O obrotach ciał... MISiów
- Utworzono: wtorek, 22, styczeń 2013 15:06
Trzy najważniejsze silniki gospodarcze świata to USA, Chiny i Europa. Jeszcze parę miesięcy temu wydawało się, że pierwszy daje sobie radę, ale drugi i trzeci mają poważne problemy, więc i szanse na długoterminowe wzrosty są ograniczone. Tymczasem ostatnie informacje napływające z tych regionów wskazują, że sytuacja powoli, acz konsekwentnie, zmienia się.
Dane makroekonomiczne ze Stanów wypadają dobrze lub bardzo dobrze. Tylko ostatni tydzień pokazał, że sprzedaż detaliczna w okresie świątecznym była udana, co udowadnia, że Amerykanie nie przestraszyli się klifu fiskalnego i nadal chętnie wydają pieniądze. Dodatkowo produkcja przemysłowa rośnie, a będący rdzeniem kryzysu przekredytowany rynek nieruchomości systematycznie się podnosi. Coraz więcej jest pozwoleń na budowy domów i rozpoczętych budów, a do tego nastroje deweloperów konsekwentnie się poprawiają. Zatem w 2013 roku ten sektor gospodarki w końcu będzie generował wartość do PKB. To co najważniejsze, czyli rynek pracy też zaskakuje pozytywnie, bo tygodniowa liczba nowych bezrobotnych w Stanach okazała się w tym tygodniu najniższa od… 5 lat.
Drugi gospodarczy gigant też radzi sobie dobrze, bo choć ostatnie szacunki chińskiego PKB za 2012 rok pokazują, że wzrost sięgnął tam „tylko” 7,9 %, to nadal tempo jest imponujące. Ponadto dynamika produkcji przemysłowej utrzymuje się na poziomie dwucyfrowym, a sprzedaż detaliczna rośnie o 15,2% w skali roku. Chiński smok najwyraźniej w ostatnich kilku kwartałach uciął sobie drzemkę, a teraz wydaje się z niej budzić.
I oczywiście globalne dane makro, nastroje oraz trendy mają znaczenie dla rynków to jednak najważniejsze na giełdach są realne pieniądze, które inwestorzy przeznaczają na zakupy. Tych na całym warszawskim rynku nie przybywa, a mimo to obroty na mWIG40 i sWIG80 stają się bardziej zauważalne. Tylko w tym tygodniu średnie spółki przyciągały dziennie blisko 100 mln PLN. Ostatni raz takie poziomy zainteresowania mogliśmy obserwować na początku października ubiegłego roku, a więc tuż przed rajdem Św. Mikołaja. Teraz dodatkowo indeksy maluchów i średniaków poprawiły roczne maksima wracając do poziomów z sierpnia 2011 i zachęcają techników do aktywności. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że spready, czyli różnica pomiędzy ofertami kupna i sprzedaży, w tym segmencie rynku w wielu przypadkach na poziomie kilku groszy, co czyni je porównywalnymi do części spółek z WIG20. Czyżby inwestorzy pomimo tak fatalnych danych o produkcji przeprosili się z popularnymi MISiami? Zakładając, że druga połowa roku to w optymistycznym wydaniu scenariusz ożywienia gospodarczego to właśnie „maluchy” powinny najsilniej odczuwać poprawę wyników, które już teraz część rynku chce wykorzystać.
Po dobrym roku dla akcji i wyśmienitym dla obligacji ewidentnie apetyt na ryzyko rośnie. Dane i prognozy ten apetyt mogą jeszcze zaostrzać, bo większość sygnałów wskazuje na akcje. Tylko indeks VIX, zwany indeksem strachu opisujący oczekiwaną zmienność na najbliższe 30 dni, ma zaledwie 13 pkt. co oznacza, że jest najniżej od 2007 roku, a więc większość oczekuje wzrostów. Warto pamiętać, że w krótkim terminie większość często nie ma racji.
Paweł Cymcyk
Manager Komunikacji Inwestycyjnej
ING TFI
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2570 gości