Kraj po neutralnym odświeżeniu ratingów
- Utworzono: poniedziałek, 16, styczeń 2017 05:25
Główna para
Tytuł naszego raportu odnosi się do kwestii rodzimych, polskich, mianowicie do ruchów wykonanych (a poniekąd niewykonanych) przez agencje Fitch i Moody's w piątek. A co z wielkim światem?
Na Zachodzie bez zmian, chciałoby się rzec. Eurodolar pozycjonuje się przy 1,06. Ani to 'wielka moc dolara', bo aby o niej mówić, potrzebowalibyśmy parcia ostro na południe, ku 'zero piątce' i jeszcze niżej. Ani to 'wielka słabość dolara', bo ją potwierdziłoby raczej ostre pójście ku 'zero siódemce' czy wręcz w stronę oporowej okolicy 1,0870.
Być może obraz należy czytać tak, że mimo wszystko i resztką sił potwierdził się spadkowy trend wyznaczany przez maksima z 4 listopada i 8 grudnia. Nie żeby nam zależało, moglibyśmy powiedzieć sarkastycznie, boć przecież nie jesteśmy władni manipulować kursem na skalę globalną, ale zawsze to miłe, jeśli pewne intuicje się potwierdzają. Tym niemniej i tu rzecz nie jest pewna, bo nowa świeca, choć na razie spadkowa, to jednak wyrasta już ponad wspomnianą linią. Trzeba więc poczekać, godząc się z tym, że mogliśmy przeskoczyć już piętro wyżej. Lokalnym oporem jest linia 1,0685.
Dziś w programie odpadają Stany Zjednoczone (dzień Martina Luthera Kinga). Japonia w nocy wypadła słabo – zamówienia na sprzęt i maszyny (listopadowe) spadły m/m o 5,1 proc., oczekiwano tylko -1,7 proc. O 11:00 poznamy listopadowy bilans handlu zagranicznego Eurolandu, zaś o 14:00 inflację bazową dla Polski. O 19:30 wypowie się Mark Carney z Bank of England.
Jutro w programie japońska produkcja przemysłowa, a także indeks Instytutu ZEW oraz indeks NY Empire State. W środę mamy polskie dane o przeciętnym zatrudnieniu i wynagrodzeniu tudzież produkcję przemysłową w USA, w czwartek decyzję EBC na temat stóp i konferencję prasową Banku, zaś w Polsce sprzedaż w detalu i produkcję w przemyśle. W piątek poznamy PKB Chin za IV kwartał, brytyjską sprzedaż detaliczną i polską koniunkturę – tak konsumencką jak i gospodarczą. W programie przez cały tydzień także wypowiedzi przedstawicieli Fed (jak np. jutro Dudley i Brainard czy pojutrze Kashkari i Yellen).
Na złotym
Media kolportują wypowiedzi przynajmniej kilku polskich ekonomistów (M. Morawiecki, S. Gomułka, M. Dietl) na temat polskiego ratingu. Czyli na temat zmian, które (nie) zaszły w piątek. Jak pamiętamy, obie agencje (Fitch i Moody's) ratingu nam nie ruszyły, perspektyw też nie. Pierwsza z nich dokonała tego jednak w formie aktualizacji ratingu (a więc "sprawdzamy i uznajemy, że nie trzeba nic zmieniać"), druga po prostu nie wykonała żadnego ruchu, nawet takiego "w miejscu", więc jej obraz sytuacji pozostał taki sam siłą inercji.
Ekonomiści ci pozytywnie oceniają podjęte decyzje. Oczywiście cały czas ciąży nam to, że perspektywa Moody's jest negatywna, a Fitch obniżył nam prognozy – jasne. Ale np. okazuje się, że nie ma tragedii z wypłacalnością budżetu. Nie ma też tragedii z sytuacją polityczną. Tutaj zapewne istnieje pewna dysproporcja pomiędzy tym, jak ostatnie wydarzenia przedstawiane są w mediach anty-rządowych (oraz być może zagranicznych), a tym, jaki jest ich realny wymiar. I nie jest to kwestia słuszności którejś ze stron. Po prostu okazuje się, że siła opozycji wbrew pozorom jest stosunkowo mała. Może nie całkiem mała, ale stosunkowo mała. Nie znaczy to oczywiście, że miliony ludzi zgodnie i pogodnie idą za rządem – być może bardziej idą za 500 plus, za niższym wiekiem emerytalnym czy za przeświadczeniem, że 'Trybunału to do garnka nie włożę'. Zachód, rozumiany jako UE, ma zresztą sporo swoich problemów i niekoniecznie będzie szedł na ostrą konfrontację z rządem polskim, którego relatywna 'anty-zachodniość' też zresztą jest przecież bardziej retoryczna niż faktyczna (co oczywiście zarzuca mu 'opozycja z prawej').
Finał jest więc taki, że najwyraźniej na razie obie agencje uznały, że obniżka ratingu zostałaby uznana za działanie zbyt polityczne i zbyt mało merytoryczne. Nawet spadek dynamiki oraz prognoz dynamiki PKB rząd może uzasadniać kwestiami przejściowymi, jak przerwa w dotacjach unijnych (inna rzecz, że uzależnienie kraju od tychże dopłat i subwencji to też nie jest dobra sprawa, ale nie otwierajmy kolejnej dygresji). Miecz Damoklesa jednak nadal wisi i jako taki jest pewnym zagrożeniem.
Euro-złoty utrzymuje się zresztą dość wysoko, mamy 4,3815. Minima z 6 i 13 stycznia mogą zresztą sugerować rodzenie się trendu wzrostowego, choć na razie to raczej korekta w obrębie ponad miesięcznej tendencji spadkowej, tj. wzmacniającej PLN. Linia 4,35 jest jednak dość mocna.
Na USD/PLN widzimy 4,13. Tutaj sytuacja jest cokolwiek patowa, nie od dziś zresztą. Minima to ok. 4,0940-50. Po drugiej stronie jest kilka groszy jako pole konsolidacyjnego manewru, przy czym nie powinno to na razie wykraczać ponad 4,18. Za to złoty jest mocny do funta, mamy mniej niż 4,97 – co jednak jest raczej skutkiem generalnej słabości funta niż naszych kwestii ratingowych.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5785 gości