• WIG
  • WIG20
  • WIG30
  • mWIG40
  • WIG50
  • WIG250
WALUTY
WSKAŹNIKI MAKRO
SymbolWartość
Inflacja CPI16.6%
Bezrobocie5.0%
PKB1.4%
Stopa ref.5.75%
WIBOR3M5.86%
logo sponsora
GIEŁDY - ŚWIAT
INDEKSY - POLSKA
TOWARY

Reklama AEC

Rezerwa cząstkowa i stuprocentowa

Współczesna bankowość jest całkowicie oparta na rezerwie cząstkowej, a głosy nawołujące do rozdzielenia funkcji depozytowej i kredytowej banku, a tym samym wprowadzenia systemu stuprocentowych depozytów na żądanie są absolutnie marginalne.

A jednak kwestia ta jest warta rozważenia, podobnie zresztą jak podejmowane próby obrony rezerwy cząstkowej – przy czym mamy tu na myśli taką linię obrony, która usiłuje pogodzić niepełne rezerwy z wolnym rynkiem i poszanowaniem własności prywatnej.

Obie strony sporu przedstawiają argumenty, które na pozór są bardzo proste i zdroworozsądkowe. Ba, zdawać się nawet może, że to argumentacja zwolenników dopuszczalności rezerwy cząstkowej jest bardziej naturalna i rynkowa. Bądź co bądź rynek kojarzy się z dobrowolnymi umowami, a do takich należy umowa pomiędzy klientem a bankiem, w której klient godzi się na to, że bank być może przeznaczy większą część złożonego przezeń depozytu na udzielenie kredytów. Założenie jest oczywiście takie, że najprawdopodobniej (bank musi tu rzecz jasna ocenić ryzyko) nie dojdzie do sytuacji, w której wszyscy przychodzą w jednej chwili po swoje wkłady. Gdyby przyszli – co się niekiedy zdarza, a co nazywamy runem na banki – mogłoby się okazać, że bank jest niewypłacalny. Nie zmienia to jednak faktu, że – według obrońców rezerwy cząstkowej – cały problem dotyczy jedynie banku i jego dobrowolnych klientów. Kto chce, niech ryzykuje.

W tym momencie do akcji wkraczają rzecznicy rezerwy stuprocentowej, tacy jak Rothbard, Hoppe, Huelsmann czy Huerta de Soto. Otóż – mówią oni – system rezerw cząstkowych tworzy prawną niemożliwość. Depozyt z jednej strony reklamuje się właśnie jako depozyt, a więc coś dostępnego na żądanie, z drugiej jednak udziela się z niego kredytów. To prowadzi do sytuacji, w której przynajmniej część środków (przyjmijmy dla uproszczenia, że mówimy o modelu z pieniądzem towarowym – np. złotem, a więc będzie to część ze zgromadzonych w banku uncji złota) ma jednocześnie dwóch właścicieli. Deponent jest przekonany, że posiada uncję kruszcu, którą może w każdej chwili wybrać – ale po drugiej stronie znajduje się kredytobiorca przekonany o dokładnie tym samym. Rzecznicy stuprocentowego pokrycia nie zostawiają suchej nitki na tym układzie:

„Tymczasem w transakcjach z innymi uczestnikami rynku zarówno klient, jak i bankier mianują się właścicielami zdeponowanych pieniędzy. Ich „umowa” implikuje sytuację, w której w wymianach rynkowych występują dwa tytuły własności do jednego i tego samego dobra. To z całą pewnością jest przykładem oszustwa” (Huellsmann).

„Jeśli w wolnym społeczeństwie miałoby być zakazane fałszerstwo, to taki sam los powinien spotkać system bankowy oparty na częściowych rezerwach”. (Rothbard)

Takie podejście szybko budzi pierwszą, jeszcze dość naiwną, linię kontrargumentacji. Otóż rzecznicy rezerwy cząstkowej podnoszą niekiedy, że stuprocentowe rezerwy zabiłyby kredyt. Nie jest to prawda – kredyt byłby nadal dopuszczalny, ale jedynie wtedy, gdy klient zobowiązałby się, że przez określony czas nie będzie żądał wypłaty wpłaconych środków w zamian za to, że ostatecznie otrzyma je z procentem. Natomiast za depozyt dostępny na żądanie musiałby raczej płacić sam klient, tak samo jak płaci za przechowanie bagażu w skrytce dworcowej.

Obrońcy systemu cząstkowego sięgają niekiedy po argumentację dość kuriozalną, o czym świadczy poniższy cytat z jednej z internetowych dyskusji: „W rzeczywistości bankier w umowie obowiązuje się do tego, że w zawsze gdy przyjdziesz do banku będziesz mógł wypłacić pieniądz bazowy – a NIE (jak zakładasz), że we wszystkich przypadkach będzie wstanie to zrobić (co jest oczywiście niemożliwe)” (M. Gamrot). Zachęcam czytelników do dokładnego przeczytania powyższego zdania i przemyślenia, ile jest w nim sensu. Uzupełnieniem tego „wyjaśnienia” był fragment następujący: „Kluczowe jest rozróżnienie pomiędzy „zawsze”, a „zawsze gdy przyjdziesz”. Bankier nie mówi, że wypłacenie pieniędzy możliwe będzie we wszystkich możliwych do wyobrażenia sobie sytuacjach, ale zawsze wtedy, gdy klient przyjdzie do banku. Jak zapewne zdajesz sobie sprawę, banki potrafią dokonać takiej sztuczki”. Nieodparcie kojarzy się to z fragmentem z „Alicji w Krainie Czarów”: „Dżem jest zawsze jutro. Nigdy wczoraj, nigdy dziś, ale zawsze jutro!”… Oczywiście należy zdawać sobie sprawę, że opinia jednego z internautów, być może zresztą będąca jedynie wynikiem niefortunnego doboru słów, nie jest reprezentatywna dla całej strony dyskusji.

