Lotos po pierwszym trymestrze

Grupy Lotos w zasadzie nie trzeba przedstawiać, ale dla formalności i niejako na wszelki wypadek dokonamy krótkiej prezentacji.

Otóż przedsiębiorstwo to zajmuje się wytwarzaniem i rafinacją ropy naftowej, jak również sprzedażą tego surowca i jego pochodnych. Pozyskuje także złoża ropy (i gazu ziemnego) oraz je eksploatuje. Jest to więc firma z branży paliwowej, podobnie jak PGNiG czy Orlen.

Lotos właśnie zaprezentował swoje wyniki za pierwszy kwartał roku 2017, zakończony 31 marca. Spójrzmy na kwoty skonsolidowane:

Przychody w badanym okresie wyniosły 5,45 mld zł. To ważna informacja, albowiem w relacji rocznej wzrosły o 38,4 proc., czyli nader znacząco.

Zysk operacyjny grupy Lotos za badany czas to 576,5 mln zł. Marża wyniosła tym samym 10,6 proc., była więc dużo lepsza niż 3,5 proc. z I kw. 2016. Analogicznie marża netto podniosła się z 2,7 proc. do 7,5 proc.

Warto odnotować, że o ile rok 2015 był dość słaby (m.in. wygenerowano wtedy stratę na czysto), o tyle 2016 był dużo lepszy. Rok bieżący zaczyna się kolejnym postępem, to cieszy.

W bilansie widzimy aktywa trwałe wyceniane na 12,2 mld zł i obrotowe opiewające na 7,44 mld zł. Złota reguła bilansowa nie jest zachowana, niemniej kapitał własny pokrywa 3/4 aktywów trwałych i jest to nieco większy procent niż w finale roku 2016 czy w końcówce 2015.

Ogólne zadłużenie udało się w kwartale obniżyć z 55 proc. do 53 proc. Dominują (choć nie w jakiś drastyczny sposób) zobowiązania długoterminowe. Środki pieniężne opiewają na niemal miliard złotych, daje to 20-procentową wypłacalność natychmiastową, w miarę dobry wynik. Płynność bieżącą udało się podwyższyć z 1,33 pkt do 1,48 pkt.

Jeszcze w końcówce września 2016 akcje nabywano po ok. 27,40 zł. Później zaczęły mocno drożeć, zaś w połowie marca notowano 59,79 zł. Nastąpiła korekta, zatrzymana jednak na 49,40 zł. Obecnie CMO daje sygnał pro-zakupowy i idziemy w górę.

Adam Witczak