Po wyjściu z kryzysu Islandia nie śpieszy się do UE
- Utworzono: czwartek, 23, maj 2013 06:12
Władze Islandii postanowiły wstrzymać rozmowy na temat ewentualnego wejścia ich kraju do Unii Europejskiej. Taką decyzję podjął Sigmundur David Gunnlaugsson, desygnowany na premiera Islandii szef Partii Postępu (Framsóknarflokkurinn). Partia ta, wraz z Partią Niepodległości (Sjálfstæðisflokkurinn), dowodzoną przez Bjarni Benediktssona, wygrała ostatnie wybory parlamentarne na Islandii.
Obie formacje reprezentują ideologię centroprawicową, raczej liberalną gospodarczą i eurosceptyczną. Odsunęły od władzy lewicowe ugrupowania socjaldemokratów i zielonych, które z kolei wygrały poprzednie wybory na fali gniewu społecznego wywołanego kryzysem finansowym. Lewica rozpoczęła wówczas negocjacje w sprawie wejścia do UE.
Duża część Islandczyków ma jednak wątpliwości co do tego, czy ich kraj powinien dołączyć do UE. Mieszkańcy obawiają się unijnych regulacji w kwestii wielkości połowów (a rybołóstwo jest niezwykle ważne dla gospodarki wyspy) czy współdzielenia łowisk, a poza tym nie budzi zdziwienia fakt, że Unia w jakiś sposób utożsamiana jest z postępującym kryzysem finansowym i kłopotami ekonomicznymi. Tymczasem Islandia, po gwałtownym załamaniu z roku 2008, dość szybko wydobyła się z kryzysu, stosując działania, które według wielu osób powinny być wzorcowymi dla krajów europejskich.
Długi banków islandzkich nawet 10 razy przekraczały PKB kraju - ale władze Islandii postanowiły ich nie ratować (de facto nie bardzo nawet miały tego możliwość), a więc najbardziej zadłużone instytucje upadły. Wprowadzono radykalnej środki oszczędnościowe, 25 proc. mieszkańców darowano długi lub pozwolono oddalić spłatę zobowiązań w terminie. Nie kontrolowano kursu korony, co poskutkowało spadkiem jej wartości (i spadkiem płac), ale jednocześnie umożliwiło podtrzymanie eksportu. Co więcej, władze odmówiły zrekompensowania z państwowych pieniędzy strat, jakie ponieśli holenderscy i brytyjscy depozytariusze banku Icesave.
Islandczycy dokonali także zmian politycznych, a nawet postawili przed sądem Geira Haarde, byłego premiera, zarzucając mu, że przez kryzysem nie podjął odpowiednich działań zapobiegawczych. 200 innych osób również usłyszało zarzuty.
W czasie kryzysu bezrobocie na Islandii wzrosło powyżej 9 proc. (trzykrotnie), ale zdążyło już znacznie spaść (poniżej 6 proc.), po gwałtownej recesji wrócił też wzrost gospodarczy. Islandia należy do strefy Schengen, ale wstąpienie do UE jest - jak widać - wciąż tematem problematycznym.
B. Garga
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5729 gości