Inwestorzy stracili cierpliwość do surowców
- Utworzono: poniedziałek, 22, kwiecień 2013 10:14
Się narobiło… Surowce gruchnęły. I to bez względu czy miedź, czy ropa, czy złoto. Pokazały swoje prawdziwe oblicze – surowce to jedna z najbardziej ryzykownych klas aktywów. Przez ostatnie lata trochę o tym zapomnieliśmy, kupując historię o tym, że czy mamy kryzys, czy rozwój globalnej gospodarki, surowce powinny być drogie, bo płyną do nich dolary, euro, juany itd. szerokim strumieniem. Ale rzeczywistości nie da się oszukać. Jak jest kryzys w globalnej gospodarce, to nie ma co liczyć, że będzie ona konsumować tyle surowców, jak w czasach, gdy kwitnie. W ostatnich tygodniach płynęły pewne ostrzegawcze sygnały, jak chociażby te, mówiące o wzroście zapasów surowców w portach i składach, ale do ubiegłego tygodnia były one raczej ignorowane. Aż w końcu przyszła chwila wyprzedaży i zrobiło się taniej. Znacznie taniej. Największą zagadką było załamanie kursu złota. Ponad 10% krach na tym surowcu zdarza się naprawdę rzadko.
Wraz ze spadkiem cen surowców poleciały kursy akcji spółek należących do tego sektora. Od razu zrobiło się nerwowo na giełdach, tym bardziej, że niektóre indeksy zawędrowały wysoko i to bez większych korekt przez ostatnich kilka miesięcy. U nas najbardziej dynamicznie zmieniły się notowania KGHM. Jeszcze w lutym akcje kosztowały 180-190 zł, dziś 140. Marnie zachowały się kursy ukraińskich agro-spółek. Kernel, który w lutym kosztował powyżej 65 zł, dziś spadł poniżej 50. O mniejszych spółkach nawet nie wspominam. Inwestorzy działający na rynku surowcowym powiedzieli zatem, że nie wierzą w szybkie ożywienie w globalnej gospodarce, na które tak bardzo liczyliśmy na początku roku.
Ale spadek cen surowców ma również swoje dobre strony – tańsze surowce, to ulga dla globalnej gospodarki. To także niższa stopa inflacji w najbliższych miesiącach i niższy koszt finansowania dla wszystkich zadłużonych, włączając państwa. W sumie można stwierdzić, że to jedna z ostatnich rzeczy, których potrzebuje globalna gospodarka, by wreszcie ruszyć z miejsca. Przysłowiową „kropką nad i” byłyby reformy gospodarcze, ale w tym aspekcie nadal pozostajemy sceptycznie nastawieni, co do chęci i możliwości po stronie decydentów politycznych.
Wracając na warszawską giełdę – zaczynamy sezon wynikowy. I kwartał był ciężki. Wiele spółek wystawi inwestorów na próbę. Znaczna liczba firm zaraportuje straty. Długa i śnieżna zima nie pomogła osłabionej branży budowlanej czy sektorowi detalicznemu. Neutralne nominalnie wyniki opublikują banki. Ale ich jakość może być słabsza niż przed rokiem. Pozytywnych niespodzianek nie będzie tym razem zbyt wiele. Zabłysnąć mogą dystrybutorzy farmaceutyków. Ciekawi jesteśmy reakcji inwestorów na te słabe wyniki. Negatywna będzie oznaczać, że jeszcze nie wszystkie złe informacje są w cenach. Bardziej wstrzemięźliwa, że powoli uklepujemy dno w cyklu.
Reasumując, załamanie cen surowców wprowadziło trochę nerwowości na rynkach. Z drugiej jednak strony niższe ceny surowców przydadzą się słabej globalnej gospodarce i być może przechylą szalę na korzyść ożywienia w kolejnych miesiącach/kwartałach.
Quercus TFI
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5761 gości