Końcówka tygodnia przyniosła wzmocnienie euro
- Utworzono: sobota, 04, marzec 2017 00:40
Sytuacja głównej pary
To, że piątkowa świeca na eurodolarze jest wzrostowa, zakrawa raczej na paradoks typowy dla rynku forex – to znaczy taki, w myśl którego reakcja na jastrzębie informacje jest skierowana przeciw walucie, która teoretycznie powinna się wzmocnić.
Otóż Janet Yellen podczas swego wystąpienia wcale nie nabrała jakiegoś gołębiego nastawienia. Bynajmniej, mówiła o poprawie sytuacji gospodarczej, o tym, że zbyt długie utrzymywanie polityki akomodacyjnej może mieć złe skutki dla ekonomii – i tak dalej. Co więcej, zasugerowała, że w marcu dyskutowana będzie kwestia "dostosowania stopy funduszy federalnych", o ile tylko dane o zatrudnieniu i inflacji będą nadal niezłe.
Do tego Stanley Fischer, wiceprezes Fed, stwierdził, że jeśli tylko w FOMC będzie wyraźna tendencja ku podwyżce stóp, to on podłączy się do tego prądu.
Wygąda to więc na mocne zapowiedzi, że marzec będzie czasem podwyżki. Ale właściwie coś takiego rynek wyceniał już na kilka dni przed przemówieniem. Zbijano wykres na południe, notowano nawet 1,05 – ale w nocy mamy ok. 1,0615-20. A zatem to euro zyskało.
Owszem, Yellen w jakimś stopniu odsuwała się od pełnej odpowiedzialności za gospodarkę, mówiąc np. o tym, że polityka monetarna nie załatwi wszystkiego, że trzeba liczyć także na działania rządu, działania podatkowe itd. Ale to przecież standardowe sformułowania, często stosowane.
Faktem jest jednak, że na portalach, w komentarzach internautów, w tego typu źródłach – widać stwierdzenia sugerujące niedwuznacznie, że to wszystko złudzenia, a Fed tak naprawdę nie podwyższy oprocentowania. Taka wizja, odrobinę spiskowa i katastroficzna ("bankierzy będą zalewać świat tanim pieniądzem na potrzeby spekulantów") zdaje się być racjonalna, ale przesadny cynizm może wieść na manowce równie silnie jak to, co wygląda na zwykłą naiwność. Otóż – jak podkreślaliśmy w niedawnych raportach – przed poprzednimi podwyżkami i przed ucięciem QE też było wielu takich, którzy twierdzili, że Fed nigdy nie obniży stóp, nigdy nie zakończy dodruku pieniędzy. Tak samo wiele razy mówiło się, że Grecja wyleci z Eurolandu, że taki będzie los Hiszpanii – i miało się to zdarzyć już w 2012 czy 2013 roku.
Ale to nie zawsze tak wygląda, czasem ideologiczne uprzedzenia zawodzą. My na razie podążamy za tym swego rodzaju konsensusem rynkowym, który mówi, że Fed będzie podnosić stopy – być może już w marcu, prawdopodobnie trzy razy w roku, a prawie na pewno co najmniej dwa razy. W tym świetle dzisiejszy ruch jawi się właśnie jako ów pozorny paradoks – odetchnięcie i sprzedaż faktów po wcześniejszym nastawieniu kursów.
Co ze złotym?
Euro-złoty miał dziś spore wahania – od 4,2885 do 4,3150 (mniej więcej). Finał zabawy rozgrywa się mniej więcej w połowie tej drogi. W zasadzie na wykresie widać trend spadkowy od 8 grudnia (tzn. tak jest wygodnie poprowadzić linię, biorąc jeszcze maksimum z 30 grudnia). Z drugiej strony mamy i trend wzrostowy, wszczęty we wrześniu 2015. I ta linia, osłabiająca PLN, została już pokonana – pozycjonujemy się niżej, linia pełni rolę oporu.
Na USD/PLN mamy 4,0530. W zasadzie widzimy tu konsolidację, dziś praktycznie cały jej zakres został 'zaliczony' – od 4,05 do 4,10. A w zasadzie odwrotnie, bo finał następuje na południu, przy minimach – złoty zarobił. Nie sądzimy jednak, by był to wstęp do trwałego umocnienia złotego (chyba że Fed zabawił się nastrojami inwestorów i w marcu wcale nie wykona ruchu, ani nie wykona go później).
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5839 gości