Te wszystkie głosy...
- Utworzono: piątek, 04, maj 2018 23:15
Sporo się działo ostatnimi czasy
Kwiecień był dość znamiennym miesiącem, jeżeli chodzi o wydarzenia polityczne i pokrewne. Było sporo obaw – np. o to, co właściwie wyniknie z afery syryjskiej czy z napięć handlowych na linii USA – inne kraje (w szczególności chodziło o Chiny).
Wynikło niewiele: zamiast wojny światowej mieliśmy atak rakietowy po którym chyba wszyscy uczestnicy konfliktu czuli się w jakiś sposób zaspokojeni (jedna strona pokazała, że ma siłę, druga mogła zastrzec, iż "następnym razem to zobaczycie, więc dalej nie próbujcie..."); zamiast wojny handlowej kolejne zapowiedzi ceł (tak, zapowiedzi), negocjacje i hasła. Równocześnie złagodzony został klimat wokół Korei Północnej, w związku z jej wstępnym otwarciem na Zachód (albo raczej – na Południe, bo tak należałoby to określić).
Nie wszystkie dane z USA są idealne – ale też i wiele danych z Europy zawodzi. W tym tygodniu mizernie wypadł np. PMI dla niemieckich usług: tylko 53 pkt przy krążącej po rynku prognozie 54,1 pkt. Zresztą, wskaźniki ZEW czy Ifo też prezentowały się słabo. W dodatku na ostatnim posiedzeniu EBC Mario Draghi niespecjalnie ratował euro, opatrując wszystkie opowieści o dobrej sytuacji gospodarczej osłabiającymi je określeniami i sugerując, że QE potrwa do końca III kw. lub dłużej, a potem i tak stopy będą niskie.
W ten sposób eurodolar przełamał konsolidację 1,2160 – 1,2250, uformowaną w drugiej połowie stycznia – i w tym tygodniu testował nawet 1,1915 (dziś). W jakiejś mierze potwierdza to – przynajmniej wstępnie – hipotezę o kontynuacji 10-letniego, ogólnego trendu umacniającego dolara. Pewnym zaburzeniem były słabsze od prognoz odczyty payrollsów. Ale – jak bardzo słabsze? Oczekiwano wzrostu zatrudnienia poza rolnictwem o 192 tys. miejsc, faktyczny wynik to tylko 164 tys. Równocześnie jednak rezultat z marca skorygowano w górę o ponad 30 tys. miejsc. Czyli... poniekąd się wyrównało. Faktem jest natomiast, że ważny wskaźnik płacy godzinowej nie dorósł do oczekiwań, np. m/m było +0,1 proc., oczekiwano +0,2 proc. Za to bezrobocie osunęło się z 4 proc. do 3,9 proc.
Było sporo głosów z Fed, właśnie dziś. Ale – jakże różne... Wątpliwe, by akurat ten chór miał dziś rolę wiodącą, a być może członkowie FOMC znieśli wzajemnie swoje wpływy. Na przykład Williams mówił, iż nie oczekuje szybkiego wzrostu inflacji, a neutralna stopa jego zdaniem winna wynosić 2,5 proc. Bostic mówił, że Fed nadal nie powinien deklarować swego tryumfu w sprawie inflacji. Z drugiej strony Kaplan ocenił neutralną stopę nieco wyżej od Williamsa, tj. w zakresie 2,5 – 2,75 proc., a Dudley mówił o całkiem niezłym klimacie gospodarczym, jaki ma nas czekać w przyszłych latach. A właściwie nie nas, ubogich tego świata, lecz dumnych Amerykanów.
Ze złotym nieco lepiej
Pod koniec dnia eurodolar poszedł nieco w górę, choć i tak plasuje się poniżej startowych poziomów z poranka. Tym niemniej złotemu poprawiło się dość wyraźnie, zapewne na zasadzie korekty i zwiększenia płynności po majówkowych przerwach. EUR/PLN rankiem był przy 4,2780, wieczorem zanotował 4,2370. USD/PLN z 3,5760 zszedł do 3,54, choć teraz jest półtora grosza powyżej tego dołka.
Ostatecznie jednak nie zmienia to faktu, że obraz na obu parach zmienił się znacząco w ostatnich dniach. To znaczy: złoty wszedł w fazę osłabienia, co w dużym stopniu zgadza się z naszymi niezmąconymi proroctwami sprzed paru tygodni czy nawet miesięcy. Argumenty są znane: arcy-luźna polityka RPP jeszcze przez długi czas, w miarę jastrzębia polityka Fed, wycenianie możliwości, że i EBC nieco zaostrzy politykę (np. znosząc QE), zmniejszenie fascynacji dobrymi danymi makro na rynku, wreszcie – realizacja zysków z procesu umacniania PLN w roku 2017, a także – zwłaszcza na USD/PLN – odbijanie klimatu eurodolara.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5702 gości