Rollercoastera ciąg dalszy
- Utworzono: piątek, 10, październik 2014 08:24
W czwartek Wall Street musiała spróbować wyjaśnić, czy nastroje rynkowe bardziej odpowiadają temu, co widzieliśmy podczas mocno spadkowej sesji wtorkowej, czy temu, co widzieliśmy podczas szaleńczo wzrostowej sesji środowej. Można było się spodziewać różnych rozwiązań, ale rollercoaster, który został graczom zafundowany naprawdę budził zdumienie. O tym niżej.
Kalendarium w czwartek znowu było bardzo ubogie. Zobaczyliśmy ile nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych złożono w ostatnim tygodniu i jakie były w sierpniu zapasy w hurtowniach. Ten pierwszy raport czasem wpływa na zachowanie rynków. Odnotujmy, że złożono 287 tys. wniosków (oczekiwano 294 tys.). Spadła średnia 4. tygodniowa. Dane były wiec bardzo dobre.
Dla rynku akcji istotne było to, że po środowej sesji Alcoa rozpoczęła sezon publikacji raportów kwartalnych spółek. Był lepszy od oczekiwań, ale akcje mocno taniały, co musiało niepokoić obóz byków. Przed sesją lepsze od oczekiwań wyniki kwartału opublikowała PepsiCo. Cena akcji rosła kosmetycznie. Już te reakcje mogły szkodzić bykom, ale były też niepokojące wypowiedzi.
James Bullard, szef Fed z St. Louis, (niegłosujący w FOMC, ale w którego głos rynek bardzo się wsłuchuje) powiedział, że rynki błędnie oceniają intencje Fed. Potwierdza to moją wczorajszą opinię. Wiceprzewodniczący Fed, Stanley Fischer, powiedział, że fraza o pozostawaniu stóp na ultra niskim poziomie oznacza, że mogą wzrosnąć za 2 miesiące, ale mogą też wzrosnąć za rok.
Poza tym szefowa MFW, Christine Lagarde, oświadczyła, że jeśli strefa euro nie zwiększy inwestycji to grozi jej recesja. Na domiar złego bardzo znany inwestor, miliarder Carl Icahn powiedział w CNBC, że korekta na rynku akcji jest nie do uniknięcia.
Wszystko to z osobna nie brzmiało groźnie, ale połączone stworzyło mieszankę, która doprowadziła do dwuprocentowej przeceny indeksów. Inaczej mówiąc rynek wymazał cały środowy, szaleńczy wzrost. Dopiero wtedy indeksy się zatrzymały w oczekiwaniu na końcową rozgrywkę. Jej po prostu nie było. Indeksy spadły po dwa procent z nadmiarem wymazując szaleństwo środowej sesji. Sygnały sprzedaży obowiązują.
W czwartek środowe szaleństwo na Wall Street zmusiło giełdy europejskie do rozpoczęcia sesji zwyżkami. Nasz wyprzedany rynek też oczywiście poszedł za nimi. WIG20 zyskiwał nieco mniej niż jeden procent. Tam też rynek zamarł nie reagując na osuwanie się indeksów w Niemczech i we Francji.
Szkodziły indeksowi WIG20 przede wszystkim taniejące akcje banków. To odroczony efekt obniżki stopy lombardowej. Twierdzi się, że ograniczenie oprocentowania kredytów do 12 z 16 procent (czterokrotność stopy lombardowej) zaszkodzi ich wynikom. Może i zaszkodzi – mniejszym bankom. Większe ucierpią nieznacznie, więc te spadki były według mnie nieuzasadnione.
Pomagało bykom to, że mimo osunięcia niemiecki XETRA DAX ciągle barwił się na zielono, a po potężnych wzrostach w środę na Wall Street nie oczekiwano niczego innego jak tylko neutralnego otwarcia. Kończyliśmy sesję wtedy, kiedy na Wall Street indeksy traciły niedużo, co traktowano jako niegroźną realizację zysków, po środowym szaleństwie i tylko dlatego udało się ocalić wzrost WIG20 o 0,58 proc.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
-
Popularne
-
Ostatnio dodane
Menu
O Finweb
ANALIZY TECHNICZNE
Odwiedza nas
Odwiedza nas 5736 gości