W greckiej tawernie niższy podatek
- Utworzono: piątek, 02, sierpień 2013 06:55
Dominujący sposób myślenia o panującym kryzysie finansowym zakłada, że istotą działań rządów powinno być redukowanie wydatków przy jednoczesnym podnoszeniu podatków i zaciskaniu gorsetu fiskalnego.
Pierwsza część tej standardowej metody nie budzi większych zastrzeżeń. Oczywiście nawet i tutaj należy zachować ostrożność. W końcu powinno nam chodzić o redukcję wydatków autentycznie zbędnych i nadmiarowych, w szczególności tych, na których korzysta rozdęta biurokracja - a nie o drastyczne oszczędzanie na pacjentach szpitali czy zaniedbywanie armii.
Z drugim punktem przywołanej na początku kuracji sprawa nie jest już taka prosta. Z powodzeniem można krytykować koncepcję zwiększania ciężarów fiskalnych celem spłacenia długów i załatania dziur w budżecie. Nakłada się tu zresztą kilka płaszczyzn - w tym także ta najbardziej fundamentalna, a często pomijana, czyli płaszczyzna etyczna. Społeczeństwo dość niechętnie spłaca zobowiązania, do których zaciągnięcia częstokroć się nie poczuwa. Widać to wyraźnie w postawach przeciętnych Greków, Hiszpanów czy Cypryjczyków, nieraz podkreślających, że to nie oni doprowadzili swoje kraje do krawędzi bankructwa.
Ale są też i inne aspekty niż etyczny. Przede wszystkim naturalne jest, że mniejsze podatki oznaczają większe sumy pieniędzy w kieszeniach obywateli i na rachunkach firm, a co za tym idzie - więcej na inwestycje czy choćby na konsumpcję. Ratowanie sytuacji gospodarczej poprzez podnoszenie podatków jest więc dość wątpliwym przedsięwzięciem. Zauważmy zresztą, że przecież podatki w rozwiniętych państwach Zachodu i tak już są nieprawdopodobnie wysokie (szczególnie, jeśli wliczać do nich rozmaite składki ubezpieczeniowe etc.). Jeden z przedwojennych autorów, którego miałem okazję ostatnio czytać, całkiem serio podejrzewał w latach 30-tych, że próba zabrania mieszkańcom więcej niż 50 proc. dochodów nie ma szans powodzenia, bo przecież nikt się na coś takiego nie zgodzi. Cóż, łezka się w oku kręci.
Greckie władze tymczasem poszły częściowo po rozum do głowy i postanowiły obniżyć podatek VAT w restauracjach. O, nie na zawsze - tylko od teraz (tj. od wczoraj) do końca grudnia. Tym niemniej obniżka jest dość radykalna - chodzi bowiem o zmniejszenie stawki z 23 proc. do 13 proc. Ma to pobudzić wzrost konsumpcji. Jest też drugi cel - ograniczenie tego, co rząd określa jako "oszustwa podatkowe". Chodzi o unikanie płacenia niektórych podatków, w tym właśnie wysokiego VAT. Mało tego - nie jest wykluczone, że stawka zostanie obniżona jeszcze bardziej, nawet do 5 lub 8 proc. W Polsce na razie nie możemy się spodziewać obniżenia VAT - i to aż do roku 2016, o czym wprost mówił już minister finansów Jacek Rostowski.
A skoro wspomnieliśmy o pomysłach na leczenie kryzysu i o pewnych związanych z tym mitach, to warto nawiązać także do innego popularnego przeświadczenia. Chodzi o PKB i jego dynamikę. Oto bowiem wczoraj mogliśmy przeczytać w mediach, że Biuro Budżetowe Kongresu USA ogłosiło, iż realny PKB USA mógłby być o 0,7 proc. wyższy na koniec 2014 roku - gdyby tylko nie przeprowadzić redukcji wydatków budżetowych. Taka informacja, puszczona w świat, została zapewne przez wiele osób odebrana następująco: "kraj mógł mieć wyższy PKB, a więc lepiej i bardziej by się rozwinął, mogło być całkiem nieźle, ale wymuszono te niepotrzebne cięcia".
Oczywiście PKB, jak każdy wskaźnik, mierzy tylko to, co mierzy - a mierzy wydatki rządowe, domowe i firmowe. Sam fakt intensywnego wydawania nie czyni nas bogatszymi, a definicję wskaźnika bez większego problemu moglibyśmy poszerzyć o rozmaite inne pozycje - i dzięki temu szczycić się "większym wzrostem". Krótko mówiąc - to, że PKB Stanów mógł być wyższy nie znaczy nic innego niż to, że wydatki budżetu państwowego mogły być wyższe. Ot, krążenie wokół definicji. W istocie prawdziwym tematem do dyskusji byłoby to, czy ów wzrost wydatków publicznych to zawsze coś dobrego. Czyli kolejna odsłona sporu między popytowym i podażowym podejściem do teorii ekonomii.
J. Sobal
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5808 gości