Yolo - odnowiony biznes pożyczkowy

"Z pożyczką ratalną YOLO możesz. Więcej!" - takie hasło wita nas, gdy przeprowadzamy w Google kwerendę na temat tego biznesu. Przed nami Yolo S.A. - firma obecna na głównym parkiecie GPW, która właśnie opublikowała swój raport za trzy pierwsze kwartały roku 2018.

W istocie spółka ta wywodzi się z przedsiębiorstwa P.R.E.S.C.O., znanego w swoim czasie na scenie - jeśli można to tak fantazyjnie nazwać - windykacyjnej i pożyczkowej. Obecnie Yolo opisuje się jako "30-osobowy zespół kreatywnych, innowacyjnych i doświadczonych specjalistów". Otóż specjaliści ci "realizują ambitny cel", jakim jest "udzielanie pożyczek konsumenckich w modelu, jaki jeszcze na polskim rynku nie funkcjonuje". Ta działalność trwa od marca 2017, poza tym w roku 2017 biznes połączono z firmą Debet Partner sp. z o.o., przez co obsługiwane są też pożyczki restrukturyzacyjne, "udzielone historycznie" przez Debet Partner.

Wspomniana spółka P.R.E.S.C.O. miała poważne problemy i w roku 2016 gruntownie zaczęła zmieniać swą aktywność, transformując się w Yolo. Powodem była, jak czytamy, "pogarszająca się jakość oferowanych na rynku portfeli wierzytelności przy jednoczesnym wzroście cen pakietów". Niekorzystne były też uregulowania prawne. Czytamy wszelako, iż ten zły rozdział zamknięto, a w roku 2017 firma wypłaciła akcjonariuszom 74,2 mln zł dywidendy i przeszła do nowego biznesu.

A jak się na tym biznesie zarabia? Złośliwcy mogliby powiedzieć: tak sobie. Spójrzmy:

W pierwszej chwili wygląda to bardzo dziwnie. Dziewięć miesięcy rozpoczynających rok 2017 to wręcz dramat: ujemne przychody, potężne (w stosunku do nich) straty i niedorzeczne rentowności, paradoksalnie dodatnie.

To już jednak przeszłość. Firma może nie wyszła na plus, jeśli chodzi o zyski, ale przynajmniej generuje już sensowne obroty. Wyniosły one 3,3 mln zł, z czego na lipiec, sierpień i wrzesień przypadło 1,63 mln zł. Zarząd wyjaśnia, że to sytuacja typowa dla start-upów, które dopiero rozpoczynają swoją działalność. Od początku swej aktywności firma udzieliła 8.5 tys. pożyczek na ponad 23,4 mln zł. Ponieważ stała się bardziej rozpoznawalna wśród pożyczkobiorców, to ograniczono wydatki marketingowe i promocyjne, przez co zmniejszył się koszt własny.

Owszem, mamy stratę netto na poziomie 3,6 mln zł, niemniej w samym III kw. 2018 to już tylko 451 tys. zł (wobec 2,4 mln zł straty rok wcześniej). Operacyjnie w tymże III kw. 2018 firma nadal była na minusie (-165 tys. zł), ale brutto na sprzedaży już zarobiła, mianowicie 268 tys. zł.

Spójrzmy na bilans:

Aktywa trwałe są skromne, to raptem 535 tys. zł. Z kolei majątek obrotowy to ostatnio 22,35 mln zł. To głównie udzielone pożyczki (19,1 mln zł). Gotówki jest mało: 1,78 mln zł. Z drugiej strony, czy naprawdę mało? Suma ta, bądź co bądź, pokrywa niemal połowę zobowiązań krótkoterminowych, a to już dużo.

Naturalnie spełniona jest złota reguła bilansowa. Wysoko stoi płynność bieżąca (blisko 6 pkt). Ogólne zadłużenie jest raczej wysokie: to 67 proc. sumy bilansowej (ale nie tragiczne, bynajmniej). Zresztą, większość zobowiązań jest długoterminowa, a to pozytywne.

Zerknijmy na wykres:

Akcje Yolo nie są obecnie bardzo drogie, ale jednak wyszły z dołków, które notowano we wrześniu i październiku. Mowa o kursach rzędu nawet 1,82 zł. Teraz to 2,27 zł i ten poziom wypada uznać za dość klarowny opór.

Adam Witczak