Teoria cen
- Utworzono: sobota, 27, październik 2012 12:26
Każdego dnia możemy obserwować zmiany cen rozmaitych towarów i usług dostępnych na rynku. Zdarza się, że niektóre z nich uznajemy za naturalne i akceptujemy, inne natomiast wydają się nam dziwne, niezrozumiałe, a może nawet nieuprawnione.
Ekonomiści od dawna zadawali sobie pytanie, co decyduje o tym, że ludzie przypisują rozmaitym rzeczom określone ceny. Dwie główne teorie, których zwolennicy toczą między sobą spór, to teoria klasyczna (zwana też laborystyczną) oraz teoria subiektywistyczna. Ta pierwsza kładzie nacisk na pracę, a ściślej: na koszt produkcji. Druga natomiast koncentruje się na podaży i popycie oraz użyteczności krańcowej (tj. korzyści konsumenta z następnej jednostki danego dobra). Wydaje się, że w życiu codziennym – często nieświadomie – mieszamy ze sobą oba te podejścia, nie zawsze zresztą w spójny sposób. Z jednej strony jest dla nas naturalne, że rosną ceny poszukiwanych dóbr rzadkich, z drugiej jednak - tli się w nas przeświadczenie, że cena powinna mieć jakiś związek z poniesionymi kosztami. Ba, oburzamy się, gdy przychodzi nam płacić sporą sumę za towar lub usługę, które wiązały się z niewielkim nakładem funduszy strony sprzedającej – i w które nie musiała ona wkładać wiele pracy. Sprawę gmatwa także to, czy dyskutujemy o tym, co ma wpływ na cenę – czy też o tym, co „powinno” ją kształtować. Co więcej, nie jest żadną tajemnicą, że we współczesnym świecie (w jakiejś mierze dotyczy to zresztą każdej epoki historycznej) w ceny mniej lub bardziej ingeruje w arbitralny sposób władza (rząd). Stąd też w naszych krótkich rozważaniach spróbujemy się skoncentrować na tym, co kształtuje cenę na hipotetycznym całkowicie wolnym rynku
Klasyczna teoria wartości wywodzi się m.in. od Adama Smitha czy Davida Ricardo. Nie jest więc ona, jak często się pochopnie sądzi, wynalazkiem Karola Marksa. W gruncie rzeczy jej aprobata nie musi się nawet wiązać z lewicowymi czy też socjalistycznymi poglądami gospodarczymi, aczkolwiek z pewnością pomaga ona uzasadniać, dlaczego „robotnik powinien dostawać pełen produkt swojej pracy”, za czym opowiadają się socjaliści. Pamiętajmy jednak, że Smitha czy Ricardo uważa się raczej za prekursorów liberalnego myślenia o gospodarce. Tak czy inaczej, klasyczna teoria wartości zakłada, że cena towaru na rynku wyznaczana jest przez koszt jego produkcji. Opiszemy tę teorię najpierw tak, jak przedstawiana jest przez autorów krytycznie do niej nastawionych. Później zajmiemy się subiektywistyczną teorią wartości, a także spróbujemy nakreślić próbę obrony podejścia laborystycznego. Tradycyjnie już zachęcamy przy tym czytelnika do dalszych, samodzielnych poszukiwań.
Don Ernsberger opisuje teorię wartości opartej na pracy w sposób następujący: „(…) wartość przedmiotu jest wyłącznie wynikiem pracy, zużytkowanej na jego wyprodukowanie. Według tej teorii, im więcej pracy lub czasu pracy zużyte jest na przedmiot, tym więcej jest on warty”. Ściślej mówiąc, w grę wchodzi także koszt surowców wykorzystanych do produkcji. Praca (np. robotnika) jest natomiast tym czynnikiem, który zwiększa wartość surowców (oczywiście użytych w określony sposób, celem wytworzenia finalnego produktu). Cena towaru ma zmierzać ku tzw. cenie produkcji, stanowiącej sumę kosztów produkcji oraz przeciętnej stopy zysku. Co to jest przeciętna stopa zysku? Otóż producent sprzedaje swój towar po cenie wyższej niż koszt, chce bowiem zyskać na całym interesie. Gdyby jednak możliwy zysk był bardzo mały (w skrajnym przypadku: gdyby ostateczna cena była niższa niż koszty), wówczas nie byłoby motywacji do kontynuowania takiej działalności. Zmniejszyłaby się podaż, co podniosłoby ceny. Z drugiej strony, jeśli mielibyśmy do czynienia z ceną znacząco wyższą niż koszt produkcji, wówczas zachęciłoby to innych kapitalistów do wejścia w ten sam segment rynku. To jednak poskutkowałoby konkurencją oraz zwiększeniem podaży, rezultatem byłby spadek ceny. Jak czytamy w innym opisie: „Kiedy ludzkie wybory determinowały z dnia na dzień ceny rynkowe wszystkich dóbr, perspektywicznie patrząc, wartość wymiany „reprodukowanych” dóbr nieuchronnie zmierzała w stronę „naturalnych” cen, wyznaczonych przez ich koszty produkcji, które same w sobie pozostały niewyjaśnione”.