Obrońcy stuprocentowej rezerwy wskazują na inny negatywny aspekt rezerwy cząstkowej. Otóż sieje ona zamęt na rynku i wprowadza w błąd osoby trzecie, obniżając przy tym wartość posiadanych przez nich pieniędzy. Dzieje się tak dlatego, że system cząstkowy ma potencjał inflacyjny: „Bank wystawił kwity składu, które nie przedstawiają niczego, choć mają reprezentować 100% zapisanej na nich (nominalnej) wartości w złocie. Pseudo-kwity napływają na ufny rynek w taki sam sposób jak prawdziwe kwity, powiększając efektywną podaż pieniądza w kraju” (Rothbard). To prowadzi Hoppego do następującej konkluzji:

Wolność zawierania kontraktów nie oznacza, że każdy obopólnie korzystny kontrakt powinien być dozwolony. Oczywiście, kontrakt w którym A i B uzgadniają, że okradną C stoi w sprzeczności z tą zasadą. Oznacza ona, iż A i B mogą zawrzeć dowolną umowę odnoszącą się do ich własności; bankowość oparta na rezerwie cząstkowej narusza własność osób trzecich. (…) Po pierwsze, poprzez wzrost podaży pieniądza zmniejsza się siła nabywcza wszystkich pozostałych posiadaczy pieniędzy; po drugie, wszyscy deponenci są poszkodowani, gdyż prawdopodobieństwo odzyskania swej własności jest zmniejszone; po trzecie, wszyscy pozostali pożyczkobiorcy – pożyczkobiorcy kredytu towarowego – są poszkodowani, ponieważ zastrzyk kredytu fiducjarnego osłabia bezpieczeństwo całej struktury kredytowej i zwiększa ryzyko upadłości firmy dla każdego inwestora kredytu towarowego.(Hoppe)

Tej linii argumentacji zaprzeczają np. Selgin i White, znani obrońcy tezy o zgodności pomiędzy rezerwą cząstkową a wolnym rynkiem i własnością prywatną. Twierdzą oni, że powyższe uwagi Hoppego to „elementarny błąd”, jaki wynika z pomylenia czynności, które mają wpływ pośredni na osoby trzecie z czynnościami, które stanowią fizyczną agresję na ich własność. Na tej samej zasadzie do zamachu na cudzą własność nie dochodzi w momencie, gdy obok istniejącej już piekarni powstanie nowa, konkurencyjna – albo gdy na rynek zbożowy wejdzie nowy rolnik z dodatkową ilością zboża (mimo że oczywiście obie sytuacje będą miały wpływ na ceny zboża czy pieczywa).

Rodzi się jednak pytanie o to, czy przypadkiem kwity fiducjarne nie będą wprowadzać w błąd uczestników gry rynkowej, którzy będą je brali za autentyczne pokwitowania na rzeczywiście leżące w skarbcach depozyty. Selgin i White twierdzą co prawda, że „>>depozyt<< zazwyczaj nie jest rozumiany jako utrzymywanie 100 proc. rezerw, jeśli nie zastrzeżono inaczej”. No cóż, mówiąc potocznie, jest to kwestia tego, co się komu wydaje… Autorowi niniejszego tekstu wydaje się, że rozsądne byłoby ścisłe oddzielenie kwitów ściśle związanych z określonymi depozytami od kwitów fiducjarnych, nadwyżkowych. Innymi słowy, prawdą jest, że nic nie stoi na przeszkodzie, by na wolnym rynku emitować papiery zawierające następującą klauzulę: „Pierwszy posiadacz tego dokumentu złożył w moim banku depozyt określonej wielkości. Obecnie depozyt ten być może jeszcze znajduje się w banku – a być może nie, czego świadomy powinien być zarówno ów pierwszy posiadacz, jak i wszyscy kolejni, którym kwit zostanie przekazany lub sprzedany”. W gruncie rzeczy byłby to po prostu rodzaj losu na loterię, różnego od „normalnego” pieniądza. Rodzi się co prawda pytanie – kto naprawdę byłby zainteresowany nabywaniem tego rodzaju kwitów…?

Nie będziemy tu rozwijać kolejnego aspektu dyskusji, jakim jest wpływ systemu rezerwy cząstkowej na całą gospodarkę w kontekście cyklu koniunkturalnego i pośredniego prowokowania do dokonywania nietrafionych inwestycji. Jest to znacznie szerszy temat, na tyle złożony (zwłaszcza, jeśli chcieć uwzględnić możliwe linie obrony zwolenników systemu cząstkowego), że godzien osobnego artykułu.

*

Przy pracy nad tekstem skorzystałem m.in. z tekstu G. Selgina i L. H. White’a W obronie środków fiducjarnych. Nie jesteśmy dewo(lucjonistami), jesteśmy uczniami Misesa!” w tłum. Kamila Strumidło.

  • Popularne
  • Ostatnio dodane

Kontakt z redakcją

 

 

 

Nasze Portale

         
 

 

   Multum Ofert znanywet.pl
  • Wzrosty
  • Debiuty
  • Spadki
  • Obroty
Walor Cena Zmiana



 

 

 

 

 

 

 

Walor Cena Zmiana



Walor Cena Zmiana Obroty (*)
(*) wartości w tys. zł.


Popularne artykuły

Nasza witryna używa plików cookies

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Zobacz naszą politykę prywatności

Zobacz dyrektywę parlamentu europejskiego

Zezwoliłeś na zapisywanie plików cookies na tym komputerze