Korporacja DOM i raport bez podpisu szefa

W spółkach giełdowych (w innych zresztą też) dochodzi czasami do wewnętrznych konfliktów i nieporozumień, w których ścierają się ze sobą organy zarządcze i nadzorcze tudzież inwestorzy. Tworzą się frakcje, mianuje się i odwołuje prezesów, czasami do gry włączana jest prokuratura.

Najnowszy raport Korporacji Budowlanej DOM - tj. raport za I kw. 2018 roku - zawiera intrygujący załącznik. To oświadczenie prezesa Grzegorza Dobrowolskiego o powodach, dla których nie sygnuje swoim nazwiskiem tegoż raportu.

Dobrowolski powołany został na swe stanowisko 29 marca 2018. Jak twierdzi, nie miał wtedy ani wiedzy na temat sytuacji majątkowej i finansowej spółki, ani możliwości sprawowania nadzoru nad rzetelnością prowadzenia ksiąg rachunkowych. Przez trzy tygodnie robił, co mógł - ale i tak uznał, że nie może podpisać sprawozdania. Mało tego, zidentyfikował obszary możliwych nieprawidłowości.

Pierwszy taki obszar to "braki o charakterze trwałym w procesie inwentaryzacji środków trwałych, mogące skutkować niewłaściwym odzwierciedleniem ich wartości i zupełności w księgach rachunkowych". Drugi to transakcje z III i IV kw. 2017, które przeprowadzono z podmiotami powiązanymi. Istnieją wątpliwości co do celu i charakteru ich przeprowadzenia. Do prokuratury złożono podejrzenie o popełnieniu przestępstwa.

Zdaniem Dobrowolskiego, w spółce brak istotnych dokumentów, często mających rozstrzygający charakter. Uniemożliwia to interpretację niektórych zdarzeń gospodarczych. Ten czynnik ryzyka, jak czytamy, ma charakter trwały.

Dobrowolski zastąpił na stanowisku p. Jarosława Steckiego, który zresztą pod koniec lutego złożył do sądu dwa wnioski - jeden o ogłoszenie upadłości podmiotu, drugi o otwarcie postępowania sanacyjnego.

Przypomnijmy, że KB DOM to przedsiębiorstwo budowlane. To nie jest może zaskakujące, ale doprecyzujmy ów opis. Firma występuje zwykle w roli generalnego wykonawcy lub inwestora zastępczego. Wybudowała dotąd blisko 1700 mieszkań na terenie Olsztyna, Trójmiasta i Warszawy. Aktualnie w budowie i przygotowaniu ma 1,5 tys. mieszkań i 3-gwiazdkowy hotel w stolicy, mający 180 pokoi.

To nie wszystko: KB DOM ma też ofertę produktową, która obejmuje prefabrykaty betonowe różnego typu: drogowe, kolejowe czy mieszkaniowe. Chodzi o różnego typu płyty, kostkę, ściany, stropy czy schody. Do tego wszystkiego dochodzi kolekcja mebli miejskich pod marką Hamak.

Tak, podług witryny spółki, prezentuje się akcjonariat:

A oto struktura grupy:

Prezes raportu nie podpisał, niemniej nam nie pozostaje nic innego, jak zaprezentować dane, które się w nim pojawiły. Oto i kwoty skonsolidowane:

Przychody wyniosły 25,3 mln zł, tj. tylko 89,5 proc. sumy wypracowanej rok wcześniej. Ważniejsze jest wszelako to, że tam, gdzie poprzednio były zyski (nawet niezłe), teraz mamy ciężkie straty.

Zaczyna się to już na poziomie brutto na sprzedaży, co jest szczególnie niepokojące. Tu strata skonsumowała równowartość 8,7 proc. obrotów. Strata netto to 7,11 mln zł, co daje ujemną marżę -28,2 proc.

Zerknijmy na bilans:

Niepokoi ujemny kapitał własny. Notowano taki już pod koniec 2017 roku, a kwota ta powiększyła się co do wartości bezwzględnej w I kw. 2018. Ostatnio opiewała na -18,92 mln zł.

Grupa KB DOM ma bardzo mało gotówki, choć trzeba przyznać, że cash-flow w skali 3-miesięcznej i 12-miesięcznej był dodatni. Tym niemniej kwota nie przekracza 990 tys. zł, co wystarcza na spłatę raptem 1 proc. zobowiązań krótkoterminowych. Ogólny wskaźnik płynności bieżącej też jest arcy-niski: r/r spadł z 0,90 pkt do 0,29 pkt.

Suma bilansowa na koniec marca 2018 to 72,5 mln zł. W aktywach zdecydowanie dominują trwałe.

Przypomnijmy w takim razie rezultaty z lat 2009 - 2017 (roczne):

W latach 2009 - 2017 przecięten obroty wynosiły ok. 90 mln zł. Rozstęp był znaczny: od 29 mln zł (rok 2012) do 140 mln zł (rok 2016). Jedynie 3 lata zamknięte zostały w pełni na plusie (lata 2013 - 2015). Wcześniej - i później - były mniejsze lub większe straty.

Co na to wszystko inwestorzy z parkietu?

Ostatnie wydarzenia w KB DOM, w połączeniu z wynikami finansowymi, nie pozwalają graczom z GPW na optymizm. W marcu cena zeszła radykalnie poniżej 2 zł, nawet do 0,50 zł. W tym rejonie wykres utrzymuje się do teraz. Najnowszy sygnał STS był pro-sprzedażowy, acz zdaje się, że już go zrealizowano.

Adam Witczak