Domy się budują...

Dom Development to firma deweloperska, która określa się jako "wiodący deweloper na polskim rynku, o wieloletnim doświadczeniu i ugruntowanej pozycji na rynku budownictwa mieszkaniowego". Działa od roku 1996, a więc od osiemnastu lat. W październiku 2006 zadebiutowała na parkiecie akcyjnym warszawskiej GPW, gdzie rzecz jasna nadal rezyduje.

Spółka przedstawiła już rezultaty finansowe za pierwszych dziewięć miesięcy swego roku. Mowa tu o danych skonsolidowanych i jednostkowych. Te pierwsze dotyczą grupy kapitałowej, w której jednostkami zależnymi są Dom Development Morskie Oko sp. z o.o. i Dom Development Grunty sp. z o.o. Firma zaangażowana jest też w przedsięwzięcie o nazwie Fort Mokotów sp. z o.o. (znajdujące się obecnie w likwidacji i konsolidowane metodą praw własności).

Głównym akcjonariuszem jest Dom Development B.V. (59,45 proc. akcji i głosów). Na drugim miejscu mamy prezesa Jarosława Szanajcę (6,19 proc.), potem Aviva PTE Aviva BZ WBK (5,30 proc.) i Grzegorza Kiełpsza (5,17 proc.).

Poniżej widzimy tabele z wynikami skonsolidowanymi (w tym pozycje bilansowe):

Przychody, jak widzimy, wyraźnie przekroczyły sumę pół miliarda złotych, dochodząc do 521,5 mln zł. Rok temu notowano na tej pozycji 463,8 mln zł. Oznacza to wzrost w skali rocznej o 12,45 proc. Zauważmy, że podobna zwyżka tyczy się samego tylko trzeciego trymestru (ba, tutaj wzrost sięgnął więcej niż 29 proc.).

Dom Development wygenerowała też zyski, przy czym zarobek netto wyniósł (dla całej grupy) 26,2 mln zł, podczas gdy rok temu było to 28,46 mln zł. Rentowność tym samym nieco spadła – z 6,14 proc. do 5,02 proc. Analogicznie widać było też obniżkę marży operacyjnej (z 8,12 proc. do 6,16 proc.).

Zauważmy jednak, to jest dość interesujące, że w samym trzecim kwartale zyski w tym roku były wyraźnie wyższe niż w roku 2013. Wówczas lipiec, sierpień i wrzesień już w niewielkim stopniu były czasem zarabiania, tym razem natomiast osiągnięto w tym okresie rentowności 12,7 proc. i 9,54 proc.

Przedsiębiorstwo ma bardzo skromne aktywa trwałe – ostatnio 9,12 mln zł. Oczywiście kwota ta sama w sobie wydaje się znaczna, ale zauważmy, że aktywa obrotowe to aż 1,65 mld zł (nieco mniej niż w grudniu 2013, gdy notowano 1,72 mld zł). Jest to dość ciekawe w przypadku spółki deweloperskiej. Otóż okazuje się, że lwia cześć majątku obrotowego (aż 1,3 mld zł pod koniec września) klasyfikowana jest jako zapasy, a dalej – jako półprodukty i produkcja w toku. W istocie te zapasy to po prostu nieruchomości, które spółka buduje (w które inwestuje). Chodzi więc o jednostki mieszkalne czy miejsca parkingowe.

Naturalnie przy skromnych aktywach trwałych grupa (i tak samo spółka dominująca) bez problemu zachowuje złotą regułę bilansową (w zasadzie wskaźnik przyjmuje nienaturalne wartości typu 90,84 pkt pod koniec września). Wskaźnik płynności bieżącej jest wysoki (ostatnio 3,5 pkt), kapitał własny niemal idealnie równoważy zobowiązania. Przedsiębiorstwo ma też spore środki pieniężne, ostatnio stanowiące ok. 70 proc. wartości długów bieżących.

Dodajmy, że przepływy pieniężne netto z działalności operacyjnej wyniosły w badanym okresie 94,46 mln zł, rok wcześniej tylko 28,44 mln zł.

Czynniki, które w najbliższym czasie mogą być istotne dla Dom Development, nie są zaskakujące. Chodzi m.in. o koniunkturę na rynku mieszkaniowym, dostępność kredytów dla klientów, terminowość prac budowlanych realizowanych przez firmy, które zatrudnia do tego celu emitent etc.

A co mamy na wykresie kursu?

Otóż w sierpniu testowano minima poniżej 39 zł, szybko jednak akcje podrożały, po czym wyzwaniem stała się linia 46 zł. Sesja piątkowa zamknęła się na 47 zł, w istocie jednak nie jest do końca pewne, czy już teraz uda się ruszyć znacznie wyżej. Mocniejszym znakiem byłoby przebicie okolic 47,65 zł, a następnie ważnej granicy na 50 zł.

J. Sobal