Czas ważnej zmiany
- Utworzono: sobota, 09, marzec 2019 07:15
Zmiany na eurodolarze
Zakończony wczoraj tydzień roboczy przyniósł pierwszą od kilku miesięcy istotną zmianę na wykresie eurodolara. Nie znaczy to, że była ona bardzo duża, ważne jest wszelako to, że przebito konsolidacyjne wsparcie, kierując notowania w nowe rejony.
Przypomnijmy: w zasadzie od drugiej połowy października wykres wędrował w zakresie ok. 1,1225 - 1,1515, choć w styczniu notowano mniej więcej 1,1570 w roli maksimum. Obraz był konsolidacyjny i każde kilku-, kilkunastodniowe wzmocnienie dolara było w tych granicach kontrowane późniejszym wzmocnieniem euro. W tym tygodniu EBC ogłosił jednak wprowadzenie operacji TLTRO, aby "wygładzić proces transmisji monetarnej". Chodzi o super-tanie kredyty dla banków komercyjnych, a mówiąc krótko i nieco brutalnie: o dosypanie pewnej puli pieniędzy do gospodarki, a przynajmniej na giełdy.
Krok ten miał charakter gołębi z punktu widzenia zmagań na eurodolarze. W dodatku okazało się, że EBC prawdopodobnie utrzyma obecne oprocentowanie przez cały rok 2019, albo i dłużej. Wykres głównej pary przesunął się do 1,1180, tzn. tak było w czwartek po południu i wieczorem. Później, w piątek, przyszła korekta. Dawne wsparcie konsolidacyjne przybrało jednak postać oporu i nie wybiliśmy się szczególnie wysoko - może do 1,1245. Oczywiście mówiąc o wsparciu mamy na myśli raczej rejon niźli wąską linię. Obecnie notowany jest z grubsza zakres 1,1225-30. Co prawda zamówienia w niemieckim przemyśle rozczarowały, co nie mogło pomóc euro - ale jeszcze bardziej rozczarowujące były amerykańskie dane z rynku pracy za luty. Przybyło tylko, uwaga, 25 tys. nowych miejsc pracy w sektorze prywatnym, a prognozowano 170 tys. To, że trochę podwyższono w ramach rewizji wynik styczniowy - to drobiazg.
Sytuacja jest teraz nieco dziwna, bo także Fed ostatnimi czasy przybrał nastrój gołębi i rozmaite wypowiedzi szefostwa tej instytucji sugerują, iż rok bieżący może przynieść bardzo niewiele podwyżek stóp, o ile w ogóle jakiekolwiek. Tak więc oba banki centralne postawiły, przynajmniej pośrednio, na osłabianie swoich walut. Niemniej jeśli jedna waluta traci, to druga musi się umacniać - i na razie silniejszy w pewnym sensie jest dolar, skoro z konsolidacji wyszliśmy dołem. Jest tak pmimo mizernych payrollsów (acz trzeba przyznać, że bezrobocie spadło bardziej niż oczekiwano, niezła była też dynamika płac, dane te w jakiś sposób złagodziły wymowę głównej publikacji, dotyczącej zatrudnienia).
Złoty i jego perypetie
USD/PLN klaruje się na poziomie 3,8255. W czwartek złotówka straciła w relacji do dolara, wygenerowano szczyty przy 3,8580 - jak w lutym. Później jednak przyszła korekta. Zresztą para ta odbiła jak zwykle notowania pary głównej. Generalny obraz w retrospektywie paru miesięcy, od letnich miesięcy 2018, można opisać jako rodzaj szerokiej konsolidacji z pewnym posmakiem trendu czy kanału wzrostowego. Innymi słowy, złoty stopniowo traci. W czerwcu notowano dołki przy 3,6040, potem tak nisko nie byliśmy.
EUR/PLN jest na 4,2985. Tu też w ogólności mamy trend boczny, a zakres od drugiej połowy lipca to 4,2460 - 4,3460 (w przybliżeniu, jak zwykle). W grudniu i styczniu pas był daleko węższy, potem mieliśmy wybicie na północ, korektę i znów obronę euro kosztem złotego. Innymi słowy, wykres broni się przed zejściem w dół.
RPP oczywiście nie zmieniła stóp w Polsce i np. główny poziom, referencyjny, to nadal 1,5 proc. Adam Glapiński, szef NBP i RPP, stwierdził, że być może nawet do końca tej kadencji Rady odsetki pozostaną niezmienione. Według niego luzowanie fiskalne, z którego zamiarem nosi się rząd, nie zwiększa w żaden sposób prawdopodobieństwa podwyższenia stóp - niezależnie od tego, czy mówimy o roku bieżącym, czy przyszłym.
Tomasz Witczak
FMC Management
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5793 gości