Ciekawe perypetie eurodolara i złotego
- Utworzono: piątek, 10, czerwiec 2016 16:55
Co z tym dolarem?
Interesujące jest spojrzenie na wykres eurodolara w perspektywie mniej więcej półtorarocznej, licząc od drugiej połowy stycznia roku 2015. Formalnie rzecz biorąc, od tego czasu mamy szeroką i długotrwałą konsolidację. W przybliżeniu to zakres 1,05 – 1,15. Formalnie skrajne wartości to 1,0440 (marzec 2015) i ok. 1,1710 (sierpień 2015).
Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że 3 maja 2016 przetestowano poziom 1,16, a od tego czasu już tak wysoko nie byliśmy, to można podejrzewać, że konsolidacja pozostaje w mocy. Z drugiej strony, łatwo można wytyczyć linię trendu wzrostowego, począwszy od 3 grudnia, poprzez pierwsze dni marca 2016 oraz minima z przełomu maja i czerwca. W tym kontekście trzeba jednak spojrzeć na okres od 13 marca do 22 października 2015. Wtedy też mieliśmy tendencję zwyżkową i test okolic 1,15 – 1,17 (nawet trzy razy), aż w końcu czynniki fundamentalne (ówczesne gołębie sugestie Mario Draghiego) spowodowały przebicie linii i szybki ruch eurodolara do 1,0540.
Jeśli ten "pattern" (jak powiedzieliby Anglosasi) ma się powtórzyć, to oznaczałoby to, że albo już teraz (gdy jesteśmy przy 1,1285) wykres będzie parł na południe i wkrótce przebije linię trendu, albo też nastąpi to nieco później, po kolejnej, efemerycznej próbie podbicia notowań.
Jeśli chodzi o miniony tydzień, to wiadomo, jak się sprawy miały. W piątek 3 czerwca o 14:30 rynek został zaszokowany amerykańskimi danymi z rynku pracy. Wypadły one bardzo słabo – poza rolnictwem zatrudnienie wzrosło w maju o 38 tys. osób, a zakładano 161 tys. W sektorze prywatnym odpowiednie liczby to 25 tys. i 154 tys. Do tego obniżono wyniki z kwietnia, a poza tym PMI dla usług tylko nieznacznie przewyższył prognozę, zaś ISM dla tego samego sektora wypadł poniżej przewidywań.
A zatem kilka pierwszych dni następnego tygodnia, czyli obecnego, to zabawa w rejonach 1,1330 – 1,1415. Niektórzy obstawiali nawet, że dolar został pogrzebany i na razie nic go nie wskrzesi. Ale uwaga – już sesja wczorajsza i dzisiejsza to czarne, spadkowe świece. To co najmniej korekta, jeśli nie coś więcej, jak to sugerowaliśmy na początku. Ostatecznie przecież może się okazać, że dane z minionego piątku były jednorazowym wypadkiem przy pracy, tak np. sugerował Eric Rosengren z Fed. Z kolei Janet Yellen co prawda bezpośrednio nie pomogła w poniedziałek dolarowi, ale trzeba przyznać, że utrzymała stałą tezę o tym, że w niedalekiej przyszłości będzie trzeba podwyższyć oprocentowanie.
Last but not least, możemy jeszcze powiedzieć, że dziś po południu – o 16:00 – ukazał się indeks Uniwersytetu Michigan, który wyniósł 94,3 pkt – przy prognozie 94 pkt. Zawsze to jakiś pozytyw. Co więcej, rynek może teraz wracać powoli do dolara także i dlatego, że zbliża się referendum na temat Brexitu i amerykańska waluta może być bezpieczną przystanią.
Siła złotego się rozmyła
Wykres USD/PLN od początku kwietnia aż do 3 czerwca biegł w trendzie wzrostowym. Mierząc po dołkach i szczytach, cena przebyła drogę z 3,7040 do 3,9860. Ale oczywiście gwałtowny ruch w górę, odnotowany na eurodolarze, spowodował umocnienie złotego do waluty amerykańskiej. W szybkim tempie wykres dotarł do 3,7870.
Analogicznie na EUR/PLN spadek wiary w zacieśnianie polityki monetarnej w USA spowodował wędrówkę do 4,3140. Cóż jednak z tego, skoro dziś po południu mamy 4,3660, zaś na USD/PLN jest 3,8660?
Złoty jest tak naprawdę walutą łatwo podatną na spekulację, na gwałtowne i chwilowe ruchy, niekoniecznie mające sens fundamentalny, a będące jedynie wyolbrzymioną pochodną ogólnych nastrojów rynkowych i pogłosek.
Ostatecznie zresztą naszej walucie mogą też, przynajmniej w dłuższym terminie, ciążyć takie kwestie jak np. niepewność co do tego, czy agencja Fitch utrzyma rating dla Polski, czy też go obniży. Inna rzecz to konflikt rządu z opozycją i Komisją Europejską. Co prawda widać, że KE i KOD nie bardzo potrafią wywrzeć aż taką presję na rząd polski, jak by chciały – ale chwilowe eskalacje napięcia mogą szkodzić złotemu. Prócz tego ostatni odczyt PKB nie był rewelacyjny i jeśli jakieś następne dane będą słabe, to złotemu może to szkodzić. Na razie tak na EUR/PLN jak i USD/PLN jesteśmy przy lokalnych oporach.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5744 gości