Eurodolar i inne pary z lotu ptaka
- Utworzono: poniedziałek, 29, luty 2016 19:35
Obraz dziś i w szerszym horyzoncie
Dziś rano eurodolar – tak jak to dopuszczaliśmy, czy nawet sugerowaliśmy – skorygował swe dotychczasowe spadki. Para podniosła się z okolic 1,0910 do 1,0960 – tj. do dolnego ograniczenia strefy, którą rozpoznawaliśmy jako zakres oporu dla możliwej aprecjacji euro w krótkim terminie.
Korekta ta zresztą okazała się nader efemeryczna, bo już po godzinie 8:00 notowania zaczęły biec na południe, w kierunku mocniejszego dolara. Pojawiły się na przykład dane z Niemiec: ceny importu za styczeń spadły aż o 1,5 proc. m/m, zaś w relacji rocznej o 3,8 proc. (a więc znacznie bardziej niż to sugerowały prognozy). Co więcej, o 11:00 napłynęły szacunki inflacji HICP dla całej Strefy Euro. Rezultat? Było -0,2 proc. m/m, liczono na 0,0 proc.
Teoretycznie powinno to oznaczać siłę pieniądza (w końcu deflacja, ceny spadają), ale rynek zareagował osłabieniem euro – w przewidywaniu scenariusza, w którym Europejski Bank Centralny pogłębia luzowanie ilościowe na posiedzeniu w dniu 10 marca. Strona podażowa zresztą nie krępowała się – kurs EUR/USD nie tylko doszedł do 1,09, ale wręcz przebił bez większych problemów ten poziom. Spekulacja doprowadziła do kursów rzędu 1,0860 – i tak naprawdę otwarta jest już droga do 1,08, jeśli nie wręcz do 1,0710. Cóż dopiero, gdyby jednak Fed 16 marca podwyższył stopy – ale nawet jeśli tego nie zrobi, a pewnie nie zrobi, to i tak zakłada się mocne działanie EBC. Ale uwaga: jest zawsze jakiś cień szansy na to, że Draghi rozczaruje rynki, jak u progu grudnia – i wtedy powrót do 1,10 czy nawet 1,1130 mógłby być szybki i brutalny. Co więcej, tak czy inaczej może się okazać, jeśli 10 marca rano eurodolar będzie gdzieś w zakresie 1,07 – 1,09, że nawet "luźna" decyzja Draghiego spowoduje powrót wykresu na północ, tyle że w lekki, kontrolowany sposób (rynek odetchnie i powoli będzie realizował zyski z tego, co już przewidziano i co się potwierdziło).
Wypada zerknąć na sprawy w nieco szerszym horyzoncie czasowym, jako że mamy koniec miesiąca. Podsumujmy: 3 grudnia wykres eurodolar osuwał się poniżej 1,0530, by zakończyć ów pamiętny dzień przy 1,0930. Później rozwinęła się długotrwała konsolidacja, która zajęła nam dwa miesiące w czasie i zakres 1,0710 – 1,1060 w cenach. Dopiero na początku lutego, gdy rynek przestał wierzyć w marcową podwyżkę stóp przez Fed, a payrollsy za styczeń wypadły mizernie (znacznie obniżono też grudniowe), zaczęło zyskiwać na wartości euro. Szczyt przypadł 11 lutego przy 1,1375. Wtedy jednak wiara w to, że zadziała Draghi stała się na tyle silna (a jednocześnie rozpoczęło się odbicie na ropie), że rynek odwrócił tendencję .Później szło to już lawinowo, w czym pomogło również parę dobrych odczytów z USA (ale nie oszukujmy się – było też parę słabych, a wypowiedzi członków FOMC rozkładały się rozmaicie).
Ropa rzeczywiście od 11 lutego drożeje, wystarczy spojrzeć na wykres futures na crude – problem w tym, że notowania nie bardzo chcą przebić szczyty z końca stycznia, będące nieco pod linią 35 USD. To może oznaczać – i wielu analityków rynku tak uważa – że po tej mocnej korekcie ropa pozostanie tania, a trend będzie przebity.
W ostatnim miesiącu ważnym tematem było osłabianie się brytyjskiego funta w związku z dywagacjami na temat możliwości wyjścia Wielkiej Brytanii ze Strefy Euro. David Cameron jest silnie naciskany przez eurosceptyków w swojej partii – i nie tylko w niej. Pomiędzy 3 a 16 lutego wykres GBP/USD wahał się pomiędzy 1,44 a 1,46 – a teraz to 1,39. Na GBP/EUR u progu lutego notowano ok. 1,32 – a kilka dni temu minima sięgały niewiele ponad 1,26.
