Odreagowanie

Na wczorajszej sesji zakończonej skalą spadków na GPW jakiej dawno nie widzieliśmy (WIG20 -2,6%) nastroje były już tak jednoznacznie negatywne, że należało oczekiwać jakiegoś przesilenia. Skala strachu na rynkach była zbyt duża, aby wytrzymać tak... Na wczorajszej sesji zakończonej skalą spadków na GPW jakiej dawno nie widzieliśmy (WIG20 -2,6%) nastroje były już tak jednoznacznie negatywne, że należało oczekiwać jakiegoś przesilenia. Skala strachu na rynkach była zbyt duża, aby wytrzymać tak dalej. Kiedy zatem indeksy w USA odbiły w drugiej części notowań by odrobić mniej więcej po połowie spadków z początku dnia, stało się jasne, że nadszedł czas na odreagowanie. Co ciekawe indeksy azjatyckie zdają się nie zauważać ostatniego kryzysu długu w strefie euro. Ich spadki były dosyć ograniczone, o ile w ogóle wystąpiły.

WIG20, który wczoraj pokonał ważny dołek na poziomie 2700 pkt. już w pierwszej godzinie notowań zbliżył się do tego poziomu i zatrzymał tuż pod nim. Po 11:30 zabrakło już wiary w jego pokonanie i rozpoczął powolne osuwanie. Cofnął się do poziomu 2680 pkt. Obrót na całej sesji był niewielki, ale o dziwo większy niż wczoraj. Wolumen wczorajszej sesji, której spadek nominalnie był jednym z największych w tym roku, był tak zaskakująco niski, że stawia pod znakiem zapytania siłę podaży.

Wobec pozytywnego zakończenia dzisiejszych sesji w USA, a na to wygląda w chwili pisania tego komentarza należy się spodziewać powrotu indeksu ponad 2700 pkt. Problemy, które są przyczyną ostatniego tąpnięcia rynków skumulowały się teraz wyjątkowo w jednym czasie. W USA trwają od kilku tygodni negocjacje w sprawie podniesienia limitu długu publicznego. Są one niebezpiecznie długo przeciągane. Agencje ratingowe straszą obniżką ratingu obligacji rządowych USA. Wywołało by to masową wyprzedaż tych papierów przez rozmaite fundusze emerytalne. Równolegle w Europie mamy problemy z długami Grecji i Włoch. Agencje ratingowe wyjątkowo ostatnio aktywnie psują nastrój na rynkach. Rating Portugali został obcięty przez Moodys od razu o 4 kategorie. Wiele banków europejskich ledwo przeszło stress-testy z poziomem wypłacalności nie przekraczającym 10%. Samo tylko bankructwo Grecji miało by dla wielu z nich bardzo złe skutki. Wydaje się, że ECB będzie zmuszony do emisji pieniądza w znacznie większej skali niż do tej pory.