Jaka przyszłość czeka główną parę?
- Utworzono: wtorek, 24, listopad 2015 17:10
Po danych z Niemiec i USA
Najprostsza odpowiedź na pytanie postawione w tytule powinna oczywiście brzmieć: „nie wiadomo”. Przyszłości nikt nie zna, to truizm, niemniej można obstawiać pewne jej scenariusze, a niektóre nawet odrzucać lub pozostawiać im tylko margines prawdopodobieństwa.
W dniu dzisiejszym, przed godziną 17:00, eurodolar jest przy 1,0635. Podchodzono wyżej, ale nie oszukujmy się – kursy rzędu 1,0670 trudno nazwać poważną korektą. Faktem jest jednak, że od paru dni wykres waha się ponad linią 1,06 (pomijając drobne naruszenia z sesji wczorajszej). Rynek tak jakby zastanawia się, czy pchnąć sprawy bardziej na południe, czy może uznać, że to, co trzeba, już wyceniono – i teraz można zająć się realizacją zysków.
Odczyt dynamiki PKB dla Niemiec nie zaskoczył, wpisał się w prognozę (+0,3 proc. k/k oraz +1,8 proc. r/r). Za to indeks Ifo wypadł bardzo przyzwoicie, sięgając 109 pkt. Mimo tego trudno powiedzieć, by w zdecydowany sposób odmieniło to sytuację eurodolara. Problem w tym, że ostatnie wypowiedzi M. Draghiego dość jednoznacznie wskazywały, że „coś” w stronę większego luzowania będzie zrobione, tak jak wypowiedzi oficjeli Fed wskazują, że w grudniu będzie pierwsza podwyżka.
Annualizowany PKB Stanów za III kw. lekko przebił prognozę: 2,1 proc. zamiast 2 proc. Lekko, ale zawsze to coś na rzecz silnego dolara. Z drugiej strony, Conference Board zaufania konsumentów spadł z 99,5 pkt do 90,4 pkt, a więc wypadł bardzo słabo. Podobnie indeks Fed z Richmond – miało być 0 pkt, było -3 pkt. W tej sytuacji brak jednoznacznego przekazu. Z jednej strony nie ma powodów, by eurodolar w prosty sposób wracał do 1,0725 czy do 1,0820 – ale równocześnie są opory przed ruchem do 1,05. Ostatecznie jednak zakładamy, że taki ruch nastąpi, że generalna perspektywa pozostaje pro-dolarowa – chyba że Fed zacząłby się nagle wycofywać z „projektu grudniowego”. Do tego jednak potrzebne byłyby naprawdę mocne argumenty, a tych jednak brak.
Złoty nie ma siły
Wizja 4,20 na EUR/PLN oddala się wyraźnie. Cały czas byliśmy sceptyczni – w ostatnich dniach – w stosunku do poglądu, że złoty będzie się swobodnie umacniał. Wczorajsze i przedwczorajsze dołki w okolicach 4,2350 były zwodnicze. Tak naprawdę złotemu nie może pomóc ani wizja wyższych stóp w USA (bo ona raczej zniechęca do emerging markets, skoro można spodziewać się relatywnie dobrego oprocentowania w bezpiecznych aktywach amerykańskich), ani też korekta na rzecz euro na głównej parze (ale to oczywiste: mocne euro to mocne euro). Wczorajsze dołki to wsparcie, które broniło się już 23 października i 2 listopada. Za kolejne można uznać 4,21 – albo dołek na 4,2065 z 11 listopada. Jeszcze niżej mamy minima przy 4,1820.
Na USD/PLN trudno o dobry nastrój dla kupujących dolara. Mamy ponad 4 zł za sztukę amerykańskiej waluty. Co gorsza, rynek nie wydaje się zbierać do jakiejś poważniejszej korekty. Cóż – korekta już w pewnym sensie była, jako że w ubiegłym tygodniu okazjonalnie kurs zniżał się do 3,9450. Teraz – w perspektywie dwóch, trzech dni – nawet 3,98 byłoby lekkim osiągnięciem, przynajmniej jeśli EUR/USD nie wygeneruje grubszego wzrostu.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5853 gości