Widok na świat w kryzysie
- Utworzono: czwartek, 08, listopad 2012 11:44
W Stanach Zjednoczonych dobiegły końca wybory prezydenckie (zwyciężył, jak wiemy, Barack Obama), w Grecji – mimo usilnych protestów lewicy i związków zawodowych – parlament zaakceptował wymuszony przez zagranicznych wierzycieli pakiet reform oszczędnościowych, zaś Komisja Europejska w tym samym mniej więcej czasie opublikowała swoje prognozy ekonomiczne. Te fakty pozwalają nam na krótką chwilę odetchnąć i przyjrzeć się bieżącej sytuacji gospodarczej.
Kryzys finansowy w Strefie Euro rzecz jasna nie został jeszcze zażegnany, mało tego – niewykluczone, że nim cokolwiek się zmieni, sytuacja może jeszcze się pogorszyć. Z jednej strony można zarzucać Grecji długoletnie życie ponad stan i lekkomyślność w serwowaniu obywatelom usług państwa opiekuńczego, z drugiej jednak trudno dziwić się frustracji mieszkańców, którzy na razie nie widzą pozytywnych skutków kolejnych działań oszczędnościowych. Podobna sytuacja zachodzi w Hiszpanii, gdzie dodatkowo atmosferę podgrzewają różnice w poziomie życia pomiędzy północą a południem (występuje tu dość klasyczny podział na „bogatszą, nowocześniejszą i wyżej rozwiniętą północ” oraz „biedniejsze i nieco zacofane południe”, znany z Włoch czy nawet USA). Jakie widoki dla krajów Unii Europejskiej rysuje KE?
Otóż PKB Grecji ma spaść o 6 proc. w roku bieżącym oraz o 4,2 proc. w roku następnym. Takie czasy nastały, że mniejszy minus musimy traktować jako namiastkę plusa – w ostatnich latach często widać to w indeksach PMI, które na ogół znajdują się na poziomie niższym od 50 pkt (ten zaś, w uproszczeniu, oddziela „pesymizm” od „optymizmu”). Hiszpania odnotować ma spadek PKB o 1,4 proc., zarówno w roku 2012 i 2013. Przewidziane są także spadki PKB we Włoszech i na Cyprze, natomiast gospodarka Francji ma, owszem, urosnąć, ale minimalnie (0,2 proc. i 0,4 proc. odpowiednio w latach 2012 i 2013).
A co z (tą) Polską? Komisja prognozuje nam wzrost PKB o 2,4 proc. w roku 2012 oraz o 1,8 proc. w 2013. To niewesoła perspektywa, biorąc pod uwagę, że co prawda w procentach wciąż są to wyniki lepsze od wielu innych europejskich państwa, ale jednocześnie Polska startuje z niższego poziomu (przeciętny Polak mógłby pomarzyć o niektórych świadczeniach i kwotach, które dla Hiszpana czy Greka stanowią minimum przyzwoitości). Dużo zależeć będzie od sytuacji w Strefie Euro, w tym zwłaszcza w Niemczech. Te ostatnie wciąż uchodzą za silną gospodarkę, pytanie tylko, czy w pewnym momencie nie będzie to już tylko efekt jeszcze słabszego tła?
Problemy dotykają także Stanów Zjednoczonych. Ośmioprocentowe bezrobocie (mniej więcej) to nie jest szczyt sukcesu, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę (o czym pisaliśmy już na Finwebie), że faktyczna ilość niepracujących ludzi w wieku produkcyjnym jest w USA prawie dwa razy większa. Do tego nad krajem wisi widmo „klifu fiskalnego”, bo 1 stycznia 2013 roku wygasną liczne ulgi podatkowe wprowadzone przez Busha jr., a kontynuowane przez Obamę. To oznacza, że Amerykanie będą musieli zapłacić wyższe podatki, a to nigdy nie jest ożywcze dla gospodarki. Wzrostom podatków są też tradycyjnie przeciwni Republikanie (jakkolwiek tylko niektórzy z nich – np. Ron Paul – faktycznie są w tej kwestii radykalni i bezkompromisowi), tymczasem Obama musi myśleć o znalezieniu funduszy na dotowanie zaprowadzonego przez siebie programu państwowej opieki zdrowotnej. Chodzi o systemy Medicaid i Medicare, przez złośliwców zwane żartobliwie „ObamaCare”.
Kryzys, jak donoszą agencje informacyjne, dociera nawet do tradycyjnie bogatych krajów skandynawskich. Finlandia odnotowała w październiku zmniejszenie się eksportu o 8 proc., w Szwecji duże zwolnienia szykują koncerny Ericsson i SCA, w Danii codziennie ponoć bankrutują dwie firmy budowlane.
Menu
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2323 gości