Tydzień przejściowy
- Utworzono: piątek, 11, grudzień 2015 17:45
Ciekawe zjawiska
Nieco ponad tydzień temu, jeszcze w czwartek rano, sytuacja wydawała się w miarę klarowna. Eurodolar spokojnie wędrował na południe, przebił 1,06 i zbliżał się do 1,05. USD/PLN wybijał się grubo ponad 4 złote, a cała sytuacja miała fundamentalne podstawy – w postaci przewidywań co do wyższych stóp w USA oraz większego luzowania w Strefie Euro.
Pamiętamy jednak, że wystarczyły niuansowe w zasadzie kwestie – mianowicie to, że Mario Draghi nie ogłosił powiększenia QE, a tylko jego przedłużenie, poza tym obniżył stopę depozytową tylko o 10 pb – by waluty zaszalały. EUR/USD w ciągu paru godzin (jeśli nie szybciej) dobił do 1,0980, złoty podrożał do dolara i potaniał do euro. Okazało się, że to, co widzieliśmy wcześniej, było w ogromnym stopniu zmyłką (a z perspektywy szybkich i sprytnych graczy – świadomą spekulacją), po której nastąpiła realizacja zysków.
Ten tydzień był czasem przejściowym, choć zmiany też były niemałe – w granicach 1,08 (cóż, korekta się należała) – 1,1030. Wczoraj i dziś obroniło się wsparcie w okolicach 1,0930 i dzisiejsza świeca jest jak na razie biała, co oznacza, że końcówka dnia następuje wyżej niż początek.
Co nas dalej czeka? 16-tego grudnia poznamy decyzję Fed w sprawie stóp procentowych, a także projekcje makroekonomiczne. Nastąpi to o 20:00, a pół godziny później zacznie się konferencja prasowa i zobaczymy, co powie Janet Yellen. Cóż, dobrze będzie wtedy być na rynku, bo mogą dziać się ciekawe rzeczy.
Spójrzmy: najprostsza teoria mówi, że wyższe stopy procentowe powinny umocnić walutę, tj. dolara, czyli że EUR/USD winien pójść na południe. Wiadomo: wyżej oprocentowany pieniądz, więcej wart. Ale z drugiej strony można zakładać, że sporo jest już w cenach, że zaskoczeniem nie będzie ani podwyżka, ani gołębi przekaz Fed (jeśli taki będzie, a to nader prawdopodobne). Czyli w takim układzie dolar albo nie powinien zmienić wartości, albo nawet powinien stracić kosztem euro (ruch do 1,11? do 1,12?). Historycznie zresztą było tak, w tym w latach 1994, 1999 i 2004, że dolar krótko po podwyżkach zaczynał słabnąć. Ale wreszcie – niejako z trzeciej strony – dolar już teraz jest osłabiony. Realizacja zysków nastąpiła już za sprawą Draghiego. Czy więc nie jest tak, że teraz para jest podbijana w górę, by było z czego spadać? Odpowiedź na te dylematy jest trudna i tak naprawdę jedyną rozsądną opcją wydaje się rozłożenie ryzyka – być może z największym nakładem na opcję „brak umocnienia dolara po wycenionych już podwyżkach”, ale z pewnością nie tak, by przyjąć ją jako scenariusz 100-procentowy.
Co ze złotym?
Złoty jest już bardzo słaby, przebił dziś poziom 4,35 – a to bolesny sygnał, bo może oznaczać rychłą wędrówkę do 4,40. W istocie przed 18:00 mamy 4,36. Waluta nasza osłabiła się do euro tydzień temu za sprawą Draghiego, ale są też inne czynniki.
Oto np. w zachodnich mediach nowy rząd nie cieszy się dobrą estymą, a wręcz przeciwnie. Okazuje się więc, że cokolwiek ów rząd by nie robił, to i tak niekoniecznie poradzi sobie z tzw. rynkami finansowymi. Pamiętamy, że po wyborach pogroziły nam palcem agencje ratingowe – to tylko jeden przykład. W ślad za tym idzie wzrost rentowności (czyli spadek ceny) polskich obligacji 10-letnich. Trend spadkowy, biegnący od początku lipca (który i tak nie zawsze pomagał złotemu), już został przebity, wykres idzie w górę.
Na USD/PLN sytuacja jest lepsza, ale i tu jesteśmy w rejonach 3,96 – 3,97 (a szerzej w zakresie 3,9350 – 3,9950). Złoty nie umacnia się aż tak bardzo, jak mogłyby sugerować ruchy głównej pary. Jest wiele głosów, które sugerują, że niedługo i tak wrócimy ponad 4 złote za sztukę amerykańskiej waluty – i wydaje się to uzasadnione mniemanie. Zaprzeczyć mogłoby mu dopiero ostrze przebicie w dół tego zakresu wahań, jaki mieliśmy w tym tygodniu.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 3470 gości