Łapacze dołków w grze

Po czwartkowym tąpnięciu w USA i dynamicznym spadku w Azji piątkowe notowania w Europie musiały zacząć się od przecen. W przypadku GPW skala spadku cen była na tyle duża, by w pierwszych minutach sesji WIG20...

Po czwartkowym tąpnięciu w USA i dynamicznym spadku w Azji piątkowe notowania w Europie musiały zacząć się od przecen. W przypadku GPW skala spadku cen była na tyle duża, by w pierwszych minutach sesji WIG20 tracił przeszło 5 procent. Skokowa przecena po czterech sesjach spadków właściwie z automatu wymusiła na poszukujących okazji wejście do gry i w kilkanaście minut strata WIG20 została zredukowana do około 1,5 procent.

W trakcie kolejnych czterech godzin rynek stać było tylko na konsolidację, którą ułatwiało oczekiwanie na publikowany dziś raport z amerykańskiego rynku pracy oraz mieszanka obaw i nadziei połączona z niepewnością wobec tego, jak zachowa się Wall Street, gdy rynki europejskie spadły po kilka procent. Szczęśliwie dla byków dane okazały się nie tylko lepsze od prognoz, ale głównie lepsze od obaw, iż raport potwierdzi osuwanie się gospodarki amerykańskiej w recesję.

Dzięki wzrostowi liczby miejsc pracy poza rolnictwem o 117000 i wzroście liczby etatów w sektorze prywatnym o 154000 oraz spadkowi bezrobocia rynki mogły poszukać zwyżek. W przypadku WIG20 ruch na północ był na tyle duży, by udało się wynieść indeks na plusy, co oznaczało odrobienie przeszło pięcioprocentowej straty z poranka. Niestety optymizm Wall Street okazał się krótkotrwały i w finale dnia średnia warszawskich blue chipów osunęła się w rejony znane w przedpołudniowej konsolidacji.

Bilansem dnia jest spadek WIG20 o 1,63 procent z godnym szacunku obrotem na poziomie 1,36 mld złotych. Wolumen wymiany w WIG20 wyniósł blisko 40 mln akcji, gdy w dniu wczorajszym 32,4 mln. Niestety biały korpus na wykresie dziennym to zbyt mało, by uznać sesję za sukces byków – wszystko, o czym można mówić, to o wsparciu, na którym kupujący mogą próbować budować korektę. Jednak kilkunastoprocentowy spadek w skali tygodnia trudno będzie zanegować bez pomocy rynków otoczenia, których słabość była genezą dynamicznej przeceny, jak przez pięć dni przelewała się przez GPW.

Adam Stańczak

DM BOŚ SA