Gaz na ulicach, gaz nad Menem
- Utworzono: sobota, 01, czerwiec 2013 20:36
We Frankfurcie nad Menem doszło w piątek i sobotę do starć pomiędzy niemiecką policją a lewicowymi demonstrantami, protestującymi przeciwko forsowanej przez Unię Europejską (i rządy poszczególnych krajów) polityce oszczędności i cięć budżetowych. Protest, którym dowodził ruch społeczny o nazwie Blockupy, zgromadził od siedmiu (wersja policji) do dwudziestu (wersja organizatorów) tysięcy uczestników.
Do Blockupy należą niektóre związki zawodowe oraz organizacje takie jak m.in. ATTAC. Jest to ruch społeczny, którego główne cele to likwidacja tanich bander i rajów podatkowych oraz wprowadzenie specjalnego podatku od spekulacyjnych transakcji walutowych. Postulatom tym towarzyszą także inne, również o charakterze lewicowym. Nazwa tej formacji to akronim - można ją czytać np. jako Association for the Taxation of Financial Transactions for the Aid of Citizens.
Demonstranci protestowali m.in. przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego, który z oczywistych przyczyn jest przez nich uważany za symbol niesprawiedliwego porządku kapitalistycznego czy też neoliberalnego. Manifestacje trwały dwa dni, odbywały się zarówno w piątek, jak i sobotę. Dochodziło do poważnych starć z funkcjonariuszami policji, którzy używali pałek i gazu pieprzowego, aby spacyfikować demonstrantów.
Warto mieć na uwadze, że gospodarka niemiecka nawet w dobie kryzysu trzyma się całkiem nieźle, w każdym razie w porównaniu z gospodarkami takich krajów jak Grecja, Hiszpania, Portugalia czy Cypr. Niemcy radzą sobie lepiej także od Polski, której sam kryzys nie dotknął jeszcze tak mocno, jak się to stało w krajach śródziemnomorskich, ale która oczywiście startuje z dużo niższego pułapu niż kraje "starej Unii". Mało tego, w wielu państwach opinia publiczna uważa wręcz, że Niemcy - jako państwo i jako naród - korzystają na kryzysie słabych gospodarek południa.
Jest to oczywiście pewna teza, z którą można dyskutować, ale tak czy inaczej kontekst protestów we Frankfurcie jest przede wszystkim ideologiczny - protestowały ugrupowania radykalnej lewicy, protestujące w podobny sposób przeciw podobnym rzeczom od wielu lat, nieledwie od zawsze - czy to w obecnej formie organizacyjnej, czy we wcześniejszych wcieleniach.
Za wcześnie natomiast, by sądzić, że to ogół niemieckiego społeczeństwa wychodzi na ulice, rozdrażniony kryzysem - w takim sensie, w jakim rzeczywiście na ulice Madrytu czy Aten wychodziły tłumy przeciętnych Hiszpanów i Greków. To z kolei jednak nie znaczy, że i za Odrą nigdy nie dojdzie do takich scen. Wszystko zależy od tego, czy - i w jakim sposób, w szczególności jakim kosztem - rządy poradzą sobie z europejskim spowolnieniem ekonomicznym.
J. Sobal
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5856 gości