Zarobić, a przynajmniej nie stracić
- Utworzono: środa, 24, październik 2012 14:21
Nie wiadomo, czy złowrogi kryzys już nastał, czy też dopiero nadejdzie. Trudno przecież sprecyzować, od którego dokładnie momentu rozpoczyna się załamanie gospodarcze. Czy chodzi o ujemną dynamikę wzrostu PKB?
Cóż, PKB to tylko jeden z wielu czynników, a wskaźniki, jak ktoś kiedyś trafnie powiedział, mierzą… to, co mierzą. Podobnie względne są takie dane jak stopa bezrobocia, tempo jego wzrostu albo poziom inflacji. Trudno o ścisłe granice, ale nie zmienia to faktu, że mniej lub bardziej intuicyjnie wyczuwamy zagrożenie. Stąd też wielu pyta, w co najlepiej inwestować w kryzysie, gdzie gromadzić pieniądze, aby zyskać mimo powszechnej depresji (czy wręcz – dzięki niej). Niektórym wystarczy nawet to, że nie stracą, albo że stracą stosunkowo niewiele. Stąd np. widoczny jakiś czas temu popyt na ujemnie oprocentowane obligacje Francji i Niemiec. Takie obligacje to po prostu opcja przechowania pieniędzy po niewielkiej cenie przy założeniu, że w innym miejscu mogłyby jedynie stracić na wartości jeszcze bardziej.
Na portalach finansowych niemal każdego dnia możemy przeczytać wypowiedzi „guru inwestorów”, „głównych analityków największych funduszy” czy „legendarnych traderów”, którzy nieraz przeczą sobie wzajemnie, zachęcając do inwestowania w dane instrumenty. „To dobry czas na akcje”, „Obligacje zamiast akcji to najlepsze rozwiązanie”, „Ciężkie czasy przetrwacie tylko na surowcach” – codziennie słyszymy tego rodzaju złote porady.
Czy rzeczywiście istnieją jakiekolwiek aktywa, które zawsze będą bezpieczne? Czy rzeczywiście ktokolwiek może to przewidzieć ze stuprocentową pewnością? Oczywiście nie. Ba, nawet skrajny pesymizm niekoniecznie okazuje się najlepszym zabezpieczeniem. Amerykański pisarz science-fiction Philip K. Dick pisał co prawda, że „przetrwają tylko paranoicy”, ale na przykład ostatnimi czasy głośno było o kiepskich wynikach Eurogeddonu – funduszu prof. Rybińskiego, obliczonego na rozpad strefy euro i czarny scenariusz dla Europy.
Faktem jest jednak, że w niespokojnych czasach rośnie zainteresowanie aktywami, które tradycyjnie uważane są za „pewne”, „mocne” i „realne”. Innymi słowy, chodzi tu o rzeczy namacalne, takie jak złoto i srebro, a także ziemia i nieruchomości. Warto mieć na uwadze, że firmy pośredniczące w tego rodzaju inwestycjach starają się nas usilnie przekonać, że to właśnie ich „działka” jest najlepszym zabezpieczeniem. Nie musi to być nieprawda, ale przesadny entuzjazm może się odbić czkawką.
Tak czy inaczej firmy zajmujące się obrotem ziemią rolną zapewniają, że to dość stabilny i pewny rynek. Inwestować można zarówno w celu spekulacyjnym, aby np. sprzedać grunt za rok, dwa lub trzy, jak i z myślą o dalszej przyszłości. Można się spotkać m.in. z następującym tokiem rozumowania: ziemi rolnej zasadniczo nie przybywa, więc jej wartość rośnie, jako że interesują się nią przedsiębiorstwa pragnące wykorzystać grunt czy to do upraw (często dotowanych przez UE), czy to do dalszego obrotu. Opłacać może się także przekształcenie terenu rolnego w działkę budowlaną, albowiem grunty budowlane wyceniane są znacznie wyżej. Firmy oferujące ziemię podkreślają także, że nie jest ona czymś, co może zostać nagle wycofane z rynku, ukradzione lub w jakiś znaczący sposób uszkodzone.
Niektórzy myślą także o inwestowaniu w płody rolne, których ceny w ostatnich czasach sporo rosły w niektórych przypadkach. Oczywiście z punktu widzenia indywidualnego inwestora chodzi tu o granie na zmianach cen, a nie o faktyczne kupowanie worków pszenicy…
W przypadku nieruchomości także należy mieć na uwadze specyfikę tego rynku. Składa się nań m.in. duża istotność czynników lokalnych (cena metra kwadratowego może się ogromnie różnić nawet na terenie jednego kraju), jak również fakt, że nie zawsze da się je szybko upłynnić – i to nawet wtedy, gdy godzimy się na niewielki zysk lub wręcz stratę.
Ziemia, klejnoty, złoto lub nieruchomości mają jednak do siebie także to, że reprezentują pewną „rzeczywistą” wartość dla posiadacza. Rzecz jasna nie dotyczy to spekulantów nastawionych wyłącznie na dalszą odsprzedaż. Ale już dla konesera sztuki, pragnącego posiadać piękne przedmioty, a także dla farmera czy po prostu kogoś, kto chce mieć gdzie mieszkać, nawet przyszłe wahania cen nie są tragedią, bowiem fakt posiadania domu czy wrażenia estetyczne wynikające z oglądania obrazów stanowić będą dla niego wartość dodaną. W tej sytuacji zakup rzeźb, obrazów, dworków czy domów będzie traktowany raczej jako połączenie realizacji autentycznej potrzeby z choćby częściowym zabezpieczeniem się na czarną godzinę.
W dobie kryzysu i niepewności ciężkim kawałkiem chleba są natomiast inwestycje w takich obszarach jak np. rynek Forex. Na przykład w ciągu ostatnich dwóch lat kurs EUR/PLN wahał się pomiędzy 3,83 zł a 4,60 zł, wielokrotnie zdarzały się też nagłe spadki i wzrosty, które dla inwestorów mogą być (jeśli obstawiali oni na przeciwny scenariusz) wyjątkowo bolesne z uwagi na popularność mechanizmu dźwigni finansowej.
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 4423 gości