Czas odwrotu
- Utworzono: piątek, 09, październik 2015 21:40
W górę, a nie w dół
Ostatnich kilkanaście dni na eurodolarze przyniosło zwątpienie w to, że warto podbijać bezkrytycznie wartość dolara, prowadząc parę EUR/USD w kierunku 1,10. Innymi słowy, nie poprowadzono jej w te rejony, a tak naprawdę już okolice 1,11 okazały się wystarczającym wsparciem.
Nic dziwnego. W poprzedni piątek bardzo rozczarowały amerykańskie dane z rynku pracy za wrzesień, obniżono też rezultaty sierpniowe. Indeksy PMI i ISM dla usług w USA, podane w poniedziałek, wypadły "tak sobie", by użyć kolokwializmu, a znane z ubiegłego tygodnia ich odpowiedniki dla przemysłu też nie były w bezwzględnie szczytowej formie.
W tym tygodniu pojawiło się też kilka ważnych odczytów z Niemiec – i niemal wszystkie (zamówienia w przemyśle, produkcja przemysłowa, import i eksport) były słabe, choć dotyczyły sierpnia, kiedy przecież wpływu na sytuację nie miała jeszcze afera motoryzacyjna z VW w roli głównej.
Tymczasem dla wizji wyższych stóp potrzebne są teraz dobre dane zewsząd, nie tylko z USA. Słabe dane z Niemiec dawniej umocniłyby dolara, bo to wysoki eurodolar był znakiem tzw. dobrych nastrojów (np. 2 – 3 lata temu nierzadko zachodziła taka zależność). Ale nie teraz. Teraz FOMC zacieśni politykę, jeśli sytuacja globalna będzie dobra (a przynajmniej taka jest oficjalna wykładnia; złośliwcy twierdzą, że nigdy nie zacieśni, choć to oczywiście przesadne stanowisko). A więc wysoki eurodolar, mocne euro – to raczej znak odwrotu od tej wizji, znak zamykania finansowanego w euro carry-trade.
Nie pomogło to, że John Williams z Fed wypowiedział się niedawno dość jastrzębio (wprost podając ten rok jako początek podwyżek), podobnie też i Rosengren, inny członek gremium FOMC. Zapiski z posiedzenia FOMC, które odbyło się przecież przed najnowszymi, słabymi payrollsami, zostały uznane za relatywnie gołębie, a znajomość danych z rynku pracy pogłębiła ten pogląd.
I oto, co widzimy pod koniec tygodnia: EUR/USD wybił się ponad rozpoczęty 24 sierpnia swego rodzaju trend spadkowy, aby dojść mniej więcej do 1,1360-70. Oznacza to, że teraz nie ma chęci kupowania dolarów. Korekta, jeśli nastąpi, może sprowadzić nas na początku przyszłego tygodnia w rejony 1,1320, może 1,1270-80, ale czy niżej? To wymagałoby dobrych danych makro, najlepiej z USA, tudzież naprawdę silnych potwierdzeń ze strony FOMC, że jednak grudniowy termin podwyżek jest naprawdę możliwy. Jeszcze niższe wsparcia, patrząc na wykres o interwale 4h, to okolice 1,1140 i 1,1090 – 1,1115.
Na EUR/PLN trend się broni
21 kwietnia notowano na EUR/PLN dołki niższe niż 3,97. 17 lipca mieliśmy 4,0960, co pozwala wytyczyć linię trendu wzrostowego, mocno testowaną ok. 21 – 22 sierpnia. Ostatnie dni przyniosły kolejny mocny test – można było łapać wartości niższe nawet niż 4,21. Niemal pewne jest, że trend słabnie, bo np. ostatni maksima (powyżej 4,25) nie przebiły poprzednich (w sierpniu było nawet nawet 4,2660), ani ich nie przetestowały.
Ale niemal pewne jest też to, że trend się broni. Tak naprawdę Polsce nie służą ani słabe dane z Polski (a niektóre takie ostatnimi czasy były: np. PKB za II kw. czy PMI dla przemysłu za wrzesień), ani te z Niemiec, ani ogólnie wszelka zła atmosfera. Z drugiej strony, przy nagłych ruchach eurodolara złoty może zyskiwać w takim sensie, że mocniejsze euro oznaczało spadek wiary w wyższe stopy dolarowe, a to mogło skłaniać do wchodzenia w rynki wschodzące (skoro na Amerykanów trzeba będzie poczekać być może parę miesięcy). I dlatego też złoty zyskiwał w ostatnich dniach. Z kolei na USD/PLN dodatkowym impulsem było to, że para ta nierzadko realizuje lustrzane odbicie pary głównej, stąd dziś dolary można było kupować za 3,71. Jeśli połączymy dołki z 15 maja, 24 sierpnia i 18 września, to dostaniemy trend zwyżkowy, choć połączenie pierwszych dwóch minimów może się wydawać nieco na siłę. Niemniej, gdyby rynek miał to akceptować, to znaczyłoby, że możemy jeszcze zahaczyć o rejony 3,69 – 3,70 w najbliższych dniach, o ile EUR/USD utrzyma się relatywnie wysoko.
A co potem? Mimo wszystko sądzimy, że w kolejnych tygodniach i miesiącach co jakiś czas wygrywać będą plotki o tym, że "a może jednak w grudniu", a to będzie ograniczało wzrosty eurodolara, nawet jeśli wędrówka tej pary na południe będzie pełna niepewności i postojów. Taki scenariusz oznaczałby, że złoty na USD/PLN będzie miał powody, by się okresami osłabiać. W każdym razie szybki powrót do 3,75 nie byłby zaskoczeniem. Przebicie opisanej linii trendu też jest możliwe, ale wymagałoby naprawdę jednoznacznej, dłuższej tendencji kontrującej dolara na EUR/USD.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5833 gości