Uncja złota za Bitcoina
- Utworzono: piątek, 29, listopad 2013 13:59
Kurs wirtualnej waluty znalazł się na poziomie ceny uncji złotego kruszcu. A to, że lada moment równie dobrze wycena może spaść o 70 proc. zdaje się nie zrażać kolejnych nabywców. Bitcoinowa gorączka rośnie i nikt nie wie gdzie jest jej kres.
Kurs Bitcoina po przekroczeniu 1 tys. dolarów amerykańskich wciąż podąża w górę. Od początku roku wzrósł on już o bagatela 8 tys. proc. W ślad za zwiększeniem wartości cyfrowej waluty rośnie jej popularność oraz liczba punktów akceptujących ten rodzaj płatności. Alternatywny rodzaj pieniądza przyjmują już nie tylko pasjonaci nowych technologii, ale także coraz częściej są to sklepy internetowe (od doładowań telefonów pre-paid po kruszce inwestycyjne) oraz naziemne placówki gastronomiczne (pub w Warszawie oraz kawiarnia w Bydgoszczy). Nie wspominając o zagranicznych inicjatywach, jak możliwość płacenia w BTC za lot w kosmos, studia na cypryjskiej uczelni, czy innych dotychczas już zawartych transakcjach (m.in. zakup samochodu marki Porsche).
Aby przynajmniej częściowo zrozumieć fenomen wirtualnej waluty warto najpierw poznać zasady jej funkcjonowania oraz sposób powstawania. Bitcoin nie jest bowiem typowym pieniądzem fiducjarnym (nie mającym pokrycia np. w kruszcach). To zapis cyfrowy, który jest przetrzymywany w wirtualnym portfelu na komputerze lub w internecie. Powstaje on poprzez zaangażowanie mocy obliczeniowej komputera każdego z użytkowników sieci. Jest to tzw. wydobywanie (ew. wykopywanie) monet, którego trudność rośnie wraz ze zwiększeniem liczby uczestników podłączonych do sieci Bitcoin.
Całkowita podaż bitmonet została z góry ustalona na 21 mln (dotychczas powstało ich ok 12 mln), co znaczy, że niemożliwy jest tzw. dodruk pieniędzy na wzór polityki prowadzonej przez wiele banków centralnych. W przypadku sieci Bitcoin nie występuje bowiem bank centralny, odpowiedzialny za emisję pieniądza, ani serwer główny, którego awaria mogłaby bezpośrednio wpłynąć na ilość BTC w obrocie oraz ich wartość.
Utopia? Raczej raj dla spekulantów. Bardziej niż sam środek płatniczy stojący w opozycji do aktualnego systemu finansowego, nowych właścicieli Bitcoina przyciąga wzrost jego wartości, który rozpala nadzieje na duże zyski, podobne do tych historycznych. Od początku roku giełdowy kurs BTC wzrósł z 13,5 USD do ponad 1100 USD. W piątek rano czasu polskiego za wirtualną walutę na giełdzie Mt.Gox płacono maksymalnie 1242 USD. W uproszczeniu można powiedzieć, że za jednego Bitcoina można było kupić uncję złotego kruszcu (dzień wcześniej złotem handlowano po 1236-1245 USD), który dla wielu inwestorów ma być remedium na politykę monetarną prowadzoną przez najważniejsze banki centralne. Określenie „można było” jest w tym przypadku całkowicie na miejscu, bo już chwilę później kurs znalazł się poniżej 1200 USD, a przez moment spadał nawet do 1080 USD (13 proc. od maksimum). Nie można także wykluczyć, że nim autor dokończy pisać ten tekst BTC ustanowi nowy rekord lub – co nie mniej prawdopodobne – będzie wyceniany poniżej 1 tys. USD. Ruchy rzędu +/-10-20, a nawet więcej procent w przypadku handlu cyfrową walutą są na porządku dziennym. Rekordowy w tym roku spadek, to ponad 70 proc. w pięć dni w pierwszej połowie kwietnia.
Ogromne wahania kursu BTC, to nie jedyne zagrożenie związane z trzymaniem wirtualnych monet na platformach giełdowego obrotu. Jako że istnieje wiele tego rodzaju miejsc w sieci (także w Polsce), to stają się one częstym przedmiotem hakerskich ataków, w wyniku których użytkownicy mogą tracić swoje bitmonety.
W opinii sympatyków Bitcoina, jego wielką zaletą jest anonimowość. Środki przelewane są pomiędzy użytkownikami sieci, którzy – w przeciwieństwie do banków, gdzie obok numeru rachunku należy podać dane personalne – identyfikują się wyłącznie ciągiem liter i cyfr. Stwarza to możliwość natychmiastowego przekazywania środków na całym świecie bez konieczności ujawniania choćby imienia i nazwiska. Anonimowość ta daje jednak pole do nadużyć, od handlu niedozwolonymi towarami po pranie pieniędzy.
Bez wątpienia Bitcoin jest rozwiązaniem bezprecedensowym, a fakt, że zaczynają o nim dyskutować także politycy (m.in. w Niemczech i USA) świadczy o tym, że miejscami mógłby stanowić alternatywę dla obecnego systemu finansowego. I właśnie z tego powodu można oczekiwać, że przynajmniej niektóre kraje zechcą zdelegalizować cyfrowy pieniądz.
Do czasu kiedy Bitcoin będzie traktowany wyłącznie jak przedmiot spekulacji nie należy spodziewać się jego powszechnego użycia. A przedsiębiorcy, którzy zaczynają akceptować płatności bitmonetami robią to bardziej w celach reklamowych niż z konieczności dostosowania do wymagań garstki klientów i ich alternatywnej waluty.
Michał Sadrak, Open Finance
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5774 gości