Zamieszanie po danych z USA
- Utworzono: poniedziałek, 13, styczeń 2014 09:38
Jedynie o 74 tys. zwiększyła się ilość miejsc pracy w amerykańskiej gospodarce w grudniu, podczas gdy rynek oczekiwał wzrostu o ponad 200 tys. Dane nie były jednak jednoznacznie złe, choć rozczarowanie sprawiło, że dolar był w piątek wyprzedawany. Dziś wobec spokojnego kalendarza rynek będzie jeszcze żył tą publikacją, szczególnie, że niedługo kolejna decyzja Fed.
Jak Fed zinterpretuje dane?
Tak niskiego wzrostu zatrudnienia nie było od września 2010 roku. Po części mógł wpłynąć na to bardzo zimny miesiąc, ale to nie usprawiedliwia aż takiego rozczarowania. Naszym zdaniem winę trzeba zrzucić na błąd statystyczny. Pamiętajmy, iż szacowana jest ilości zatrudnionych, a zamiana wynika z odjęcia ilości z poprzedniego miesiąca, stąd niewielki błąd w ilości może przełożyć się na wielki błąd w zmianie. 6-miesięczna średnia zmiany zatrudnienia w sektorze prywatnym pozostaje nadal w przedziale 176-224 tys., w którym jest od lipca 2011 roku.
Z drugiej strony mamy spadek stopy bezrobocia do 6,7%. Nie jest tak, że wynika to ze spadku podaży pracy, to też, ale przede wszystkim badanie pokazało spadek liczby bezrobotnych o 490 tys.! Zatrudnienie bada się wśród pracodawców, bezrobocie zaś wśród pracobiorców stąd z miesiąca na miesiąc rezultaty mogą się różnić. Tym razem stało się tak, że różnice te są skrajne. Nie jest to jednak pierwszy raz: choćby w lipcu mieliśmy spadek stopy z 7,6 do 7,4% przy wzroście zatrudnienia o skromne 89 tys.
Naszym zdaniem przedziwne dane z USA to szum w trendzie, którym jest nadal względnie stabilna poprawa sytuacji na rynku pracy. Ten szum może być pretekstem dla FOMC, aby odłożyć kolejne cięcie QE na marzec i ewentualnie wtedy ograniczyć program o 15 a nie 10 mld USD. Jednak piątkowa wypowiedź Bullarda sugeruje, że Fed nie da się wytrącić z równowagi i będzie realizował program stopniowego ograniczania QE po 10 mld USD, także na ten moment takiej właśnie decyzji spodziewamy się na styczniowym posiedzeniu. Oznaczałoby to też, iż osłabienie dolara jest przejściowe. Sytuację rozjaśnią nieco jutrzejsze dane o sprzedaży detalicznej za grudzień.
Spokojny poniedziałek, później już gęściej
Poniedziałkowy kalendarz jest niemal pusty. Produkcja we włoskiej gospodarce to jedyne dane godne odnotowania w Europie, w USA nie mamy publikacji. Jednak w kolejnych dniach będzie się działo już więcej. Jak już wspomnieliśmy, jutro czeka nas raport o sprzedaży w USA i każdego kolejnego dnia będziemy poznawać przynajmniej jeden raport z amerykańskiej gospodarki, m.in. produkcję i inflację za grudzień. Trochę danych poznamy również w Europie, m.in. inflację i sprzedaż w brytyjskiej gospodarce. W USA na dobre startuje też sezon wyników, który może mieć większy wpływ na Wall Street, gdzie jak na razie obserwujemy konsolidację na szczytach. W tym tygodniu raporty publikować będą przede wszystkim banki, w tym Bank of America, JP Morgan, Citi i Goldman.
Na wykresach:
AUDUSD, D1 – Słabość amerykańskiego dolara, po piątkowych danych, sprzyja nie tylko spadkom na USDJPY, ale także silnemu odbiciu na parze AUDUSD. Para ta przebiła psychologicznych opór na poziomie 0,9000 i może obecnie zmierzać w rejon szczytu fali 4 (0,9167). Dodatkowo rynek wybił się z kanału wzrostowego, co może sprzyjać tempie odbicia w rejon owego poziomu. Alternatywą w takim przypadku jest oczywiście powrót poniżej 0,9000 i do kanału, co negowałoby scenariusz szybkiego i silnego odbicia w rejon 0,9167.
Złoto, D1 – Na rynku złota rynek dotarł do zasięgu formacji podwójnego dna (okolice 1254 USD). Tym samym jeśli rynek przebije ten opór, celem dla kupujących powinna być linia trendu spadkowego (okolice 1265 USD). W przypadku cofnięcia się rynku i ponownego spadku do poniżej 1220 USD, rynek może ponownie próbować przetestować istotne wsparcie na poziomie 1180 USD.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5828 gości