Słaba sesja w USA. Pogarszający się obraz indeksu Nasdaq.
- Utworzono: piątek, 14, grudzień 2012 07:52
Wczorajsze słabe zakończenie sesji na dziennych minimach, przy nieco wyższym wolumenie obrotów było lekko niepokojącym sygnałem i dziś ten słaby ruch był kontynuowany. S&P500 przez pierwszą godzinę sesji poruszał się okolicach wczorajszego zamknięcia.
Później jednak indeks zaczął systematycznie tracić kolejne punkty. Na niecałe dwie godziny przed końcem sesji tracił 0.9%, kiedy dotarł do swojej średniej 50-sesyjnej. Ostatecznie udało się dziś ten poziom wybronić, S&P500 zamknął się powyżej minimum, spadając o 0.63%. Wolumen był niższy niż na wczorajszej sesji, ale też dość wysoki. Bardziej niepokojąco wygląda sytuacja na Nasdaq. Pewnie zaraz częściej będziemy słyszeć o złotym krzyżu śmierci wiszącym nad indeksem, co niedawno było popularne przy akcjach Apple. Opadająca średnia 50-sesyjna jest blisko przecięcia od góry średniej 200-sesyjnej. Dziś indeks zamknął się idealnie pomiędzy tymi średnimi, jak i też poniżej psychologicznego poziomu 3 000 pkt. Indeks spadł o 0.72%, przy rosnącym wolumenie. Dow Jones spadł o 0.52%. Traciły dziś wszystkie sektory poza transportowym. Dow Jones Transportation zyskał 0.14%. Indeks jest blisko wyłamania się górą z opadającej linii trendu 2011-2012 i stąd jego relatywna siła na dzisiejszej sesji.
Dane makro były dziś niezłe, a szczególnie dobre były dane o wnioskach o zasiłki, więc to nie one kryły się za spadkami. Agencja S&P obniżyła perspektywę ratingu dla Wielkiej Brytanii do negatywnej ze stabilnej (zachowując najwyższy rating AAA), ale rynek rzadko już reaguje na takie komunikaty. Rynek żyje teraz głównie tym co się dzieje w Waszyngtonie, a tam ciągle nie widać postępów w sprawie rozwiązania problemu klifu fiskalnego. Agencje typu S&P będą zapewne w kolejnych miesiącach bardziej aktywne odnośnie ratingów długu USA niż innych krajów.
W listopadzie sprzedaż detaliczna wzrosła o 0.3% m/m, po spadku o 0.3% w październiku. Był to wynik gorszy niż oczekiwane +0.5%, ale szczegóły raportu były całkiem dobre. Łączna sprzedaż była napędzana przez silny wzrost sprzedanych samochodów, co wiązało się z większą aktywnością kupujących po huraganie Sandy. Wyłączając środki transportu sprzedaż nie zmieniła się i był to wyniki zgodny z prognozami. Przy czym jeśli jeszcze wyłączymy paliwa to tak liczona sprzedaż wzrosła o 0.7% m/m (pop. -0.1%, rewizja z -0.3%), a oczekiwano 0.5%. Tak więc tak jak kilka miesięcy temu wzrost cen paliw zawyżał dane o sprzedaży detalicznej, tak teraz wyraźnie je zaniżył. Dlatego właśnie lepiej obserwować dane wyłączające zmienne komponenty, a szczególnie te, których ceny są bardzo zmienne.
Liczba nowych wniosków o zasiłki spadła do 343 tys. z 372 tys. Był to znacznie lepszy wynik niż oczekiwano (370 tys.). Średnia 4-tygodniowa spadła do 381 tys. z 409 tys. Tak jak pisałem tydzień temu, średnia 4-tygodniowa jest jeszcze zaburzona przez efekty huraganu Sandy i dopiero za tydzień będzie ona pokazywać poziomy lepiej oddające bieżący trend. Na razie bardziej wiarygodna będzie średnia z ostatnich dwóch tygodni, które już nie są zakłócone przez efekty Sandy. Wynik takiej średniej, 358 tys., jest całkiem niezłym rezultatem. Liczba zwolnień przymusowych w USA nie jest na razie problemem (ewentualny brak kompromisu co do klifu fiskalnego może to zmienić), są one tak naprawdę na bardzo niskich poziomach, co sugeruje, że liczba wniosków o zasiłki ma przestrzeń do dalszych spadków. Problemem jest tam zbyt niska kreacja nowych miejsc pracy, zdecydowanie niższa niż w okresie poprzedniej ekspansji. Efekt netto tj. nowe miejsca pracy minus zwolnienia lub dobrowolne odejścia z pracy, pokazywany w miesięcznym raporcie z rynku pracy o zmianie liczby zatrudnionych jest ostatecznie dość dobry, ale nie zmienia to faktu, że w rzeczywistości rynek pracy jest słabszy niż te dane sugerują.
Tomasz Smolarek
Doradca inwestycyjny
Noble Funds TFI
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2480 gości