Groźba korekty na Wall Street zagrożeniem dla GPW?
- Utworzono: wtorek, 02, kwiecień 2013 11:42
Indeks S&P500 ustanowił niedawno swój historyczny rekord. Według analityków, pierwszy kwartał tego roku był najlepszy od 15 lat dla parkietów za oceanów. Taka sytuacja nie znajduje jednak pełnego odzwierciedlenia w ruchach giełd w Europie. Jak reaguje nasza rodzima giełda?
Optymizm w Stanach Zjednoczonych nie jest łatwy do wyjaśnienia. Z jednej strony wskazać można na korzystne dane makroekonomiczne oraz na niestrudzenie prowadzone przez Fed luzowanie ilościowe, które wyposaża rynek kapitałowy w kolejne środki, co powoduje „pompowanie” rynku akcji. Wydaje się jednak, że dla amerykańskich giełd doskonałym pretekstem do korekty mogły być cypryjskie problemy z tamtejszymi bankami. Nic z tego, bo tamtejsze indeksy przystanek zrobiły tylko na chwilę i znów wróciły do trendu wzrostowego. Z jednej strony pokazało to, że dla amerykańskich byków problemy Europy nie znaczą zbyt wiele, a z drugiej to, że rosnące wartości S&P500 czy Dow Jones mogą być źródłem niemałych niepokojów dla graczy.. w Europie.
Od początku 2012 roku do czasów bieżących S&P500 zanotował zwyżkę o niemal 25 proc. W tym samym czasie główny indeks warszawskiej GPW – WIG20 zyskał jedynie nieco ponad 10 proc. „Relatywna słabość naszego rynku akcji w stosunku do zagranicznych parkietów w I kw. 2013r. była prawdziwą udręką dla inwestorów z GPW. Do takiego rozwoju wydarzeń przyczyniły się głównie dwa czynniki: brak napływu świeżego kapitału do funduszy inwestujących całość lub część kapitału w akcje oraz opóźnienie cyklu koniunkturalnego o kilka kwartału w porównaniu do dużych europejskich gospodarek” – twierdzi Lukasz Wróbel, główny analityk Noble Securities. Wpływ ruchów graczy z USA w mniejszym stopniu wpłynął zatem na krajowy rynek kapitałowy. Nie oznacza to jednak (niestety), że kiedy w USA zacznie się poważniejsza korekta, to sytuacja ta na naszym rynku odbije się również mniejszą czkawką.
Potencjalnych powodów do odreagowania może być wiele, od gorszych odczytów makroekonomicznych aż po zwyczajne odreagowanie wcześniejszych wzrostów. Kluczowe wydaje się jednak to, jaki kształt przybrałaby owa korekta. Jej niewielki wymiar faktycznie byłby prędzej impulsem do drylowania kolejnych rekordowych wartości. W przypadku głębszego spadku można jednak sądzić, że byłaby ona na tyle poważna, że zaszkodziłaby rynkom w Europie.
Co wtedy robić? Według Łukasza Wróbla rodzimi inwestorzy mogą mieć trudności ze znalezieniem tzw. „bezpiecznych przystani” w okresie odwrotu od bezpiecznych aktywów. „W pierwszej kolejności skoncentrowałbym na ochronie kapitału (zwiększając udział gotówki w portfelu, a dopiero, gdy sytuacja się unormuje okazji do zarobku poszukiwałbym w obszarze małych i średnich spółek wypłacających dywidendy oraz stosunkowo odpornych na wahania koniunktury gospodarczej, np. z branży spożywczej” – dodaje.
Luka pomiędzy wzrostami na Wall Street a na GPW może mieć jednak swoje dobre strony. Taka sytuacja mogłaby bowiem oznaczać, że rodzimy parkiet ma jeszcze spore pole do zwyżki. W przypadku WIG20 do historycznych maksimów brakuje jeszcze sporo, podobnie sytuacja wygląda dla szerokiego WIG-u.
Jacek Jarosz
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 2485 gości