Na ulicach Rio tłumy, ale to nie karnawał
- Utworzono: środa, 19, czerwiec 2013 08:53
Jeszcze nie przeminęły echa gwałtownych zamieszek w Turcji, a już słyszymy o kolejnym kraju, tym razem na drugim końcu świata, w którym wzburzenie ogarnęło szerokie kręgi społeczeństwa. Otóż w Brazylii już od tygodnia narastają protesty społeczne przeciw korupcji kręgów rządzących i biedzie, za którą również obwiniane są te właśnie kręgi. Tak jak w Turcji zaczęło się od planów przebudowy jednego z placów miejskich, tak w Brazylii pretekstem stała się podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej.
Wczoraj doszło do kolejnych radykalnych demonstracji w kilku dużych miastach, przy czym w Sao Paulo zebrało się 50 tysięcy ludzi i doszło do ataku na siedzibę lokalnych władz. Manifestanci wybili szyby w oknach budynku i podpalili wóz należący do stacji telewizyjnej Record TV.
Już w piątek media donosiły, że w Goianie (środkowa Brazylia) miejskie przedsiębiorstwo komunikacyjne zrezygnowało z podwyżek, przerażone skalą i gwałtownością protestów (największych w Brazylii od dwóch dekad). Manifestacje stały się dla ludności pretekstem do szerszej krytyki obecnej sytuacji. Protestujący uważają, że państwo daje zbyt mało pieniędzy na szkolnictwo i służbę zdrowia, a koszty mundialu piłkarskiego, który ma się odbyć za rok, są zbyt duże (to właśnie w związku z nimi postanowiono podnieść ceny biletów).
Prezydentem Brazylii jest obecnie Dilma Rousseff z lewicowej Partii Pracujących (Partido dos Trabalhadores). Partia Pracujących zdobyła w wyborach w roku 2010 największą liczbę mandatów w Izbie Deputowanych (88), choć w Senacie dostała 11 miejsc (więcej otrzymała tam Partia Ruchu Demokratycznego Brazylii - 16, która jednak ma mniej deputowanych, mianowicie 79).
Adam Witczak
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5727 gości