Po szoku ratingowym
- Utworzono: poniedziałek, 18, styczeń 2016 04:50
Na głównej parze standardowo
Eurodolar rezyduje na początku nowego tygodnia w okolicach 1,09. W szerszym ujęciu mamy zatem utrzymywanie się konsolidacji rozciągniętej pomiędzy 1,08 i 1,10 – nie mówiąc o zakresie 1,0710 – 1,1060 (bo i taki można uwzględnić, jeśli chcielibyśmy wziąć pod uwagę faktyczne minima i maksima liczone od 3-4 grudnia).
Nadal nie ma więc w pełni jednolitego trendu, a o tym, dlaczego tak jest, pisaliśmy pod koniec ubiegłego tygodnia w dłuższej analizie. Po prostu nie jest jasne, czy Rezerwa Federalna zdecyduje się w najbliższym czasie (de facto chodzi o marzec) na podwyżkę stóp w USA, a z drugiej strony, czy Europejski Bank Centralny zwiększy skalę luzowania pieniężnego na wiosnę. EBC ma wciąż swoje narzędzia do wykorzystania, a z kolei Fed nie jest pewien choćby sytuacji w Chinach. Choćby, bo i same wskaźniki gospodarcze z USA nie są całkowicie jednoznaczne, nawet jeśli najnowsze znane payrollsy wypadły nieźle (ale już np. seria publikacji z ostatniego piątku była raczej słaba, by przypomnieć choćby indeks NY Empire State czy dane o produkcji przemysłowej).
Co nas czeka w tym tygodniu? W jego ostatnim dniu roboczym, tj. w piątek 22 stycznia, poznamy m.in. serię odczytów PMI (wstępnych) dla przemysłu i usług kilku krajów, w tym dla przemysłu USA. Środa przyniesie nam dane ze Stanów o grudniowej inflacji CPI. Poza tym jutro nad ranem napłyną informacje o PKB Chin za IV kwartał, które mogą bardzo poruszyć walutami i giełdami, jeśli odbiegną od przewidywań (prognozy to +1,7 proc. k/k i +6,8 proc. r/r). Pojawią się też chińskie dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej oraz o inwestycjach w miastach.
Z innych informacji, zwiastujących pewnego rodzaju uspokojenie, ale też i obrazujących powolną zmianę pewnych układów politycznych, można wspomnieć o tym, że USA i UE zniosły sankcje wobec Iranu, związane z programem atomowym.
Polska po szoku
Trzeba przyznać, że tym razem pogłoski okazały się faktami. Agencja ratingowa S&P obniżyła długoterminowy rating polskiego długu z A- do BBB+, a do tego ustaliła jego perspektywę jako negatywną i zapowiedziała, że w ciągu 24 miesięcy istnieje ok. 1/3 szans, że dojdzie do kolejnej redukcji.
Wydaje się to decyzja znacznie przesadzona i pochopna, a do tego umotywowana politycznie. Agencja zresztą nie kryje tego, że wpływ na wykonany ruch miały obawy związane z kierunkiem poczynań nowego rządu. Można też zapytać o inne rozumienie "motywacji politycznej" – a mianowicie o rozumienie jej jako działanie w określonych interesach i pod wpływem nacisków. Cóż, tu oczywiście nie jesteśmy władni, by stawiać jakieś teorie natury spiskowej – niemniej jest faktem, że decyzja S&P tak czy inaczej wpisuje się w ciąg pewnych "delikatnych sugestii" z Zachodu względem Polski, widocznych w ostatnich tygodniach czy miesiącach.
W świetle tego trochę pochopne wydaje się podkreślanie przez rządzących tego, że swoich ocen nie zmieniły agencje Fitch i Moody's – no cóż, można na ten fakt spojrzeć przecież w ten sposób, że w raz czego oba te podmioty zachowały jeszcze działa na przyszłość.
Jak można się domyślać, przedstawiciele polskiego rządu (np. Paweł Szałamacha czy Mateusz Morawiecki) zapewniali, że ruch wykonany przez S&P jest nieuzasadniony. Tu trochę zabawne było podkreślanie przez nich dobrej kondycji gospodarczej naszego kraju – tzn. ktoś złośliwy mógłby zapytać, czy z równą aprobatą mówiliby o tej sytuacji w okresie, gdy rządził jeszcze poprzedni układ, a przecież było to zupełnie niedawno.
Ale mniejsza o te wszystkie polityczne spekulacje. Dla naszych rozważań ważne jest to, że złoty potężnie się osłabił. Cokolwiek myśleć czy nie myśleć o decyzjach agencji ratingowych, jest faktem, że decyzje te działają – mają po prostu wpływ na wykresy (a z kolei wykresów nie można uważać za całkiem oderwane od realnej gospodarki, bo i one mają wpływ na nią – np. teraz importerzy muszą więcej zapłacić za euro i dolary, a cieszą się ci, którzy w obcych walutach pobierają zapłatę za towary i usługi).
W każdym razie EUR/PLN rezyduje przy 4,48 – co oznacza, że rejony, z których startowaliśmy w piątek, ok. 4,40 – 4,42 – mogą teraz być wsparciem. Podobnie na USD/PLN (gdzie notujemy już 4,1150) dolnym ograniczeniem wahań może być 4,05. Jeśli natomiast chodzi o stronę północną, to na razie nie przewidujemy, by złoty dalej się lawinowo osłabiał. Powinno raczej – powoli i być może z wieloma zawahaniami – dochodzić do korekty, już w rytmie wahań eurodolarowych.
Dziś o 14:00 poznamy bazową inflację CPI dla Polski za grudzień. W środę pojawią się dane o przeciętnym zatrudnieniu i wynagrodzeniu, zaś w czwartek istotne będą informacje o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w naszym kraju.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5718 gości