Teoria subiektywistyczna rozwijana m.in. przez Leona Walrasa, Williama Stanleya Jevonsa oraz ekonomistów austriackich (jak Eugen Boehm-Bawerk, Carl Menger czy Ludwig von Mises). Teoria ta twierdzi, że ceny nie wynikają z żadnych „obiektywnych” uwarunkowań, ale są wynikiem oddziaływania na siebie podaży i popytu, wynikają więc z preferencji konsumentów. Rozumowanie opiera się w dużej mierze na obserwacji, że do wymiany dóbr dochodzi wtedy, gdy każda ze stron ceni dobro posiadana obecnie przez drugą stronę wyżej, niż dobro posiadane przez siebie. Jak pisze Robert Murphy: „Ponieważ wartość ekonomiczna jest subiektywna, możliwa jest sytuacja, w której dwóch mężczyzn wymieni część swej własności między sobą i oboje odejdą z przedmiotem „o większej wartości”. Nie byłoby to prawdą, jeśli dobra posiadałyby obiektywną, wewnętrzną wartość”.
Subiektywistyczna teoria wartości wyjaśnia tzw. „paradoks wartości” znany też jako „paradoks wody i diamentu”. Jest to pytanie o to, dlaczego niska jest cena wody, a więc dobra niewątpliwie potrzebnego, a wręcz koniecznego do życia; drogie są natomiast diamenty, które nie są nam niezbędne. Otóż clou problemu leży w tym, że (w normalnych warunkach) wody jest po prostu dużo, a diamentów mało. Porcja wody będzie wyceniana wysoko przez spragnionego wędrowca na pustyni, ale jeśli ma tej wody dostatecznie dużo, to jej użyteczność coraz bardziej maleje. Jak pisze Murray Rothbard: „Zatem „wartości" nie posiadają abstrakcyjne klasy dóbr, lecz konkretne jednostki oceniane pod względem użyteczności przez konsumentów, gdzie wartość taka jest odwrotnie zależna od zasobów danego dobra”.
Zwolennicy obu teorii oskarżają się o podążanie drogą błędnego koła. Otóż w przypadku teorii wartości opartej na obiektywnych kosztach produkcji rodzi się oczywiście pytanie, skąd wziął się koszt środków i surowców użytych do wytworzenia dobra. Samochód kosztuje 10 tys. zł, bo składa się m.in. z siedzeń za 1 tys. zł, silnika za 4 tys. zł – i wielu innych elementów. Ale skąd wzięła się cena siedzeń, silnika i kół? Skąd wzięła się cena tapicerki, stali itd.? Czytamy, że według Carla Mengera: "(...) koszty produkcji, nie będące niczym innym niż sumami cen, płaconych za różnorodne rodzaje dóbr wyższych rzędów, nie mogą w żaden sposób determinować cen dóbr konsumenckich, ponieważ koszty ich samych są ostatecznie determinowane przez te ceny. Co więcej, jak wskazywał Menger, kosztowa teoria determinacji cen nie może stosować się do usług ziemi i pracy, danych przez naturę, ponieważ same nie mają jakichkolwiek kosztów produkcji".
Zwolennicy laborystycznej teorii wartości atakują w podobny sposób „subiektywistów”: „(…) subiektywna teoria wartości pomija to, że niezbędna jest obiektywna miara, na której mają się oprzeć "subiektywne" oceny na rynku. Klient podczas zakupów musi znać ceny w celu rozdzielenia swoich pieniędzy w sposób dający mu najlepszą "użyteczność" (i, oczywiście, klient staje wobec cen na rynku, czyli dokładnie tej sprawy, której wyjaśnienie miała zawierać teoria użyteczności krańcowej!)”. Odpierają też zarzut, jakoby z ich poglądów wynikało, że każdy wysiłek powinien być wynagradzany, albo że cena przysłowiowej szarlotki upieczonej z błota powinna być równa cenie szarlotki z jabłek (z uwagi na taką samą pracę konieczną do wykonania). Otóż „przykład "szarlotki z błota" to klasyczny przykład niedorzecznej argumentacji -- "szarlotka z błota" nie ma żadnej wartości wymiennej, gdyż nie posiada wartości użytkowej dla innych i nie jest poddawana wymianie. Innymi słowy, jeżeli towaru nie można wymieniać, to nie może on mieć wartości wymiennej (a więc ceny)”.
We współczesnych czasach próbę odnowienia laborystycznej teorii wartości podjął np. Kevin Carson w swojej „Ekonomii politycznej mutualizmu”, gdzie próbuje wykazać, że jest ona odporna na zarzuty współczesnych ekonomistów, w szczególności ekonomistów liberalnych, a zwłaszcza austriackich (będących gorącymi entuzjastami subiektywizmu). Zaznaczmy, że cały spór jest niezwykle szeroki i zawarty powyżej opis to jedynie bardzo luźne nakreślenie jego szerokich ram, nie uwzględniające większości niuansów i całej złożoności zagadnienia.
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2346 gości