Dzień Świstaka
- Utworzono: wtorek, 22, styczeń 2019 09:40
Zaczynamy tydzień jeszcze raz, gdyż pod nieobecność inwestorów z USA wczoraj wyceny aktywów nie uległy większym zmianom. Nie zmieniła się też sytuacja w kwestii brexitu, gdzie plan B Theresy May okazał się planem A z nadzieją na ustępstwa UE albo cudowną zgodę członków Izby Gmin.
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May pokazał wczoraj, jakiego brexitu oczekuje. Nie chce brexitu bez porozumienia, nie chce też odraczać daty rozwodu z UE ani powtórzenia referendum. Za to chce łagodnego brexitu na zasadach przedstawionych w dotychczasowym projekcie poróżnienia, który jednak w ubiegłym tygodniu został odrzucony w Izbie Gmin ogromną ilością głosów. Co zatem ma ulec zmianie? May chce renegocjować warunki backstopu, czyli planu awaryjnego dotyczącego tymczasowych ustaleń granicznych między Irlandią Północną a Irlandią. Z taką inicjatywą rząd ma się zwrócić w stronę Brukseli, a kartą przetargową ma być zwolnienie imigrantów z opłaty 65 funtów za wniosek o rezydenturę na Wyspach, gdyż to jedyna zmiana po wczoraj. Jak porównać te dwie rzeczy? Moim zdaniem się nie da. Przekonany też nie jest lider Partii pracy Jeremy Corbyn, dla którego plan May jest jak fabuła Dnia Świstaka, gdzie główny bohater w kółko przeżywa ten sam dzień. Można odnieść wrażenie, że May traci kontrolę nad procesem negocjacyjnym i nawet główny negocjator z jej gabinetu prywatnie zgłasza wątpliwości, czy jest ona w stanie cokolwiek zyskać od UE. W tym kontekście deklarowana przez May większa otwartość rządu odnośnie procesu negocjacyjnego wygląda jak próba przerzucenia części odpowiedzialności za porażkę na parlament. Nie wygląda to dobrze, ale niektórzy inwestorzy starają się dostrzegać szklankę do połowy pełną. Jakkolwiek łatwo jest krytykować premier o wszystko, co robi, przerzucanie ciężaru negocjacji na Izbę Gmin wymusza na politykach szukanie konsensusu. Polem walki będą teraz poprawki do umowy brexitu dotyczące unii celnej, możliwego wydłużenia negocjacji, przygotowania nowego referendum i wymuszenia innych celów dla premier May. Następne głosowanie za tydzień. Czy w ten sposób zbliżamy się do konkretnych decyzji? Szczerze, trudno jest powiedzieć.
Wczoraj funt przejściowo po wystąpieniu May był wyżej, ale entuzjazm szybko prysł. Reszta rynku względnie przespała poniedziałek, co jest częstym zjawiskiem, kiedy w USA jest święto. W dalszym ciągu w wolnym tempie ulatnia się apetyt na ryzyko, który próbował rosnąć przed weekendem. Brakuje świeżego paliwa, a dane o hamowaniu wzrostu PKB Chin oraz cięcie prognoz światowego wzrostu przez MFW wspierają redukcję pozycji w ryzykownych aktywach. I tak samo, jak przed tygodniem, łatwo możemy zostać wyrwani z tego marazmu z pomocą jednej zaskakującej pozytywnej informacji. Jeśli oczywiście taka nadejdzie.
Dane we wtorek, choć liczne, mogą nie wytworzyć iskry dla wzruszenia aktywności. Sprzedaż detaliczna z Polski rzuci światło na okołoświąteczną skłonność do zakupów, ale tradycyjnie nie będzie to mieć znaczenia dla złotego. Złoty kontynuuje senny handel w konsolidacji 4,28-4,3050 za EUR i pozostaje oderwany do wahań sentymentu na rynkach zewnętrznych. Dane z rynku pracy z Wielkiej Brytanii zginą w świetle dyskusji o brexicie, a spadek niemieckiego indeksu ZEW nikogo nie zdziwi. Popołudniowe odczyty z Kanady i USA mają znaczenie drugorzędne. Dopiero w nocy CPI z Nowej Zelandii może być istotny dla NZD.
Sporządził:
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5759 gości