Z wahaniem o wahaniach

Co na rynku?
Eurodolar zaliczył dziś minima w rejonie 1,1350 - aby podbić wieczorem do 1,1395. Teraz jest przy 1,1380. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko to nie jest jakimkolwiek zdecydowanym przełomem. To po prostu błądzenie w konsolidacji. Co ciekawe, euro wzmocniło się po 16:00 - mimo że wtedy opublikowano pomyślny dla amerykańskiej gospodarki odczyt indeksu Richmond Fed. Oczekiwano wzrostu z -8 pkt do -6 pkt, a faktycznie uzyskano -2 pkt.

Poza tym mieliśmy publikację makro z Wielkiej Brytanii: wskaźnik zamówień za styczeń, liczony przez organizację CBI: -1 pkt przy prognozie 5 pkt na plusie. Para GBP/EUR poszła wszelako w górę, tak więc to funt się umocnił, a nie euro: wykonano ruch z 1,1385 do 1,1495. Rynek myślał o innych kwestiach. Pan Moscovici, oficjel unijny, stwierdził dziś, że w pełni uprawnione byłoby zorganizowanie drugiego referendum brexitowego, a przedłużenie procedury wyjścia wymagałoby konkretnego planu ze strony Londynu.

Jutro w programie konferencja EBC, co do której oczekuje się wymowy dość gołębiej: tzn. wielu uważa, że wypowiedzi Mario Draghiego będą właśnie takie, akcentujące np. wzrost ryzyka gospodarczego, ale oczywiście bez tragizowania. Zjeść ciastko i mieć ciastko, mieć obie ręce ("on the one hand...") - to zasada.


Nasz złoty
Jutro poznamy grudniowe bezrobocie w Polsce i oczekuje się 5,8 proc. przy poprzednim wyniku 5,7 proc. Dziś mieliśmy jedynie wskaźniki ufności konsumenckiej, które ładnie się poprawiły m/m. Na złotym tymczasem bez przełomu: EUR/PLN klaruje się na 4,29 (dzienne szczyty to 4,2935, minima to 4,2845), USD/PLN jest przy 3,77 (chwilami kreślił 3,7785), zaś na funcie wykres wzbił się z 4,8820 do 4,93. No, tutaj to może istotniejsza kwestia, bo skok ten pokazuje nam, iż umacnia się trwająca od paru dni tendencja zwyżkowa. Przypomnijmy, że np. 14 stycznia kreślono jeszcze wartości niższe niż 4,75.

Tomasz Witczak

FMC Management