż nie są pewne. Jedna z wersji mówi, że oprócz dwóch najgroźniejszych wybuchów na mecie odnotowano jeszcze eksplozję w bibliotece im. Kennedy'ego, położonej kilka kilometrów dalej (taką wersję podaje Reuters), a także o dwóch ładunkach, które unieszkodliwiono nim wybuchły. Seria eksplozji zaczęła się ok. 14:45.

Nie wiadomo, kto dokonał zamachu i nie są jeszcze nawet wysuwane żadne spekulacje. Można oczywiście wnosić, że media i społeczeństwo będą rozważać odpowiedzialność Korei Północną (co zdaje się nieprawdopodobne, ale oczywiście łatwo jest powiązać wybuch z niedawnymi pogróżkami ze strony władz tego kraju, mimo iż obiecywały one chwalebną wojnę, będącą sukcesem propagandowym - a nie anonimowy atak), terrorystów islamskich, Iranu czy przedstawicieli ekstremistycznych ugrupowań politycznych, jakie istnieją w USA. Pojawią się zapewne także spiskowe hipotezy, w myśl których miałaby to być inside job amerykańskich tajnych służb, które chciałyby osiągnąć w ten sposób podejrzane cele. Na razie jednak wszyscy zdają się być wstrząśnięci tym wydarzeniem, a także zbyt mało wiadomo o jego przebiegu, by jakiekolwiek dywagacje miały silne podstawy.

Barack Obama, prezydent USA, zapewnia, że sytuacja w Bostonie jest na bieżąco monitorowana. Podkreślił, że w takich chwilach nie można mówić już o Demokratach i Republikanach, jednoczyć powinien się natomiast cały naród. John Boehner, spiker Izby Reprezentantów, poinformował, że flagi państwowe na Kapitolu opuszczono do połowy masztów.

B. Garga