Komputronik po sześciu miesiącach

Komputronik to, jak wiadomo, znany dystrybutor sprzętu komputerowego - ale nie tylko. Firma rozprowadza również produkty z takich segmentów jak RTV i AGD, a do tego zegarki sportowe, sprzęt dla domu i ogrodu oraz zabawki dla dzieci.

Firma rozlicza się w taki sposób, iż najnowszy raport - za okres od początku kwietnia do końca września - to raport półroczny. Ów czas został przez zarząd uznany za "okres przejściowy". Zaczął się "lokalnym osłabieniem popytu w handlu detalicznym" (m.in. z powodu ograniczenia handlu w niektóre niedziele), a skończył "zauważalną i oczekiwaną stabilizacją" oraz "poprawą koniunktury". Ustabilizowała się np. sprzedaż w kategorii laptopów. Poza tym Komputronik inwestuje w działy wsparcia sprzedaży oraz poprawia model biznesowy.

Ostatecznie skonsolidowane rezultaty prezentowały się tak:

Widzimy zwyżkę obrotów o 1,5 proc., do kwoty 968,6 mln zł. Wynik brutto na sprzedaży poprawił się w taki sposób, że wzrosła (delikatnie) jego marża: z 10,3 proc. do 10,9 proc.

Wyniki EBITDA, operacyjny i netto spadły w dość wymowny sposób, np. na czysto uzyskano tylko 2,9 mln zł, tj. 63 proc. tego, co wygenerowano rok temu w półroczu rozliczeniowym.

Zerknijmy na bilans:

Aktywa trwałe pod koniec września 2018 opiewały na 128,1 mln zł, obrotowe na 431,9 mln zł. Zobowiązania stanowią 71 proc. sumy bilansowej, tak więc zadłużenie nie należy do najniższych. W tym kontekście przydałaby się zapewne lepsza płynność bieżąca: ale Komputronik prezentuje tylko 1,10 pkt.

Złota reguła bilansowa jest zachowana, bo kapitał własny pokrywa aktywa trwałe. Mało jest gotówki: pokrywa ona raptem 5 proc. zobowiązań krótkoterminowych. Z drugiej strony, półroczny cash-flow był dodatni. Wzrosła tak kwota gotówki (z 10,1 mln zł do 18,7 mln zł), jak i wypłacalność natychmiastowa.

Popatrzmy na wykres kursu:

Trend jest niestety spadkowy. Wiosną notowania przebijały poziom 5,50 zł, tymczasem jesienią kreślono już minima przy 2,70 zł. Teraz mamy 3,24 zł. Zrealizowano sygnał pro-zakupowy oscylatora SMI - teraz czas na realizację sygnału pro-sprzedażowego, który właśnie powoli się kroi.

Adam Witczak