Hong Kong jest daleko…

Wall Street  w poniedziałek czekał poważny test – rynek musiał odpowiedzieć na pytanie: czy piątkowy wzrost były tylko ruchem powrotnym w korekcie, czy też początkiem „window dressing” na koniec miesiąca i kwartału? Udzielnie tej odpowiedzi okazało się być trudne.

Podczas weekendu wydarzeniem były pro-demokratyczne protesty w Hong Kongu, gdzie interweniowała policja. Indeks w Hong Kongu (Hang Seng) stracił dwa procent, ale na kontynencie Shanghai Composite wzrósł potwierdzając siłę rynku chińskiego. Pozostawało pytanie: czy Wall Street się tym przejmie? Uważałem, że nie bardzo, ale w Europie indeksy jednak spadały.

W USA pojawiły się dwa raporty makro, które miały bardzo niewielki wpływ na zachowanie rynków. Chodzi o sierpniowy raport o dochodach/wydatkach Amerykanów oraz sierpniowy indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym. Dochody wzrosły tak jak oczekiwano o 0,3 proc. m/m, a wydatki nieco mocniej (0,5 proc.). Indeks z rynku nieruchomości spadł o 1 proc. m/m (po dużym wzroście w lipcu).

Rynek akcji przypominał w poniedziałek roller-coaster. Amerykańskie indeksy pod wpływem informacji dochodzących z Hong Kongu i spadków indeksów w Europie rozpoczęły dzień od blisko jednoprocentowych spadków. Jednak błyskawicznie zjawili się kupujący spadki inwestorzy i indeksy ruszyły na północ. W końcu przecież Hong Kong jest daleko, a Chiny kontynentalne tą rebelią nie są zagrożone.

Indeks S&P 500 zbliżył się do poziomu neutralnego, wyrysował podwójny szczyt i zaczął się (już powoli) osuwać. Jednak niedźwiedzie były stanowczo zbyt słabe. Ponawiały próby zepchnięcia indeksów, ale bez większego sukcesu. Sesja zakończyła się niewielkimi, mniejszymi od pół procent spadkami. Wspomnianego na początku rozstrzygnięcia nie zobaczyliśmy.

Na GPW rozpoczęliśmy poniedziałkową sesję od wzrostu, ale sytuacja w Hong Kongu trochę na początku psuła nastroje w Europie, więc szybko indeks WIG20 wrócił do poziomu neutralnego. Był to krótki ruch – nasz rynek bardziej wierzył we wpływ piątkowego zakończenia sesji w USA niż w szkodliwy wpływ Hong Kongu. Dało się to zaobserwować szczególnie po godzinie handlu, kiedy to WIG20 błyskawicznie zyskał blisko jeden procent (podobnie jak na sesji piątkowej).

Po pobudce w USA, kiedy to kontrakty na amerykańskie indeksy z każdą chwilą wyglądały gorzej, indeks zanurkował i zbliżył się do poziomu neutralnego, a potem zabarwił na czerwono. Atak podażowych koszyków był tak silny i błyskawiczny, że na pół godziny przed rozpoczęciem sesji w USA WIG20 tracił już blisko jeden procent.

To nie był jednak koniec zmienności. Poprawiające się (po spadku) dość szybko indeksy na Wall Street pomogły naszym bykom do doprowadzenia WIG20 do poziomu neutralnego. Jeśli widziało się blisko jednoprocentowe spadki we Francji czy w Niemczech to trzeba powiedzieć, że nasz rynek był silny.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności