Podrożały nieruchomości w USA, wzrosło bezrobocie w Europie

Dzisiejsze kalendarium makroekonomiczne przyniosło ze sobą kilka interesujących odczytów. Nie zawsze były one optymistyczne. Oto na przykład o 8:00 podano dane na temat dynamiki sprzedaży detalicznej w Niemczech. W marcu spadła ona o 0,5 proc. w stosunku do lutego, jednocześnie zaś o 2,8 proc. w relacji rocznej. Odczyt był znacznie gorszy od uśrednionej prognozy analityków (która zakładała stagnację w stosunku miesięcznym, co oznaczałoby spadek o 1,2 proc. r/r). Wyniki za luty to -0,6 proc. m/m (rewizja z -0,4 proc. m/m) oraz -2,6 proc. r/r (rewizja z -2,2 proc. r/r).

Jednocześnie poziom niemieckiego indeksu zaufania konsumentów (przygotowywanego przez Instytut Badania Opinii i Rynku Gfk) wzrósł z 6 pkt do 6,2 pkt. Bezrobocie w tym kraju utrzymało się na poziomie 6,9 proc. Jednocześnie nastąpił - zgodny jednak z oczekiwaniami - wzrost bezrobocia w Strefie Euro (do 12,1 proc.), co jest pesymistycznym sygnałem, nawet jeśli mało kto liczył w tym wypadku na lepsze dane. We Włoszech odnotowano tymczasem stopę na poziomie 11,5 proc. Warto pamiętać, że ani w Niemczech, ani we Włoszech bezrobocie nie jest równomiernie rozłożone: w pierwszym z tych krajów znacznie większe jest na terenach byłego NRD, w drugim natomiast na ubogim Południu.

Dynamika PKB Hiszpanii w pierwszym kwartale ukształtowała się na poziomie -0,5 proc. k/k oraz -2 proc. r/r, czyli wpisała się w prognozy. To oczywiście także nie jest szczególnie pocieszające. W kraju tym nadal mamy do czynienia z recesją.

Po południu odnotowano znaczny wzrost cen domów według S&P/Case-Schiller. Ściślej rzecz ujmując, o 15:00 podano odczyt dotyczący lutego. Wyniki to wzrost cen o 8,6 proc. r/r dla 10 wybranych metropolii - oraz wzrost o 9,3 proc. dla 20 metropolii. To najwyższe wyniki od maja 2006 roku. Z drugiej strony, indeks Chicago PMI wyniósł 49 pkt, wobec prognozy 52,5 pkt. To słaby odczyt, najgorszy od września 2009.

B. Garga