Giełda w Chinach – odwieczny temat. Dzisiejsza sesja to -2,86 proc. i finał na 2687,98 pkt, jeśli mowa o Szanghaju. Dołki dziennej świecy sięgały minimów z końcówki stycznia. Nie wygląda to dobrze. Co więcej, bank centralny Chin obniżył stopy procentowe dla banków o 0,5 pkt proc. Chiny mają problem – z jednej strony wyzbywają się rezerw walutowych, by bronić kursu juana, z drugiej zaś chciałyby go mieć w miarę słabego, np. po to, by wspierać swój eksport. Ale – w miarę! Nie chcą puszczać waluty na rynkowy żywioł, by nie straciła przesadnie na wartości. Mamy więc desperacką obronę kursu i następnie schodzenie na nieco niższe poziomy, by kursu bronić na tymże schodku.
W tle przewija się po cichu kwestia Grecji – czy to jej samej, czy w kontekście uchodźców. Przez portale forexowe przebiegła dziś pogłoska, jakoby UE nie przekonała MFW do wspólnego stanowiska w sprawie Grecji i jej wspierania, powodem miałyby być kwestie fiskalne. W każdym razie i tak podejrzewamy, że problemy greckie, a może i hiszpańskie – wrócą, tym razem w nowym, ciekawszym otoczeniu, uzupełnionym o problemy Europy z imigrantami (chociażby).
O napiętej sytuacji międzynarodowej (Bliski Wschód, Rosja, Turcja itd.) nawet nie wspominamy. Niekoniecznie przekłada się to w skali mikro na wykresy par walutowych, które omawiamy, ale wiadomo, że cała światowa gospodarka to zestaw naczyń połączonych. Na razie główne punkty w czasie to najbliższy piątek (amerykańskie dane z rynku pracy), 10 marca (EBC) i 16 marca (FOMC / Fed).
Co ze złotym?
Na EUR/PLN mamy od 21 stycznia (gdy notowano 4,51) trend spadkowy. Można też w jego obrębie wyróżnić czas od 12 lutego. W każdym razie naruszono dziś poziom 4,35, mamy teraz 4,3425. To coś, czego się można było spodziewać – i o czym pisaliśmy. Owszem, poranek był niepewny – i gdyby wzrost wartości euro poszedł tylko trochę wyżej, gdzieś w okolice 4,3850 – 4,39, to zapewne nadzieje na przebijanie 4,35 zostałyby odłożone o przynajmniej parę dni. Tak się jednak nie stało – złoty jest tu silny. Silny oczekiwaniami na luzowanie w Eurolandzie.
Gorzej mają się sprawy na USD/PLN. Mamy tu swoisty kanał wzrostowy, mierzony od 11 lutego. Sesja wczorajsza i dzisiejsza to testy górnego ograniczenia tego kanału, co wiązało się z otarciem ceny o poziom 4 zł. Jest dość ciekawe i w jakiś sposób świadczące o względnej sile złotego to, że mimo mocnych spadków eurodolara para utrzymuje się właśnie przy tej "czwórce". Rankiem notowano nawet 3,9840.
Generalna perspektywa dla złotego na USD/PLN nie jest jednak zbyt dobra, a to z powodu niskiego EUR/USD. Mimo wszystko dopuszczamy możliwość kontynuacji kanału, co teraz oznaczałoby parcie w stronę dolnej linii, tj. gdzieś do 3,96 – 3,97 (jeśli chodzi o kilka najbliższych dni). Ale uwaga: prawdopodobnie wymagałoby to poważniejszego powrotu na głównej parze. Jeśli gracze nie ustąpią, jeśli już teraz, bez cofnięć, będą chcieli realizować tam program "1,08 na dobry początek, a potem się rozkręcimy", to zapewne USD/PLN przebije "czwórkę" i z kanału wybije się górą. Cóż, ostatnie tygodnie to czas, w którym EUR/PLN i USD/PLN biegną w niemal odwrotny sposób. Nawiasem mówiąc, pojawił się dziś odczyt dynamiki naszego PKB za IV kwartał – niezły, ale wpisał się w prognozy (+1,1 proc. k/k, +3,6 proc. r/r po uwzględnieniu sezonowości).
Marzec może się okazać w Polsce miesiącem napięć politycznych, jeśli opozycja faktycznie wyprowadzi jeszcze większe grupy ludzi na ulice. Warto też mieć w pamięci, że agencje ratingowe Moody's i Fitch też mają jeszcze w zanadrzu ewentualne działa do odpalenia, co będzie zależało od tego, jakim torem pójdzie polityka rządu PiS.
Warto jeszcze dodać na koniec, że osłabienie funta na parach związanych z USD czy EUR wzmocniło naszą walutę w relacji do brytyjskiej. W szerszym horyzoncie: pod koniec listopada notowano ceny rzędu 6,08 na GBP/PLN, u progu lutego zeszły poniżej 5,74, nieco ponad 10 dni temu były to wahania ok. 5,62 – 5,67 – a w ubiegłym tygodniu mieliśmy otarcia o 5,50. Teraz jednak widzimy wstępne odbicie do 5,55 – czy nawet (dziś w szczycie) 5,5750. Ale, co ciekawe, to nie oznacza jeszcze rozbicia stromej linii trendu spadkowego, idącej od 26 stycznia.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5843 gości